26 października 2012

21. Niekiedy i za dobre wybory przychodzi nam słono zapłacić.




/Aleh/

     Takiej reakcji Kasi się nie spodziewałem. Sam byłem zaskoczony, że tak szybko zdobyłem się na ten krok i próbowałem ją pocałować. Ta dziewczyna miała w sobie taką radość życia, że przy niej znikał każdym smutek czy wątpliwości. Wyglądało jednak na to, że, oprócz tego ma w sobie też nutę odpowiedzialności za swoje czyny. Nie chciała zrobić czegoś co zraniło, by jej chłopaka, a również i chyba mnie samego, bo czy mógłbym jej zaufać, gdyby będąc z kimś innym w związku oddawała się przyjemności z drugą osobą? Czuliśmy oboje coś do siebie teraz już to wiedziałem, jednak co będzie dalej zależy już tylko do niej.
Brunetka zbierała się do wyjścia, ja resztę wieczoru planowałem spędzić oglądając telewizję, by, chociaż na parę chwili zapomnieć o tych wesołych pełnych życia zielonych oczach, które ostatnio nie dawały mi spokoju. Gdy żegnałem się z Wieczorek w drzwiach pojawił się Jurij z reklamówką wypełnioną browarami. Miał co świętować, zarosiłem go do środka.
- Chłopie wreszcie, już myślałem, że zamierzasz żyć w celibacie – poklepał mnie po plecach, patrząc tęsknie na drzwi za, którymi zniknęła brunetka.
- A tobie co? – doskonale wiedziałem do czego pije. W tym sezonie już nie raz dotrzymywałem mu towarzystwa w naszych klubowych eskapadach, z których to Jura wychodził zawsze w pełni zadowolony. On znacznie różnił się ode mnie, miał inne podejście do kobiet, do przygodnego seksu bez zobowiązań. Czasami zastanawiałem się jakim cudem my się w ogóle zaprzyjaźniliśmy różniąc się aż tak bardzo? Na początku pomagałem mu, by odnalazł się w polskich realiach, a moja znajomość rosyjskiego to ułatwiała, a z czasem, chyba na tyle przyzwyczailiśmy się do swojej obecności, że przymykaliśmy oko na tak odmienny styl życia jaki oboje prowadziliśmy.
- Ty już wiesz co! Widzę, że przyjaciółka Magdy wpadła ci w oko. Jak tak, to może mi pomożesz. Nie uwierzysz, ale Krasikov znów mnie wystawiła. Może Kaśka coś wie na ten temat. Nie mówiła ci co Magda ma w planach na dziś? – zapytał wyciągając piwa z siatki i stawiał je na stole.
- Nie wiem nic, słyszałem, tylko że Magda powiedziała jej, że później dziś wróci. Nawet myślałem, że to chodzi o ciebie, ale, skoro ty jesteś tutaj… – zacząłem kombinować.
- To ona jest z kimś innym – dokończył już za mnie. – Nie mogę jej rozgryźć, a powiem ci, że ona mnie kręci jak żadna inna w ostatnim czasie. Każdą dziewczynę, która, by tak sobie ze mną pogrywała dawno puściłbym kantem, z nią jest jednak, inaczej, im bardziej mnie odpycha, tym bardziej chcę ją mieć – rozsiadł się wygodnie na kanapie ustawiając telewizor na kalane, gdzie leciał hokej.
- Ja myślałem, że między wami, to jest jakoś bardziej jasne, a nie tak skomplikowane. Lubicie się, to akurat widać – każdy w drużynie wiedział, że Biereżko startuje do naszej dietetyk i, że ona raczej nie ma nic przeciwko.
- Może i było, by proste, ale ja czuję, że Kadziewicz nadal w tym wszystkim za bardzo zawadza. Widziałeś dzisiaj jak jego córka lgnęła do Magdy? Między nimi kiedyś musiało być coś poważnego – główkował Rosjanin. Sami czasami, gdy nie było w pobliżu Łukasza czy Igły plotkowaliśmy o tym co wydarzyło się między tą dwójką, jednak nadal to była tajemnica.
- Wiem tyle co ty, że oni, byle ze sobą, ale, im nie wyszło, nie wiem dlaczego. Myślałem, że Magda ci powiedziała – pokręcił na moje słowa głową.
- Pytałem, zbyła mnie tym, że to nie moja sprawa. Jak tak dalej pójdzie to sezon się skończy, wyjadę i jej…- zawahał się przez chwilę.
- Tylko mi nie mów, że chcesz powiedzieć, że jej nie zaliczysz? – wszedłem mu w słowo. – Jura, to nie jest dziewczyna przypadkowo spotkana w klubie, będziesz się z nią potem widywał - chciałem go strofować, bo naprawdę myślałem, że Biereżce tylko o to chodzi. Lubiłem Magdę i nie chciałem, by została potraktowana w ten sposób.
- Możesz się śmiać, ale nawet mnie tym razem nie chodzi tylko o to. Chciałbym aby ona była moja, a nie, że bawimy się ciągle w kotka i myszkę - dzięki Bogu Jurij naprowadził mnie na swój tok myślenia, bo ja nadal robiłbym mu wykład, że nie powinno się traktować kobiet w przedmiotowy sposób.
- Może trzeba się postarać, zdobyć jej zaufanie, a nie stosować te same sztuczki co zawsze – mówiłem ,a w głowie pojawił się scenariusz, że może dzięki blondynce Biereżko zrozumie, że czasami trzeba zawalczyć, a nie dostać wszystko podane na tacy, że te głębsze uczucia buduje się pracą, a nie opiera głównie na fizycznych uniesieniach.
- To jak jesteś taki mądry to coś wymyśl. Widocznie ja się na tym nie znam, bo to, na czym się znam nie działa. Potem masz mi opowiedzieć jakie są, za to twoje plany względem tej małej diablicy – stuknął się ze mną butelką piwa. Wiedziałem, że nie odpuści i wyciągnie ze mnie to, co myślę o Kaśce. Może ja pomogę jemu a on mnie?

