15 lutego 2013

29. O nic się nie martw. Wszystkim się zajmę.



/Łukasz/

     Jeżeli ktoś poprosiłby mnie o określenie tej nocy nazwał bym ją „Nocą cudów” i nie skłamałbym. Wydarzenia może nie były sprzyjające i raczej powinny wywoływać podły nastrój, bo przecież Kaśka znalazła się na życiowym zakręcie, ale to co wydarzyło się między mną a Madzią to był kolejny krok milowy. Karolina miała racje, blondynka nadal miała mnie za kogoś bliskiego, choć często miała trudności, by to okazać. Gdyby tak nie było nie zwierzyła, by mi się przecież ze swoich rozterek i nie szukała pocieszenia. Kiedy mogłem ją znów czuć przy sobie i zapewnić jej chwilowe bezpieczeństwo od razu stawałem się szczęśliwszy. Móc poczuć niknącą woń jej herbacianych perfum czuć bicie jej serca przy moim i jej cichy głos tuż przy uchu, to wszystko sprawiało, że miałem wrażenie, iż to pół roku bez niej to był tylko senny koszmar. Magda jednak nie była moja, ale nie mogłem jej stracić. Im więcej czasu przebywaliśmy ze sobą tym mocniej zdawałem sobie z tego sprawę.      Ona jest kimś wyjątkowym, nadawała jaskrawe barwy w moim życiu, niby nieśmiała a potrafi pokazać co myśli, zagubiona, ale umie radzić sobie w każdej sytuacji. Chwilę załamania trwają u niej krótko i po płaczu nie ma śladu a jest rzeczowa analiza co dalej zrobić. Tak też było z Kaską, Magda doskonale wiedziała jak zadziałać, by wyciągnąć przyjaciółkę z bagna. Miała już ułożony plan i obiecała sobie, że go zrealizuje. Sam też zaoferowałem swoją pomoc, której blondynka nie odrzuciła, co było kolejnym dobrym znakiem.
     Na oddziale zaczął panować większy ruch, ponieważ zbliżała się godzina obchodu. Nasz osobisty spokój został zburzony spojrzeniami ciekawskich osób. Denerwowało mnie to. Akurat teraz wolałbym być kimś nieznanym, a nie co chwila posyłać uśmiechy do pacjentów, którzy spacerowali lub udawali się na poranne badania.
- Łukasz, kiedy Aleh wyjdzie od Kaśki przypilnujesz go? – zapytała przerywając ciszę, w której od dłuższej chwili byliśmy pogrążeni.
- Jasne, choć nie wydaje mi się, by była taka potrzeba. Aleh jest raczej rozsądny – moim zdaniem Magda nie miała się czego obawiać.
- Też mi się tak wydaje, ale wolę chuchać na zimne. Nie chcę, by on zrobił coś głupiego – dodała.
- Zajmę się nim. Pojadę z nim do domu, a potem pewnie od razu udamy się do klubu, by się usprawiedliwić na dzisiejszy dzień – zapewniłem.
- Dzięki, nawet nie wiesz jak wiele to dla mnie znaczy, tak samo, jak to, że tutaj jesteś. Może tego nie okazuję tak ja trzeba, ale naprawdę to doceniam – zdradziła. Widziałem jej lekkie zakłopotanie, bo uciekała ode mnie wzrokiem mówiąc to wszystko.
- Od tego są chyba przyjaciele, by pomagać. Możesz na mnie zawsze liczyć. Nie będę tak głupi, jak, wtedy – rozmowa niebezpiecznie zmierzała w stronę delikatnego tematu, ale może to już jest ta pora, by wytłumaczyć wszystko na spokojnie.
- Cieszę się, że jest dla nas obojga jasne kim dla siebie jesteśmy – tym zdaniem wbiła mi szpileczkę prosto w serce, bo ja niestety, choć mówiłem, że jestem jej przyjaciele to nie do końca chciałem, by tak zostało, wolałbym być jej mężczyzną. Temat ten niestety został przerwany przez dzwoniący telefon Krasikov.
