/Aleh/
Takiej reakcji Kasi się nie spodziewałem.
Sam byłem zaskoczony, że tak szybko zdobyłem się na ten krok i próbowałem ją
pocałować. Ta dziewczyna miała w sobie taką radość życia, że przy niej znikał
każdym smutek czy wątpliwości. Wyglądało jednak na to, że, oprócz tego ma w
sobie też nutę odpowiedzialności za swoje czyny. Nie chciała zrobić czegoś co
zraniło, by jej chłopaka, a również i chyba mnie samego, bo czy mógłbym jej
zaufać, gdyby będąc z kimś innym w związku oddawała się przyjemności z drugą
osobą? Czuliśmy oboje coś do siebie teraz już to wiedziałem, jednak co będzie
dalej zależy już tylko do niej.
Brunetka
zbierała się do wyjścia, ja resztę wieczoru planowałem spędzić oglądając telewizję,
by, chociaż na parę chwili zapomnieć o tych wesołych pełnych życia zielonych
oczach, które ostatnio nie dawały mi spokoju. Gdy żegnałem się z Wieczorek w
drzwiach pojawił się Jurij z reklamówką wypełnioną browarami. Miał co
świętować, zarosiłem go do środka.
-
Chłopie wreszcie, już myślałem, że zamierzasz żyć w celibacie – poklepał mnie
po plecach, patrząc tęsknie na drzwi za, którymi zniknęła brunetka.
- A
tobie co? – doskonale wiedziałem do czego pije. W tym sezonie już nie raz
dotrzymywałem mu towarzystwa w naszych klubowych eskapadach, z których to Jura
wychodził zawsze w pełni zadowolony. On znacznie różnił się ode mnie, miał inne
podejście do kobiet, do przygodnego seksu bez zobowiązań. Czasami zastanawiałem
się jakim cudem my się w ogóle zaprzyjaźniliśmy różniąc się aż tak bardzo? Na
początku pomagałem mu, by odnalazł się w polskich realiach, a moja znajomość
rosyjskiego to ułatwiała, a z czasem, chyba na tyle przyzwyczailiśmy się do
swojej obecności, że przymykaliśmy oko na tak odmienny styl życia jaki oboje
prowadziliśmy.
- Ty
już wiesz co! Widzę, że przyjaciółka Magdy wpadła ci w oko. Jak tak, to może mi
pomożesz. Nie uwierzysz, ale Krasikov znów mnie wystawiła. Może Kaśka coś wie
na ten temat. Nie mówiła ci co Magda ma w planach na dziś? – zapytał wyciągając
piwa z siatki i stawiał je na stole.
- Nie
wiem nic, słyszałem, tylko że Magda powiedziała jej, że później dziś wróci.
Nawet myślałem, że to chodzi o ciebie, ale, skoro ty jesteś tutaj… – zacząłem
kombinować.
- To
ona jest z kimś innym – dokończył już za mnie. – Nie mogę jej rozgryźć, a
powiem ci, że ona mnie kręci jak żadna inna w ostatnim czasie. Każdą
dziewczynę, która, by tak sobie ze mną pogrywała dawno puściłbym kantem, z nią
jest jednak, inaczej, im bardziej mnie odpycha, tym bardziej chcę ją mieć –
rozsiadł się wygodnie na kanapie ustawiając telewizor na kalane, gdzie leciał
hokej.
- Ja
myślałem, że między wami, to jest jakoś bardziej jasne, a nie tak
skomplikowane. Lubicie się, to akurat widać – każdy w drużynie wiedział, że
Biereżko startuje do naszej dietetyk i, że ona raczej nie ma nic przeciwko.
- Może
i było, by proste, ale ja czuję, że Kadziewicz nadal w tym wszystkim za bardzo
zawadza. Widziałeś dzisiaj jak jego córka lgnęła do Magdy? Między nimi kiedyś
musiało być coś poważnego – główkował Rosjanin. Sami czasami, gdy nie było w
pobliżu Łukasza czy Igły plotkowaliśmy o tym co wydarzyło się między tą dwójką,
jednak nadal to była tajemnica.
- Wiem
tyle co ty, że oni, byle ze sobą, ale, im nie wyszło, nie wiem dlaczego.
Myślałem, że Magda ci powiedziała – pokręcił na moje słowa głową.
-
Pytałem, zbyła mnie tym, że to nie moja sprawa. Jak tak dalej pójdzie to sezon
się skończy, wyjadę i jej…- zawahał się przez chwilę.