/Karolina/

     Powinnam się chyba przyzwyczaić do tych wizyt u doktora Sawczyńskiego, ale zawsze pojawiła się ten strach, że choroba znacznie postąpiła, że mój słuch będzie znikał w coraz szybszym tempie. Dzięki aparatowi nie czułam tak dotkliwie swojej dysfunkcji. Zauważyłam jednak, że, gdy go nie noszę, słowa staja się coraz mniej zrozumiałe nawet z bliskiej odległości. Często musiałam zastanawiać się co rozmówca mówi i bardziej polegało to na skojarzeniach podobnych słów niż ogólnym zrozumieniu. Nie było już mowy bym usłyszała jak ktoś woła mnie z innego pomieszczenia, gdy nie używałam aparatu, to samo, gdy rozmawiałam z osobami starszymi i dziećmi, które mówiły niewyraźnie. Dlatego od niedawna aparat stał się już niezbędną rzeczą w moim życiu, niestety nadal wstydziłam się wiązać włosy, bo, wtedy stawał się on widoczny dla wszystkich, a to wiązało się ze zdumionymi spojrzeniami w moją stronę. Nie raz też usłyszałam „ Taka młoda, a głucha” W Polsce przynajmniej więcej był o tych współczujących komentarzy, w Stanach byłam traktowana jak wyrzutek.
- O czym myślisz? – dłoń Grześka zacisnęła się na mojej.
- Denerwuje się. Nie wiem jak wyszły wyniki tego audiogramu. Boję się, że będzie gorzej niż ostatnio – Byłam tchórzem. Mogłam spokojnie zapytać o wynik kobietę, która przeprowadzała badanie, ale odciągnęłam to w czasie, bo bałam się, że usłyszę złe wieści.
- Jestem przy tobie, cokolwiek się dzieje. Pamiętaj o tym – cieszyło mnie to, że Grzesiek mnie użył słów „ Będzie dobrze” przecież u mnie już nigdy tak nie będzie.
Z gabinetu wyszła matka z około 12 –letnim synem pokazując nam, że mogę już wejść.
- Chcesz iść ze mną? – zapytałam. Obecność Grzesia dodawała mi sił, by się trzymać.
- Mogę? – widziałam ze zaskoczyłam go tym.
- Tak, chodźmy – oboje weszliśmy do środka.
Okazało się, że doktor Sawczyński to kibic Resovi i zjawienie się Grześka było dla niego ogromną niespodzianką, tak dużą, że początek nasze wizyty przerodził się w dyskusje o siatkówce. Doktor nie wykazał zaskoczenia, gdy brunet oznajmił, że jesteśmy parą, uśmiechnął się serdecznie i pokiwał głową.
- Mam rozumieć, że przy panu Łomaczu mogę mówi o wszystkim ? – zwrócił się do mnie.
- Tak panie doktorze – potwierdziłam zaciskając mocniej palce na torebce którą trzymałam na kolanach.
- Pani Karolino, jeżeli chodzi o ostatni audiogram to wynik jest zadowalający, nie zaobserwowałem większego ubytku słuchu niż ostatnio. Widać, że leki działają i chwilowo postęp choroby się zatrzymał co rokuje, że będziemy mogli jej rozwój opóźnić. – rozluźniłam się na jego słowa. Pierwszy raz pojawiła się we mnie nadzieja. Wiedziałam, że nigdy nie wyzdrowieje, ale, im dłużej uda mi się utrzymać moja chorobę w ryzach tym dłużej będę mogła normalnie żyć. Wyrok nadal wisiał nad moją głową i zarówno doktor Sawczyński jak i ja wiedzieliśmy, że gdy przestanę słyszeć, to zacznę tracić również wzrok.