- Jurij czyś ty oszalał nie ma jeszcze ósmej?- zaśmiała się na powitanie. Rosjanin miał jakieś doskonałe wyczucie chwili znów komplikując mi moje plany.
- …
- Już rozumiem jesteś w Komsomolsku, w domu. Nic mi nie wspominałeś, to ty chyba tylko w Moskwie przesiadłeś się na samolot ?– ciekawiło to Magdę.
- …
- Ja jestem w szpitalu, Kaśka miała wypadek – wiem, że nietaktowne było to, że podsłuchiwałem, ale, skoro blondynka nie odeszła to raczej nie miała nic przeciwko tego bym słyszał tę rozmowę. Wątpię bowiem, że zapomniała, iż znam rosyjski, bo w tym języku przeprowadzała rozmowę z Biereżko.
-…
- Nic jej nie jest. Jesteśmy tuz Alkiem i Łukaszem nic się nie martw – ucieszyło mnie to, że wspomniała o mnie. Byłem ciekaw reakcji Biereżki i żałowałem, że nie widzę teraz jego miny. Za to widziałem minę Magdy. Jej usta zacisnęły się w podłużną kreskę, wyraźnie się zezłościła.
- …
- Dlaczego się czepiasz? Nie wymyślaj nie wiadomo czego jak nie wiesz jak to wygląda. Co cię napadło? – jasne było to, że Rosjanin naskoczył na nią.
- …
- Zadzwoń jak ochłoniesz, bo coś ci się chyba w samolocie pod wpływem ciśnienia poprzewracało! – nie siliła się na żadne pożegnanie a zwyczajnie się rozłączyła. Może powinienem milczeć i czekać aż to ona rozpocznie rozmowę, ale nie wytrzymałem.
- Co to było? – licząc się z konsekwencjami i tym, że i mi się oberwie spojrzałem na nią.
- Niby skąd mam to wiedzieć. Podobno to my się czepiamy, byle czego. Nie musiałeś tego słuchać ! – nadal była zła.
- Nie dało się nie słyszeć – zaznaczyłem uśmiechając się do niej próbując tym uśmiechem rozładować atmosferę.
- To trzeba było zrobić tak byś nie słyszał! – prychnęła. Nie chciałem, by tak to się skończyło. Sam zacząłem, musiałem to teraz załagodzić.
- Dobra wiem, nie powinienem się wtrącać, ale taki już jestem, wiesz o tym. Przepraszam – kajałem się.
- Ok. ja też przepraszam, że na ciebie nawrzeszczałam. Jak widać związki nie są dla mnie – i znów jedna szpileczka wylądowała w moim sercu.
- Jesteście parą? – nie potrafiłem ukryć zdziwienia. Dobra czułem, że tak to się może skończyć, ale liczyłem, że tak się nie stanie.
- Znów jesteś wścibski – zaznaczyła, ale nie była już taka zła jak wcześniej. – Nie umiem ci odpowiedzieć tak czy nie. Sama nie wiem, jak widać wy siatkarze nie macie w zwyczaju pytać czy będziemy razem czy nie. To się dzieje i już. Sam doskonale pamiętasz – miała rację, sam nigdy jej nie spytałem czy zechce ze mną być. Teraz już wiem, że popełniłem błąd pomijając to pytanie. – Coś mnie z Jurijem łączy, spotykamy się tyle ci mogę powiedzieć – słuchałem uważnie i na końcu mi ulżyło. Wyglądało na to, że to nie jest jeszcze bardzo zaawansowana. Czy to coś jednak zmieni? Magda nie należała do osób, które działają na dwa fronty. Jest lojalna i, jeżeli jest z Biereżką to nie pozwoli sobie, by między nami coś się wydarzyło.
- Aha, – nie stać mnie było na żadne rozbudowane zdanie. Tak naprawdę nie wiedziałem co robić. Blondynka wybrała jego, mimo że ją ostrzegałem. Z drugiej strony on kręcił się obok niej od samego początku. Mi Magda zaufała, dopiero gdy spotkała się z Melką a i tak zrobiła to bardzo oszczędnie i nowe zaufanie budowało się u nas bardzo powoli. Biereżko był wiele metrów przede mną, ja zostałem w tyle.