-
Tylko mi nie mów, że chcesz powiedzieć, że jej nie zaliczysz? – wszedłem mu w
słowo. – Jura, to nie jest dziewczyna przypadkowo spotkana w klubie, będziesz
się z nią potem widywał - chciałem go strofować, bo naprawdę myślałem, że
Biereżce tylko o to chodzi. Lubiłem Magdę i nie chciałem, by została
potraktowana w ten sposób.
-
Możesz się śmiać, ale nawet mnie tym razem nie chodzi tylko o to. Chciałbym aby
ona była moja, a nie, że bawimy się ciągle w kotka i myszkę - dzięki Bogu Jurij
naprowadził mnie na swój tok myślenia, bo ja nadal robiłbym mu wykład, że nie
powinno się traktować kobiet w przedmiotowy sposób.
- Może
trzeba się postarać, zdobyć jej zaufanie, a nie stosować te same sztuczki co
zawsze – mówiłem ,a w głowie pojawił się scenariusz, że może dzięki blondynce
Biereżko zrozumie, że czasami trzeba zawalczyć, a nie dostać wszystko podane na
tacy, że te głębsze uczucia buduje się pracą, a nie opiera głównie na
fizycznych uniesieniach.
- To
jak jesteś taki mądry to coś wymyśl. Widocznie ja się na tym nie znam, bo to,
na czym się znam nie działa. Potem masz mi opowiedzieć jakie są, za to twoje
plany względem tej małej diablicy – stuknął się ze mną butelką piwa.
Wiedziałem, że nie odpuści i wyciągnie ze mnie to, co myślę o Kaśce. Może ja
pomogę jemu a on mnie?
/Karolina/
Powinnam się chyba przyzwyczaić do tych
wizyt u doktora Sawczyńskiego, ale zawsze pojawiła się ten strach, że choroba
znacznie postąpiła, że mój słuch będzie znikał w coraz szybszym tempie. Dzięki
aparatowi nie czułam tak dotkliwie swojej dysfunkcji. Zauważyłam jednak, że,
gdy go nie noszę, słowa staja się coraz mniej zrozumiałe nawet z bliskiej
odległości. Często musiałam zastanawiać się co rozmówca mówi i bardziej
polegało to na skojarzeniach podobnych słów niż ogólnym zrozumieniu. Nie było
już mowy bym usłyszała jak ktoś woła mnie z innego pomieszczenia, gdy nie
używałam aparatu, to samo, gdy rozmawiałam z osobami starszymi i dziećmi, które
mówiły niewyraźnie. Dlatego od niedawna aparat stał się już niezbędną rzeczą w
moim życiu, niestety nadal wstydziłam się wiązać włosy, bo, wtedy stawał się on
widoczny dla wszystkich, a to wiązało się ze zdumionymi spojrzeniami w moją
stronę. Nie raz też usłyszałam „ Taka młoda, a głucha” W Polsce przynajmniej
więcej był o tych współczujących komentarzy, w Stanach byłam traktowana jak
wyrzutek.
- O
czym myślisz? – dłoń Grześka zacisnęła się na mojej.
-
Denerwuje się. Nie wiem jak wyszły wyniki tego audiogramu. Boję się, że będzie
gorzej niż ostatnio – Byłam tchórzem. Mogłam spokojnie zapytać o wynik kobietę,
która przeprowadzała badanie, ale odciągnęłam to w czasie, bo bałam się, że
usłyszę złe wieści.
-
Jestem przy tobie, cokolwiek się dzieje. Pamiętaj o tym – cieszyło mnie to, że
Grzesiek mnie użył słów „ Będzie dobrze” przecież u mnie już nigdy tak nie
będzie.
Z
gabinetu wyszła matka z około 12 –letnim synem pokazując nam, że mogę już
wejść.
-
Chcesz iść ze mną? – zapytałam. Obecność Grzesia dodawała mi sił, by się
trzymać.
-
Mogę? – widziałam ze zaskoczyłam go tym.
- Tak,
chodźmy – oboje weszliśmy do środka.
Okazało
się, że doktor Sawczyński to kibic Resovi i zjawienie się Grześka było dla
niego ogromną niespodzianką, tak dużą, że początek nasze wizyty przerodził się
w dyskusje o siatkówce. Doktor nie wykazał zaskoczenia, gdy brunet oznajmił, że
jesteśmy parą, uśmiechnął się serdecznie i pokiwał głową.
