23 listopada 2012

23. Zaginięcie i nerwowe poszukiwania.

/Magda/

- Nic z tego nie rozumiem – zwróciłam się do chłopaków, gdy tylko skończyłam rozmawiać z Witkiem. – Według niego oni już nie są razem – dodałam, by nieco rozjaśnić, im moją rozmowę z blondynem.
- Chyba wiem, o co chodzi – niespodziewanie odezwał się Ahrem. – Kaśka była wczoraj u mnie, mieliśmy osobistą rozmowę. Ona chciała z, nim zerwać, jak widać zrobiła to. Tylko dlaczego po wszystkim zniknęła?
- Też chciałabym to wiedzieć. To przestaje być śmieszne. Ona się nigdy tak nie zachowywała – nie chciałam ani przy Alku ani Jurze wspominać o tym, że Wieczorek się wczoraj urżnęła. To jeszcze bardziej dało mi do myślenia. Czym spowodowane było jej zachowanie? Skoro chciała zerwać z Wiktorem to dlaczego się po wszystkim upiła? Czyżby zrobiła to z satysfakcji nad osiągniętym celem? Jakoś nie chciało mi się w to wierzyć.
- Może już wróciła do domu – kombinował Jurij.
- Wszystko możliwe – miałam nadzieję, że po powrocie zastanę brunetkę w jej pokoju i problem, który się pojawił zniknie. Niestety, przeczucie, które się pojawił podpowiadało, że wcale tak nie będzie,
- Hej co się dzieje? – przy nas pojawił się Grzesiek wraz z Karol.
- Chodzi o Kasię. Nadal żadne z nas nie ma z nią kontaktu – wytłumaczyłam. – Idźcie do mieszkania i dajcie znać czy jest. Jak nie to ja jej poszukam w Underground– poprosiłam ich o pomoc.
- Pójdę z tobą od razu zaproponował Aleh.
- Ja również –dołączył Jurij. Nie wiem czy robił to dla mnie czy dlatego, by nic go nie ominęło. Jednak na chwilę obecną doceniałam to, że chce pomóc. Powiedziałam, im zupełnie coś odwrotnego od tego co chodziło mi po głowie.
- Chłopaki nie ma takiej potrzeby dam sobie radę. Jutro gracie kolejny ważny mecz, powinniście odpoczywać – wsparcie, by się przydało, ale nie chciałam ich ciągać za sobą. Gdyby przegrali miałabym wyrzuty sumienia. Kątem oka widziałam, że Łukasz przyglądał się naszej grupie z zainteresowaniem, w duchu modliłam się, by tylko jeszcze on nie przybiegł z pytaniem co się dzieje.
- Jak ja mam odpoczywać, kiedy nie wiem czy jej się coś nie stało? – zarzucił mi Białorusin.
-Spokojnie Aleh. Jak chcesz, to zróbmy, to tak. Karolina z Grześkiem niech zostaną u nas. Aleh ty wróć do domu, może przyjdzie do ciebie. Ja z Jurą sprawdzimy Underground i kilka innych miejsc, w których może być. Gdyby się pojawiła dajcie znać. – próbowałam to jakoś poukładać. Ustalając ostatnie szczegóły wygoniłyśmy prędko chłopaków do szatni same siadając na ławeczce dla zawodników rezerwowych. Ekipa sprzątająca już krzątała się po hali a ostatni kibice właśnie wychodzili.
- Coś się stało? – przy nas pojawił się Łukasz. Wiedziałam, że nie odpuści sobie, by nie dowiedzieć się co się dzieje.
- W wielkim skrócie, to Kaśka nam zaginęła – nie miałam ochoty bawić się w jakieś podchody i owijanie w bawełnę.
- Pomóc wam? – jak widać każdy był chętny ,co doceniałam.
- Dzięki Łukasz, ale już jakoś to sobie zorganizowaliśmy. Gdyby jednak coś, to dam ci znać – nie chciałam, by poczuł się odrzucony, z drugiej strony nie miałam też zamiaru wplątywać go w, to by musiał szukać Wieczorek wraz z Jurijem. Jeszcze ich konflikt przybrał, by na sile.
- Ok. to trzymam cię za słowo – pożegnał się nim udał się do szatni.
      Nie całe pięć minut później wychodziliśmy wszyscy z hali każde z nas obierając inny wyznaczony wcześniej kierunek. Nie byłam na tę chwilę dobrym towarzyszem do rozmowy, na szczęście Rosjanin musiał to wyczuć, bo ograniczał się tylko do krótkich pytań o drogę. Niestety, na nic się zdały moje wskazówki, bo w każde miejsce w, które zawitaliśmy nie przyniosło żadnych rezultatów. Nawet ulubiony pub Wieczorek, w którym przecież wcześniej pracowała nie dał mi ani jednej wskazówki. Tomek barman, którego znałam zdradził mi, tylko że ostatnio widział się z Kasią kilka dni temu. Zrezygnowana wsiadłam do samochodu Biereżki.
- Brakło mi już pomysłów – szepnęłam. Te poszukiwania z chwili na chwilę zaczynały mnie dziwne przytłaczać a czarne myśli bez kontroli pojawiały się w głowie. Panikować to ja zawsze umiałam, to chyba był jakiś mój ukryty talent. – Jeszcze chwila a zacznę objeżdżać wszystkie szpitale.
- Madzia spokojnie na pewno nic jej nie jest – jego pocieszenie zamiast pomóc tylko mnie rozwścieczyło.
- Jura nie możesz tego wiedzieć! Sprawdziłam wszystkie miejsca, w których mogła, by być, obdzwoniłam też te koleżanki, na które miałam namiar i nic. Gdyby nie odrobina chłodnej głowy zaraz zadzwoniłabym do jej rodziców, ale wiem, że jej tam nie ma – coraz mocniej utwierdzałam się w przekonaniu, że Kaśka znów gdzieś się upija i specjalnie wybrała do tego takie miejsce, którego ja nie kojarzę. Odpuściłam, poprosiłam Jurija, by zabrał mnie do mieszkania Ahrema. Po co? Sama nie wiedziałam.