- Nadal proszę się stosować do ostatnich moich wytycznych, wypisze tutaj receptę i widzimy się za miesiąc – lekarz sięgnął po recepty.
- Panie doktorze ja chciałbym zapytać o coś? – niespodziewanie odezwał się Grzesiek.
- Proszę bardzo – zachęcił go.
- Czy nie ma możliwości, by Karolina miała aparat, który jest mniej widoczny. Ona się wstydzi, że go nosi. Czytałem, że nie przy każdym ubytku słuchu można używać każdego rodzaju aparatu – Gregor zaskoczył mnie tym, że postanowił dowiedzieć się czegoś więcej, nigdy mi o tym nie wspominał.
- Ubytek słuchy u Pani Karoliny można korygować również najnowszym aparatem wewnątrz kanałowy, niemal niewidocznym. Już to proponowałem, ale pani Karolina odmówiła – poinformowała a Grześ spojrzał na mnie zdziwiony.
- Dlaczego nie chcesz innego aparatu? – nie czekał, tylko od razu mnie zapytał.
- Nie stać mnie na niego, jeden kosztuje prawie 4 tysiące – powiedziałam prawdę. Odkładałam ze swojej comiesięcznej pensji, może kiedyś będzie mnie stać na taki rodzaj aparatu, ale wiedziałam, że to nie nastąpi prędko.
- W takim razie nie mamy o czym rozmawiać – stwierdził odwracając się w stronę lekarza – To, gdzie możemy taki kupić?
- Na dole, u nas w klinice. Najpierw trzeba wykonać odlew wkładki i po dwóch tygodniach aparat będzie do odbioru – sama nie byłam w stanie nic więcej powiedzieć. W głębi siebie wiedziałam, że nie powinnam pozwolić Grześkowi na ten krok, ale tym samym sprawiłabym mu wielką przykrość.
-Gdy było już po wszystkim i oboje siedzieliśmy w Oplu Łomacza zwyczajnie się rozpłakałam. Czy nie za wiele dobrego mnie w ostatnim czasie spotyka? Dziewczyny, które stały się moim najlepszymi przyjaciółkami, praca, w której mogłam rozwijać swoją pasję, Grzesiek, a teraz jeszcze zahamowanie choroby.
- Karolinka dlaczego płaczesz? – brunet był wyraźnie zmartwiony tym co się ze mną dzieje. – Czy coś jest nie tak?
- Przepraszam, to ze szczęścia. Nie mogę uwierzyć, że to wszystko się dzieje. Jeszcze ty dzisiaj z tym aparatem. Jak mam ci, za to dziękować? – powoli ocierałam oczy z łez.
- Za nic nie musisz mi dziękować. Dla mnie największą nagrodą jest to, że chcesz być ze mną – odpiął pas, który zdążył już zapiąć i zagarnął mnie do siebie.
- Grześ kocham cię – może i te słowa padały za szybko, ale, po co miałam z nimi czekać, gdy to najszczersza prawda.
- Ja ciebie kocham równie mocno – szepnął Grzesiek, nie wypuszczając mnie ze swoich ramion – Już nigdy nie pozwolę byś cierpiała – jeszcze jakiś czas temu nie byłam pewna czy Grzesiek, który jest tak roztrzepany, że nie raz niewiele brakuje a zapomniał, by swojej głowy może być też tak odpowiedzialnym i opiekuńczym mężczyzną. Każdy dzień spędzony z, nim przekonywał mnie do tego, że można łączyć w sobie te wszystkie cechy a tym samym tworzyć Grzesia, mojego Grzesia.