- Mam
rozumieć, że przy panu Łomaczu mogę mówi o wszystkim ? – zwrócił się do mnie.
- Tak
panie doktorze – potwierdziłam zaciskając mocniej palce na torebce którą
trzymałam na kolanach.
- Pani
Karolino, jeżeli chodzi o ostatni audiogram to wynik jest zadowalający, nie
zaobserwowałem większego ubytku słuchu niż ostatnio. Widać, że leki działają i
chwilowo postęp choroby się zatrzymał co rokuje, że będziemy mogli jej rozwój
opóźnić. – rozluźniłam się na jego słowa. Pierwszy raz pojawiła się we mnie
nadzieja. Wiedziałam, że nigdy nie wyzdrowieje, ale, im dłużej uda mi się
utrzymać moja chorobę w ryzach tym dłużej będę mogła normalnie żyć. Wyrok nadal
wisiał nad moją głową i zarówno doktor Sawczyński jak i ja wiedzieliśmy, że gdy
przestanę słyszeć, to zacznę tracić również wzrok.
-
Nadal proszę się stosować do ostatnich moich wytycznych, wypisze tutaj receptę
i widzimy się za miesiąc – lekarz sięgnął po recepty.
-
Panie doktorze ja chciałbym zapytać o coś? – niespodziewanie odezwał się
Grzesiek.
-
Proszę bardzo – zachęcił go.
- Czy
nie ma możliwości, by Karolina miała aparat, który jest mniej widoczny. Ona się
wstydzi, że go nosi. Czytałem, że nie przy każdym ubytku słuchu można używać
każdego rodzaju aparatu – Gregor zaskoczył mnie tym, że postanowił dowiedzieć
się czegoś więcej, nigdy mi o tym nie wspominał.
-
Ubytek słuchy u Pani Karoliny można korygować również najnowszym aparatem wewnątrz kanałowy, niemal niewidocznym. Już to proponowałem, ale pani Karolina
odmówiła – poinformowała a Grześ spojrzał na mnie zdziwiony.
-
Dlaczego nie chcesz innego aparatu? – nie czekał, tylko od razu mnie zapytał.
- Nie
stać mnie na niego, jeden kosztuje prawie 4 tysiące – powiedziałam prawdę.
Odkładałam ze swojej comiesięcznej pensji, może kiedyś będzie mnie stać na taki
rodzaj aparatu, ale wiedziałam, że to nie nastąpi prędko.
- W
takim razie nie mamy o czym rozmawiać – stwierdził odwracając się w stronę
lekarza – To, gdzie możemy taki kupić?
- Na
dole, u nas w klinice. Najpierw trzeba wykonać odlew wkładki i po dwóch
tygodniach aparat będzie do odbioru – sama nie byłam w stanie nic więcej
powiedzieć. W głębi siebie wiedziałam, że nie powinnam pozwolić Grześkowi na
ten krok, ale tym samym sprawiłabym mu wielką przykrość.
-Gdy
było już po wszystkim i oboje siedzieliśmy w Oplu Łomacza zwyczajnie się
rozpłakałam. Czy nie za wiele dobrego mnie w ostatnim czasie spotyka?
Dziewczyny, które stały się moim najlepszymi przyjaciółkami, praca, w której
mogłam rozwijać swoją pasję, Grzesiek, a teraz jeszcze zahamowanie choroby.
-
Karolinka dlaczego płaczesz? – brunet był wyraźnie zmartwiony tym co się ze mną
dzieje. – Czy coś jest nie tak?
-
Przepraszam, to ze szczęścia. Nie mogę uwierzyć, że to wszystko się dzieje.
Jeszcze ty dzisiaj z tym aparatem. Jak mam ci, za to dziękować? – powoli
ocierałam oczy z łez.
- Za
nic nie musisz mi dziękować. Dla mnie największą nagrodą jest to, że chcesz być
ze mną – odpiął pas, który zdążył już zapiąć i zagarnął mnie do siebie.
-
Grześ kocham cię – może i te słowa padały za szybko, ale, po co miałam z nimi
czekać, gdy to najszczersza prawda.