/Aleh/

Nie mogłem tak siedzieć bezczynnie i czekać na telefon. Raz p oraz wybierałem numer Kasi. Z początku odpowiadał mi głuchy sygnał później, że abonent jest po za zasięgiem. Podejrzewałem, że te moje próby ciągłego dzwonienia spowodowały, że jej komórka się rozładowała. Nie dawałem rady usiedzieć na miejscu. W końcu wyszedłem przed blok i spacerowałem od jednej klatki do drugiej ,licząc, że w którejś chwili jej postać wyłoni się za rogu. Miałem ogromną ochotę porozmawiać z tym całym Witkiem, może on coś, by wiedział. Niestety, nie miałem pojęcia, gdzie mieszka. Sprawę ułatwiła mi Magda, która wysiadła właśnie z zaparkowanego przez Jurę samochodu.
- Myślę, że powinniśmy pojechać do tego całego Witka – podbiegłem do nich od razu dzieląc się pomysłem.
- Też o tym pomyślałam - blondynka mi przytaknęła. – Ale ktoś musi u ciebie zostać.
- To ja zostanę, wy jedźcie – Biereżko już wręczał mi kluczyki od swojego audi ja oddałem mu pęk kluczy od mieszkania. – Dzwońcie jakby co.
- Alek proszę się powiedz mi ze szczegółami jak wyglądała wasza wczorajsza rozmowa – poprosiła mnie Magda, gdy wyjechaliśmy na Hetmańską.
Opowiedziałem. Liczyłem, że to rozjaśni jakoś sprawę. Nie spodziewałem się, że ją bardziej skomplikuje.
- Szczerze to zaskoczyłeś mnie tym. Mam wrażenie, że Kaśka się zmieniła. Tylko nie rozumem… - blondynka przerwała.
- Czego nie rozumiesz? – dopytywałem. Niejasności to była ostatni rzecz jakiej chciałem w tej chwili.
- Aleh nie chcę byś coś opatrznie zrozumiał albo zaczął oceniać Kasię. Ona nie wróciła wczoraj trzeźwa do domu. Rano w jej pokoju pachniał gorzelnią. Sama już nie wiem jak mam to interpretować. Kaśka czasami nie ma kontroli i przesadza z procentami – zdradziła.
- To musiało się wydarzyć po wyjściu ode mnie. U mnie nic nie piliśmy – zachowanie Wieczorek stawało się coraz bardziej niejasne. - Może Witek coś nam powiem – chociaż sam zacząłem wątpić, by on był pomocny. Może to było tylko takie moje negatywne nastawienie.
Kiedy staliśmy czekając aż otworzy drzwi myślałem, że wyjdę z siebie i zaraz zacznę walić pięścią o drewno. Wreszcie łaskawie jego osoba pojawiła się w progu.
- Pojebało was, jest po pierwszej! – przywitał nas oschło.
- Szukamy Kaśki – zaczęła Magda.
- Laska tłumaczyłem ci, że ja i ona to już przeszłość. Jesteś głupia czy tylko udajesz? – naskoczył na Krasikov.
- Hej może, by tak grzeczniej? – wkroczyłem. Nie miałem zamiaru pozwolić, by obrażał Magdę.
- A ty co jej bodyguard? – zapytał przyglądając mi się- A to ty, teraz wziąłeś się za nią? – wskazał na blondynkę.
- Przestań się zgrywać i odpowiedz na pytanie – wysunąłem się przed blondynkę tym samym zmniejszając przestrzeń między mną a Wiktorem.
- Przecież mówię, nie rozumiecie po polsku- zapytał z irytacją.
- Kaśka była u ciebie wczoraj? – dociekałem, musiałem się czegoś dowiedzieć.
- Była i co z tego – odsunął się trochę w głąb swojego mieszkania.
- Po co przyszła? – naciskałem. Miałem wrażenie, że jeszcze chwila a ten przestanie stawiać jakikolwiek opór. Myliłem się jednak.
- Może jej spytasz, co to przesłuchanie? – nabrał bezczelnej pewności siebie i kpiącego wyrazu twarzy. To mnie nie powstrzymało, zbliżyłem się ponownie łapiąc go za koszulkę.
- Słuchaj gnoju albo odpowiesz albo załatwię to, inaczej – reszta kim sił opanowałem się, by go nie uderzyć.
-Zerwaliśmy ze sobą o to ci chyba chodziło. Teraz puść mnie albo zgłoszę napaść – nie puściłem. Nadal trzymałem zaciśniętej pięści na jego koszulce.
- Tylko tyle? Jak nas okłamałeś to wrócę i pogadamy, inaczej – zagroziłem, po czym wypuściłem materiał z rąk.
- Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj – wrzasnął Witek po części chowając się za drzwiami.
- To się jeszcze okaże – dodałem. Jego groźby nie miały dla mnie żadnej wartości.
- Nadal stoimy w punkcie wyjścia – podsumowała Magda, kiedy znaleźliśmy się na chodniku.
- Na to wygląda. Odwiozę cię. Jeżeli do jutra nic się mnie zmieni to chyba trzeba będzie sprawdzić szpitale – sama perspektywa tego przyprawiła mnie o zimny dreszcz na plecach.
- A ja zadzwonię do jej rodziców – dodała Krasikov zapinając pas, kiedy wsiedliśmy do samochodu.