/Kaśka/

     Nadal nie wierzyłam w to, co zrobiłam. Czy nie marzyłam przecież o tym, by poznać smak ust Aleha? A, kiedy przyszło co do czego to stchórzyłam niczym 14- latka. Oj, Wieczorek, coś niedobrego się z tobą dzieje. Chciałam, chociaż ten jeden raz, by wszystko odbyło się normalnie, a nie tak, że wplątuje się w jedną akcję z facetem będąc oficjalnie z drugim. Tak to była moje specjalność od lat. Alek miał to czego nie mieli inni, przy, nim wariowałam, dostawałam jakiegoś takiego porządnego kopa od środka. Inni faceci kręcili mnie przede wszystkich fizycznie, a to jeden miał zniewalający uśmiech, drugi piękne przenikliwe oczy, a trzeci śródziemnomorską urodzę. Ahrem łączył w sobie wiele cech, ale urzekła mnie jego radość życia, akcent i to jak się poznaliśmy, do dziś wspominam to z uśmiechem. Wiedziałam już od jakiegoś czasu, że ciągnięcie związku z Witkiem nie jest dobrym pomysłem, on sam ułatwił mi zadanie, bo właśnie wysłał mi sms-a pytając czy dam radę się z, nim dziś zobaczyć. Wiedziałam, na co on liczy i, że już tego nie dostanie.
- Dlaczego mi nie odpisałaś, że przyjdziesz? – witał mnie, gdy stałam już przede jego drzwiami.
- Byłam w pobliżu, stwierdziłam, że 5 minut zwłoki cię nie zbawi – zaśmiałam się nerwowo widząc, że ten próbuje się do mnie zbliżyć, licząc na pocałunek. Umknęłam w ostatniej chwili.
- Chodź tutaj co mi uciekasz? Zrobiłaś się ostatnio strasznie płochliwa – złapał mnie od tyłu mocno przytrzymując. Nie widziałam sensu, by przeciągać rozmowę i całe to spotkanie.
- Witek nic z tego nie będzie – powiedziałam próbując się przy tym wyszarpać, licząc, że mnie puści.
- Od kilku dni odmawiasz mi seksu, co okres masz tak długo?! Wcześniej to przeważnie ty pierwsza wskakiwałaś do łóżka – w końcu mnie puścił sycząc ze złości.
- Nie o to mi chodzi. Musimy się rozstać – nie widziałam sensu, by ubrać to w delikatniejsze słów, nie po tym jak najwyraźniej on postanowił mnie atakować.
- Co ty pieprzysz?! A może masz już kogoś innego na oku i z, nim się dupczysz?! Nie udawaj niewiniątka, dobrze wiem jaka jesteś, niektórzy na uczelni wiele mi o tobie opowiadali – przeraził mnie tymi słowami. Nie zdawałam sobie sprawy, że tak to wszystko wygląda a moja osoba może mieć taką opinię. – Co dziwią cię te słowa? Mogę cię zdziwić jeszcze bardziej. Na wydziale zakładają się, ile z tobą wytrzymam, nim zajdziesz nowego i, kto będzie następnym. Przyznaj się, kto to jest.
- Dlaczego tak o mnie mówisz? Nie jestem dziwką i nigdy nie byłam! – rozwścieczył mnie tymi słowami. Nie byłam wcale tą najgorszą. Nie spotykałam się aż z tak wieloma facetami, by zarobić na taką opinię.
- Może ty tak twierdzisz, wielu ma inne zdanie. Teraz wypełnij swój obowiązek, a potem możesz wypierdalać i tak miałem cię dłużej niż wszyscy założyli – zaczęłam się go bać, w jego oczach płonęło szaleństwo, a ja przestałam poznawać człowieka, w którym ponad 2 miesiące temu się zauroczyłam.
- Nie dotykaj mnie! –krzyknęłam, gdy złapał mnie za nadgarstki.
- Co teraz będziesz udawać cnotkę niewydymkę? Proszę bardzo, ale i tak będę cię miał ostatni raz – zaczął popychać mnie w stronę łóżka, był o wiele większy bym mogła sobie z, nim poradzić.