/Aleh/

     Nie mogłem pojąc tego co się działo i, choć nie ogarniałem wiedziałem, że muszę być przy niej mimo wszystko. Jeszcze 12 godzin temu siedzieliśmy w mieszkaniu dziewczyn czekając na Kasie a teraz ona spała dość niespokojnym snem w szpitalnym łóżku. Kiedy Magda powiedziała, że Kaśka miała wypadek serce mi stanęło, tak bardzo się o nią bałem. Gdy już dowiedziałem się, że nic jej nie jest ulżyło mi, ale nie na długo, bo jej zwierzenia wstrząsnęły mną.
     Kaśka tak bardzo się zmieniła, stało się to w tak krótkim czasie, ale nie bez przyczyny. Jeszcze miesiąc temu wszystko było prostsze, a teraz miałem przed sobą dziewczynę którą problemy z alkoholem przerosły a wszystko to spowodowała próba gwałtu i szantaż. Nie miałem zamiaru darować tego Jabłońskiemu, nikt nie będzie krzywdzić bliskich dla mnie osób. Nie żałowałem również, że powiedziałem Kasi o tym co do niej czuję. Nawet ucieszyło mnie to, że brunetka już wie. Teraz będzie wiedzieć, że pomogę i nie zostawię jej samej i nie będę jej oceniać. Między nami od początku była chemia, teraz została ona przytłoczona przez nieprzyjemne wydarzenia, ale może kiedyś zbudzi się na nowo. Ja nie będę na nic naciskał, to ona zdecyduje czy jest gotowa.
- Aleh jeszcze tu jesteś? – zdziwiona otworzyła oczy. –Mówiłam ci żebyś poszedł do domu.
- A ja ci mówiłem, że zostanę – przypomniałem.
- Nic mi nie jest, tylko trochę mnie boli ciało. Idź się prześpi ja nigdzie nie ucieknę, mam zostać tu co najmniej przez 3 dni. Nie możesz przeze mnie zawalać swoich treningów i rehabilitacji - to była dawna Kasia, nie martwiła się o siebie a o mnie.
- Dobrze pójdę się jakoś wytłumaczyć w klubie, że dziś mnie nie będzie, a potem do ciebie wrócę – w planach miałem jeszcze jedną sprawę do załatwienia, ale wolałem o niej nie wspominać.
- Aleh obiecaj mi, że nie pójdziesz do niego – jak widać Kaśka doskonale wiedziała co może chodzić mi po głowie. Wczoraj przecież groziłem, że się z nim policzę, dziś mój zapał wcale nie zmalał, choć nie chciałem jej tego pokazać.
- Kasiu ja muszę coś zrobić – nie potrafiłem jej okłamać.
- Alek nie ryzykuj on jest zdolny do wszystkiego. Nie chcę byś miał przeze mnie kłopoty. Obiecałam ci, że zgłoszę się na policje - przekonywała mnie.
- Tylko mu powiem, że ma cię zostawić w spokoju. Przestanie być tak pewny siebie, kiedy zobaczy, że masz wsparcie – planowałem dużo więcej i wiedziałem, że mnie nie powstrzyma nawet kilkanaście próśb Wieczorek.
- Nie przekonam cię? – zapytała, ale wiedziała, że zdania nie zmienię.
- Nie martw się o mnie masz teraz odpoczywać, a nie zadręczać się- starałem się zmienić temat, by nie okłamywać jej, ale było pewne, że rozmowa nadal będzie toczyć się wokół tego samego.
- Widzę, że mogę powiedzieć tylko uważaj na siebie – uśmiechnęła się, ale raczej był to uśmiech pełen smutku.
- Przyjdę później i sama zobaczysz, że nic mi nie jest – nim wyszedłem ucałowałem ją w policzek. Chciałem, by miejscem docelowym były usta, ale to nie było ani miejsce ani czas na takie gesty. Okoliczności były takie, że teraz to mogło jeszcze bardziej skomplikować to, co się działo.