/Karolina/

Jakiś czas wcześniej

      Miałam wrażenie, że znalazłam się w środku jakiegoś amerykańskiego serialu. Jedna z przyjaciółek znika nie dając znaku życia a cała reszta znajomych martwi się o nią i postanawia ją znaleźć. Wiem, że kiepskie porównanie, ale to przyszło mi do głowy. Nawet Grześkowi przeszła ochota na wesołe żarciki, siedział wpatrując się w osiedle przez odsłonięte okno balkonowe znajdujące się w moim pokoju. Mimo, że nie były to przyjemnie dla nas chwilę pokazywały jak zżyliśmy się przez ten czas, że połączyła nas przyjaźń. W tej chwili byłam pewna, że, gdybym sama potrzebowała pomocy to miałam na kogo liczyć.
- Zrobię jeszcze herbaty – powiedziałam, na co Łomacz przytaknął. Gdy obydwa kubki znajdowały się w moich dłoniach rozdzwonił się grześkowy telefon. Liczyłam, że ten dźwięk niesie dobre wieści, że Kaśka się znalazła. Grześ zerknął na ekran, po czym powiedział:
- To moja mama – zawiedziona wróciłam do wykonywania wcześniejszej czynności. Przez otwarte drzwi słyszałam tylko strzępki słów, które wypowiadała brunet. Nie chciałam nawet podsłuchiwać a moja wada akurat w tym przypadku była atutem. Gdy nie było potrzeby, by wsłuchiwać się w jakieś dźwięki, wystarczyło bym przestała się na nich skupiać, a one, wtedy stawały się tylko nierozpoznawalnym tłem. Kiedy wróciłam Grzesiek siedział w tym samym miejscu, w którym go zostawiłam.
- Wszystko porządku?- zapytałam.
- Tak, nawet lepiej. Na święta Wielkanocne jedziesz do mnie do Ostrołęki – zakomunikował powodując u mnie totalne osłupienie.
- Ale Grzesiek ja wcale nie znam twojej rodziny a oni nie znają mnie. Święta to czas rodzinny – na nowo pojawił się we mnie strach spotkania z ludźmi, którzy będą mnie ocieniać.
- Mama się ucieszyła, że z kimś przyjadę. Chcę byś ich poznała. Nie chcesz tego? – pytał coraz bardziej zasępiony.
- Chcę, ale oni nic nie wiedzą o mnie i o chorobie – próbowałam mu tłumaczyć.
-Jeżeli nie będziesz chciała to się nie dowiedzą, nie musimy, im o tym mówić tak od razu. Kiedy będziesz gotowa to, to zrobimy. Ja cię nie będę co niczego zmuszał, wiem, że to dla ciebie trudne – podszedł do mnie przytulając mnie mocniej.
- Dobrze pojadę z tobą – mimo strachu, chciałam poznać jego rodzinę. Poczuć rodzinne ciepło, którego sama nie czuła już od wielu lat.
Magda z Ahremem pojawili się po drugiej bez żadnych wieści, oboje z grobowymi minami opowiedzieli o rezultatach swoich poszukiwań. Siatkarze prawie siłą zostali odesłani do swoich mieszkań, by, chociaż trochę odpoczęli przed meczem, obie wątpiłyśmy w to czy uda, im się to zrobić.