- Ja
ciebie kocham równie mocno – szepnął Grzesiek, nie wypuszczając mnie ze swoich
ramion – Już nigdy nie pozwolę byś cierpiała – jeszcze jakiś czas temu nie
byłam pewna czy Grzesiek, który jest tak roztrzepany, że nie raz niewiele
brakuje a zapomniał, by swojej głowy może być też tak odpowiedzialnym i
opiekuńczym mężczyzną. Każdy dzień spędzony z, nim przekonywał mnie do tego, że
można łączyć w sobie te wszystkie cechy a tym samym tworzyć Grzesia, mojego
Grzesia.
/Kaśka/
Nadal nie wierzyłam w to, co zrobiłam. Czy
nie marzyłam przecież o tym, by poznać smak ust Aleha? A, kiedy przyszło co do
czego to stchórzyłam niczym 14- latka. Oj, Wieczorek, coś niedobrego się z tobą
dzieje. Chciałam, chociaż ten jeden raz, by wszystko odbyło się normalnie, a
nie tak, że wplątuje się w jedną akcję z facetem będąc oficjalnie z drugim. Tak
to była moje specjalność od lat. Alek miał to czego nie mieli inni, przy, nim
wariowałam, dostawałam jakiegoś takiego porządnego kopa od środka. Inni faceci
kręcili mnie przede wszystkich fizycznie, a to jeden miał zniewalający uśmiech,
drugi piękne przenikliwe oczy, a trzeci śródziemnomorską urodzę. Ahrem łączył w
sobie wiele cech, ale urzekła mnie jego radość życia, akcent i to jak się
poznaliśmy, do dziś wspominam to z uśmiechem. Wiedziałam już od jakiegoś czasu,
że ciągnięcie związku z Witkiem nie jest dobrym pomysłem, on sam ułatwił mi
zadanie, bo właśnie wysłał mi sms-a pytając czy dam radę się z, nim dziś zobaczyć.
Wiedziałam, na co on liczy i, że już tego nie dostanie.
-
Dlaczego mi nie odpisałaś, że przyjdziesz? – witał mnie, gdy stałam już przede
jego drzwiami.
-
Byłam w pobliżu, stwierdziłam, że 5 minut zwłoki cię nie zbawi – zaśmiałam się
nerwowo widząc, że ten próbuje się do mnie zbliżyć, licząc na pocałunek.
Umknęłam w ostatniej chwili.
-
Chodź tutaj co mi uciekasz? Zrobiłaś się ostatnio strasznie płochliwa – złapał
mnie od tyłu mocno przytrzymując. Nie widziałam sensu, by przeciągać rozmowę i
całe to spotkanie.
-
Witek nic z tego nie będzie – powiedziałam próbując się przy tym wyszarpać,
licząc, że mnie puści.
- Od
kilku dni odmawiasz mi seksu, co okres masz tak długo?! Wcześniej to przeważnie
ty pierwsza wskakiwałaś do łóżka – w końcu mnie puścił sycząc ze złości.
- Nie
o to mi chodzi. Musimy się rozstać – nie widziałam sensu, by ubrać to w
delikatniejsze słów, nie po tym jak najwyraźniej on postanowił mnie atakować.
- Co
ty pieprzysz?! A może masz już kogoś innego na oku i z, nim się dupczysz?! Nie
udawaj niewiniątka, dobrze wiem jaka jesteś, niektórzy na uczelni wiele mi o
tobie opowiadali – przeraził mnie tymi słowami. Nie zdawałam sobie sprawy, że
tak to wszystko wygląda a moja osoba może mieć taką opinię. – Co dziwią cię te
słowa? Mogę cię zdziwić jeszcze bardziej. Na wydziale zakładają się, ile z tobą
wytrzymam, nim zajdziesz nowego i, kto będzie następnym. Przyznaj się, kto to
jest.
-
Dlaczego tak o mnie mówisz? Nie jestem dziwką i nigdy nie byłam! – rozwścieczył
mnie tymi słowami. Nie byłam wcale tą najgorszą. Nie spotykałam się aż z tak
wieloma facetami, by zarobić na taką opinię.
- Może
ty tak twierdzisz, wielu ma inne zdanie. Teraz wypełnij swój obowiązek, a potem
możesz wypierdalać i tak miałem cię dłużej niż wszyscy założyli – zaczęłam się
go bać, w jego oczach płonęło szaleństwo, a ja przestałam poznawać człowieka, w
którym ponad 2 miesiące temu się zauroczyłam.
- Nie
dotykaj mnie! –krzyknęłam, gdy złapał mnie za nadgarstki.