- Zostaw mnie proszę – błagałam, gdy rzucił mnie na łóżko.
- Zaraz będziesz prosić o coś zupełnie innego. No już rozbieraj się! –zarządził. Wiedziałam co zaraz się wydarzy dlatego postanowiłam grać na czas opóźniając zdjęcie każdej części garderoby. Powoli rozpinałam guziki swetra. – Szybciej! – ponaglił mnie uderzając mnie w twarz. Stracił cierpliwość i sam postanowił mnie rozebrać. Gdy pochylił się nade mną zrobiłam coś, co przyszło mi do głowy. Z całych sił uderzyłam go stopą w krocze, a to spowolniło jego zapał.
- Ty dziwko! – wrzeszczał. Nie patrzyłam na niego, chwyciłam torebkę – Uciekaj, wiedz, że wszyscy dowiedzą się jaka jesteś, ten, z którym teraz się pieprzysz również, zapa…!- nie słyszałam co miał mi jeszcze do powiedzenia, wybiegłam z jego kawalerki.
     Dopiero kilka zakrętów dalej zauważyłam, że biegnę tylko w podkoszulku na ramiączkach zwracając na siebie uwagę nielicznych przechodniów, którzy wybrali się na wieczorny spacer po ulicach Rzeszowa. Nie zastanawiałam się nad tym w głowie tłukły mi się słowa, które wypowiadał Witek. Czy to prawda, że ludzie mają mnie za łatwą i taką, która prześpi się z każdym? Czy naprawdę w ich oczach byłam tylko i wyłącznie dziwką? Wcześniej nikt nie dał mi nawet jednego procenta bym tak o sobie pomyślała, aż do teraz. Wróciłam na szczęście do pustego ciągle mieszkania i szybko zaszyłam się u siebie. Zaczęłam analizować wszystkie swoje zachowania, patrzeć na to z zupełnie innej strony, zaczynałam widzieć w nich wiele z tego co przed paroma minutami powiedział mi blondyn. Nie miałam sił płakać byłam na siebie zbyt wściekła, za swoje zachowania, gesty, to, że to ja byłam winna, ja prowokowałam, dawałam takie sygnały. Odwróciłam głowę, kiedy mój wzrok spoczął na moimi uśmiechniętym zdjęciu, na którym byłam wraz z Karoliną i Magdą na naszym babskim sylwestrze. Poczułam wstręt do swoje osoby. Czy dziewczyny również myślały podobnie jak Wiktor i ukrywały to przede mną? Spojrzałam na butelkę wódki, która stała na szafce, chwyciłam ją szybko upijając spory łyk palącego trunku prosto z butelki. Piłam aż zaczęłam się krztusić, ale nie odstawiłam flaszki na długo, alkohol dał mi to, co chciałam osiągnąć poczułam pustkę i obojętność na to, co się dziś wydarzyło.


Rozdział bez Magdy tak jak chciałam :P Zrobiło się dramatycznie, co się stanie z Kaśką? Od początku w sumie ci, którzy czytają wnikliwie i zwracają uwagę na szczegóły mogli zauważyć pewien problem u brunetki. Czy to tylko jednorazowe, czy coś cięższego, zobaczymy. U Karoliny i Grześka jest spokojnie, ale czy nie do czasu? Wiecie też już co nieco jak wygląda sprawa u Biereżki. Ok. więcej nic nie powiem. Bo wyjdzie ze zdradzę fabułę reszty opowiadania. W następnym rozdziale będzie wypad Magdy z Melką i Łukaszem na lody. Jak to się rozwinie. Zapraszam niebawem :)

Ogłoszenie!
Nie chcę, żeby wyszło, że się żale, zwyczajnie chce wiedzieć, na czym stoję. Lista komentujących spadła o ponad połowę niż ta liczba osób którą informuje. Wiem, że nie każdy ma czas, ja to rozumiem, ale, jeżeli ktoś dawno się nie odzywał to prosiłabym jednak, by napisał, choćby zdanie, dwa, bo nie wiem czy jest jakikolwiek sens dalszego informowania.