/Kaśka/

      Niewiele pamiętałam z ostatniej nocy i popołudnia. To akurat dla mnie dobrze, bo zapewne byłyby to upokarzające wspomnienia. Rano zostałam zbudzona przez jednego z pracowników . W biurze została mi wydana komórka, torebka oraz pasek od spodni, na koniec wypisany został mandat na wysokość 250 zł z izby wytrzeźwień. Sama nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę a jednak się działo.
      Do czego ja doprowadziłam? Chwilę ukojenia, których szukałam w alkoholu skończyły się jedną wielką katastrofą. Spojrzałam na zegarek, była 10.48, zamówioną przez funkcjonariusza taksówką wróciłam do mieszkania. Pewna, że nikogo nie zastanę ruszyłam prosto do kuchni po szklankę czegoś do picia, w gardle nadal mnie paliło. Jakie było moje zdziwienie, gdy przy stole zobaczyła Magdę z prawie pustym kubkiem kawy, przyjaciółka wyglądała jakby miała za sobą równie ciężka noc co ja.
- Widzę ze się zabalowało – zdecydowałam, że nie dam nic po sobie poznać i będę zachowywać się, jak zazwyczaj.
- Zabalowało?! Czy ciebie całkiem pogięło? Pół nocy cię szukaliśmy! – wrzasnęła na mnie.
- Jak to szukaliście, kto mnie szukał? – momentalnie usiadłam czując, że tracę równowagę.
- Ja, Aleh, Jurij. Może powiesz mi, gdzie byłaś, dlaczego nie odbierałaś telefonów? – nadal była na mnie zła, ale przestała już krzyczeć. Mi robiło się zaś coraz bardziej głupio.
- Straciłam poczucie czasu – tylko to byłam w stanie wydukać. Bałam się powiedzieć co stało się naprawdę .
- Przez to, że znów wlewałaś w siebie alkohol. Kaśka co się dzieje, przestaje cię poznawać? – czułam troskę, która pojawiła się w jej głosie.
- Przepraszam – nie chciałam się z nią kłócić, ale nie byłam też w stanie powiedzieć prawdy. Tak była moją przyjaciółką i z pewnością, by mi wszystko wybaczyła, bałam się jednak osądu z jej strony, że zamiast stawić czoło problemom, to ja uciekam w wysoko procentowe trunki.
- Myślisz, że to wystarczy? – zapytała z pretensją. – A z resztą to mnie tylko mnie musisz przeprosić.
- Madzia… - próbowałam.
- Daruj sobie – machnęła ręką nie patrząc na mnie ani przez chwilę wyszła z kuchni.
     Zaczęłam się bać, że swoim zachowaniem ją strącę.  Wiedziałam, że kakao z cynamonem do tego z mojej ręki nie udobrucha blondynki, ale postanowiłam spróbować. Weszłam do niej do pokoju widząc, że ta porządkuje swoje szafy.
- Naprawdę przepraszam – podałam jej kubek, który bez wahania przyjęła.
- Nie rób tego więcej – tym razem na mnie spojrzała a w jej oczach delikatnie tańczyły łzy. – Za bardzo cie kocham – przytuliłyśmy się do siebie a ja dałam upust emocją, które nagromadziły się we mnie w ciągu tych ostatnich godzin. Walczyłam ze sobą czy wyznać prawdę czy starać się uporać z tym samemu…





Znów mam kryzys, za każdym razem jest mi z tym coraz bardziej źle. Jest kryzys, ale jest też rozdział, zaprałam się, że dodam, bo jak będę użalać się nad sobą to nie ruszę. Jak napisałam jednej z was choćbym miała gryźć ściany napisze tutaj słowo „Koniec” pod epilogiem. Wydaje mi się, że teraz będzie więcej Kaśki, ale czy tak będzie to wyjdzie w praniu. A do mojego kryzysu mogę jeszcze dodać, że jak zobaczyłam mój zaktualizowany plan na studiach to się załamałam. Każdy weekend do połowy stycznia mam wypełniony zajęciami od 8.30 do 19.30 normalnie masakra :(
Ps z racji tego ze Witek stanie się postacią wiodąca, to pomyślałam, że pasowało, by mu przypisać jakiś wizerunek --> Wiktor Jabłoński <kilk>
Ps2. Za wszelkie błędy przepraszam, ale ledwo co widzę na oczy, gorączka zalewa mi głowę. Wybaczcie, poprawiłam co dałam radę poprawić. Resztę zwalam na chorobę.