- Co
teraz będziesz udawać cnotkę niewydymkę? Proszę bardzo, ale i tak będę cię miał
ostatni raz – zaczął popychać mnie w stronę łóżka, był o wiele większy bym
mogła sobie z, nim poradzić.
-
Zostaw mnie proszę – błagałam, gdy rzucił mnie na łóżko.
-
Zaraz będziesz prosić o coś zupełnie innego. No już rozbieraj się! –zarządził.
Wiedziałam co zaraz się wydarzy dlatego postanowiłam grać na czas opóźniając
zdjęcie każdej części garderoby. Powoli rozpinałam guziki swetra. – Szybciej! –
ponaglił mnie uderzając mnie w twarz. Stracił cierpliwość i sam postanowił mnie
rozebrać. Gdy pochylił się nade mną zrobiłam coś, co przyszło mi do głowy. Z
całych sił uderzyłam go stopą w krocze, a to spowolniło jego zapał.
- Ty
dziwko! – wrzeszczał. Nie patrzyłam na niego, chwyciłam torebkę – Uciekaj,
wiedz, że wszyscy dowiedzą się jaka jesteś, ten, z którym teraz się pieprzysz
również, zapa…!- nie słyszałam co miał mi jeszcze do powiedzenia, wybiegłam z
jego kawalerki.
Dopiero kilka zakrętów dalej zauważyłam,
że biegnę tylko w podkoszulku na ramiączkach zwracając na siebie uwagę
nielicznych przechodniów, którzy wybrali się na wieczorny spacer po ulicach
Rzeszowa. Nie zastanawiałam się nad tym w głowie tłukły mi się słowa, które
wypowiadał Witek. Czy to prawda, że ludzie mają mnie za łatwą i taką, która
prześpi się z każdym? Czy naprawdę w ich oczach byłam tylko i wyłącznie dziwką?
Wcześniej nikt nie dał mi nawet jednego procenta bym tak o sobie pomyślała, aż
do teraz. Wróciłam na szczęście do pustego ciągle mieszkania i szybko zaszyłam
się u siebie. Zaczęłam analizować wszystkie swoje zachowania, patrzeć na to z
zupełnie innej strony, zaczynałam widzieć w nich wiele z tego co przed paroma
minutami powiedział mi blondyn. Nie miałam sił płakać byłam na siebie zbyt wściekła,
za swoje zachowania, gesty, to, że to ja byłam winna, ja prowokowałam, dawałam
takie sygnały. Odwróciłam głowę, kiedy mój wzrok spoczął na moimi uśmiechniętym
zdjęciu, na którym byłam wraz z Karoliną i Magdą na naszym babskim sylwestrze.
Poczułam wstręt do swoje osoby. Czy dziewczyny również myślały podobnie jak
Wiktor i ukrywały to przede mną? Spojrzałam na butelkę wódki, która stała na
szafce, chwyciłam ją szybko upijając spory łyk palącego trunku prosto z
butelki. Piłam aż zaczęłam się krztusić, ale nie odstawiłam flaszki na długo,
alkohol dał mi to, co chciałam osiągnąć poczułam pustkę i obojętność na to, co
się dziś wydarzyło.
Rozdział
bez Magdy tak jak chciałam :P Zrobiło się dramatycznie, co się stanie z Kaśką?
Od początku w sumie ci, którzy czytają wnikliwie i zwracają uwagę na szczegóły
mogli zauważyć pewien problem u brunetki. Czy to tylko jednorazowe, czy coś
cięższego, zobaczymy. U Karoliny i Grześka jest spokojnie, ale czy nie do
czasu? Wiecie też już co nieco jak wygląda sprawa u Biereżki. Ok. więcej nic
nie powiem. Bo wyjdzie ze zdradzę fabułę reszty opowiadania. W następnym
rozdziale będzie wypad Magdy z Melką i Łukaszem na lody. Jak to się rozwinie.
Zapraszam niebawem :)
Ogłoszenie!
Nie
chcę, żeby wyszło, że się żale, zwyczajnie chce wiedzieć, na czym stoję. Lista
komentujących spadła o ponad połowę niż ta liczba osób którą informuje. Wiem,
że nie każdy ma czas, ja to rozumiem, ale, jeżeli ktoś dawno się nie odzywał to
prosiłabym jednak, by napisał, choćby zdanie, dwa, bo nie wiem czy jest
jakikolwiek sens dalszego informowania.