     Gdy wróciłem na główny hol zobaczyłem, że Magda z Łukaszem nadal tutaj są. Widok blondynki mnie nie zdziwił, ale Kadziewicz u jej boku to była nowość. Tych dwoje chyba się kłóciło przynajmniej tak to wyglądało z daleka, ale po chwili wszystko ustało a na twarzy Magdy zobaczyłem nawet lekki uśmiech. Oni tworzyli, by bardzo interesującą parę. Jurij był moim dobrym kumplem i to jemu powinienem życzyć wszystkiego dobrego z Magdą, ale miałem wrażenie, że Krasikov i Kadziewicz są jak magnesy, które się przyciągają i odpychają zależy, z której strony ich ze sobą zetknąć.
- Alek i jak z nią? – gdy tylko zobaczyła, że się zbliżam od razu zapytała o przyjaciółkę.
- Źle nie jest przynajmniej fizycznie, psychicznie na pewno dojdzie do siebie, gdy będziemy ją wspierać.
- Pójdę do niej – ucieszyło mnie to, że Kaśka będzie miała teraz towarzystwo może nie będzie się zamartwiać co ze mną.
- Pewnie, ja jadę się przebrać i załatwić wolne w klubie, później do niej przyjadę.
- Tylko? – nie dowierzała, wiedziałem, o co jej chodzi.
- Czasami się zastanawiam czy wy nie jesteście siostrami. Kaśka też mi o to suszyła głowę – zdradziłem.
- Bo ma rację, nie wierzę, że tak byś odpuścił, nie po tym jak zobaczyłam twoją reakcje – stwierdziła. – Nie będę ci mówić co masz robić, sam już wybrałeś.
- Będzie ok. – chciałem już iść.
- Poczekaj, Łukasz pójdzie z tobą – coś czułem, że oni to między sobą ustalili już wcześniej. Kadziu już stał gotowy. Miałem ochotę się sprzeciwić, ale zostawiłem to tak jak jest. – Pilnuj go – usłyszałem szept Magdy, który zwróciła wyłącznie do środkowego i jego niemal niedostrzegalne skinienie głowy.
     Nie pojechaliśmy prosto do mieszkania Wiktora. Taksówką najpierw podjechaliśmy pod mój blok. Byłem wdzięczny Łukaszowi za to, że nie mówi mi co mam robić. Nawet przyznał, że mam rację i chętnie, by zrobił to samo, ale uznał, że ta sprawa należy tylko do mnie. Poinformował mnie równocześnie, że ani myśli zostawić mnie samego i tym samym dotrzyma słowa Magdzie a mi towarzystwa. Nie wszedłem do swojego mieszkania, moim celem była tylko skrzynka pocztowa znajdująca się tuż przy drzwiach wejściowych. Znalazłem tak to o czym mówiła Kaśka. Koperta nawet nie została zamknięta a na fotografii, która znajdowała się w środku było jeszcze napisane „Taka jest naprawdę. Twoja dziunia to uwielbia”. Schowałem zdjęcie powrotem a od środka zaczęło się we mnie gotować. Kaśka miała rację, dziewczyna na fotografii wyglądała tak jak ona. Gdyby mi sama o tym nie powiedziała uwierzyłbym w ten obrazek, który właśnie zobaczyłem.
- Jedziemy – zdecydowałem nadal trzymając kopertę w ręce. Zabrałem swoje BMW i pojechaliśmy pod kamienice, w której mieszka Jabłoński.
     Dobijałem się od dobrych kilku minut, już miałem ochotę rozwalić te drzwi z porządnego kopniaka.
- Co jest?! – oboje usłyszeliśmy podniesiony głos, po czym blondyn pojawił się w drzwiach. To mi wystarczyło. Popchnąłem je a wraz z nimi jego i wparowałem do środka.
- Ty sukinsynu myślisz, że to zabawne! – przygwoździłem go do ściany. – Nie daruję ci tego! – nie zobaczyłem w jego oczach strachu czym jeszcze bardziej mnie rozwścieczył.
- Widzę, że Kaśka puściła ci bajeczkę, że wcale taka nie jest. Ona kłamie to zwykła dziwka!
- Dziwka?! – odciągnąłem go od betonowej ściany, by po chwili rzucić nim o nią z całych sił i powtórzyłem to kilka razy – Odszczekaj to – nie kontrolowałem już swoich ruchów a ciosy raz po raz trafiały w jego ciało.
- Nie mam czego odszczekiwać – tym razem to jego zaciśnięte dłonie trafiały mnie.
Nie wiem, ile trwałą ta cała szamotanina z transu wyciągnął mnie dopiero głos Łukasza i jego postać, która zaczęła nas oddzielać od siebie
-Wystarczy już. Narobisz sobie kłopotów – popatrzyłem na blondyna i zobaczyłem, że środkowy może mieć rację. Jabłoński nie wyglądał dobrze, z jego nosa ciekła krew a na ustach i pod okiem już pojawiła się opuchlizna. Nie wiedziałem jakie szkody u mnie spowodowały jego pieści, ale mogłem wyglądać podobnie.
- Nigdy więcej się do niej nie zbliżaj, zrozumiałeś! – ostatni raz pchnąłem go. – A to… - podniosłem z podłogi kopertę - .. . pogrąży cię raz na zawsze, jeżeli nie zrobisz tego co ci mówiłem.
- Sam siebie pogrążyłeś i to ty jesteś skończony! – zagroził mi. Nie miało to jednak dla mnie znaczenia zrobiłem to, co chciałem zrobić, to my z Kaśką mieliśmy silniejsze argumenty na jego osobę i to co zrobił.




Czy te rozdziały są jakieś takie przegadane czy ja mam jakieś schizy? Wybaczcie, za to co wyżej, to nie tak miało wyglądać. Sesja źle na mnie wpływa niestety kolejne rozdziały też raczej kiepsko widzę. Musze dojść do jednego wydarzenia w fabule. Konkretnie do spotkania Magdy ze Zbyszkiem z Niepoukładanych marzeń ( kto czytał tamto opowiadanie wie mniej więcej, o co chodzi). Później powinno mi iść już z górki. Przynajmniej mam taką nadzieję.


 Witam serdecznie Lectis, której chciało się przebijać przez te 28 rozdziałów oraz Libly. To miłe, że są nowe osoby, które czytają to opowiadanie.
Ćwierćfinał Sovia- Skra. Nie tak to sobie w tym sezonie wyobrażałam. Ogólnie ten sezon dla mnie osobiście jest jakiś dziwny, a może to ja odzwyczajam się od siatkówki? Sama nie wiem.