1 sierpnia 2012

16. Imprezowe wzloty i upadki.


/Kaśka/

     Byłam nieźle podekscytowana, Miło wspominałam imprezę z siatkarzami w roli głównej i dziś liczyłam na powtórkę. Tylko grono miało być inne nie licząc Grześka i Kadziewicza. Zadowolona zerknęłam z ukosa na Karolinę i Gregora, było widać, że oboje są zdenerwowani a moja bezmyślna paplanina w czasie drogi na miejsce przeznaczenia raczej, im nie pomagała. Cóż ja jak zwykle chciałam pomóc, ale nie do końca mi wyszło. Ciekawa też byłam jak ta Magda z Jurijem¬¬? Wczoraj mocno oberwałam od niej poduszką, kiedy triumfowałam niczym Król Artur krzycząc, że miałam rację, iż między nimi tak to się skończy. Skończy!? Co ja plotę, u nich mam nadzieję, że się dopiero zacznie, a Kadziewicz niech spada na drzewo. Wodnik i Byk to może nie jest dobre połączenie, ale od czego są wyjątki od reguły. Mi na przykład jest dobrze z Witkiem, chociaż on jest Panną, a Panna i Rak w połączeniu to podobno nic dobrego. No tak Witek, okłamałam go dzisiaj mówiąc, że z dziewczynami organizujemy sobie babski wieczór. Ale przecież nie mogłam mu powiedzieć, że idę na imprezę, gdzie będzie roić się do przystojnych, wysportowanych i mających boskie ciała siatkarzy.
     Tak ja tutaj galopuje myślami nie wiadomo gdzie a już jesteśmy na miejscu. Ciekawe czy Aleh mnie rozpozna? Ha, dobrze pamiętam, że to on, by nam prawie odesłał Sylwka na tamten świat. Jak sobie przypomnę, że brałam go za jakiegoś członka wschodniej mafii to do tej pory pękam ze śmiechu. Cała ja.
- Już myślałem, że nie przyjdziecie – solenizant witał nas wesoło przyglądając się mi i Karol z uwagą.
- To ja może przedstawię – Grześ skoczył przed nas i już wykonywał znajome ruchy rękami.
- To jest Karolina, a to Kasia – Białorusin uścisnął nam obu dłonie i zapraszał w głąb pomieszczenia.
- Jak kotek? Mam nadzieję, że wszystko z nim w porządku? – a jednak mnie rozpoznał. Puścił Grześka z Karoliną przodem a mi postanowił towarzyszyć. Nie dało się ukryć, że wokół niego rozchodziła się taka miła aura, że człowiekowi od razu przyjemniej robiło się w jego towarzystwie.
- Wszystko z nim dobrze, a jego ulubionym zajęciem jest gryzienie Gregora po stopach, często się nam na to skarży – poinformowałam wywołując u niego śmiech.
- Teraz już rozumiem, to wy jesteście tymi sąsiadkami, które dokarmiają nam Gregora, często o was wspominał, ale jakoś nigdy nie rozwijał tematu – no proszę, więc jednak ma tutaj w Rzeszowie nasz Łomacz powiernika płci męskiej a już myślałam, że tylko ja trzymam pieczę nad jego zwierzeniami.
- Tak to my, brakuje tylko… - chciałam dodać, ale mi przerwał.
- Magdy. Wiem Jurij już mi się zdążył pochwalić – tym zdaniem Ahrem zdradził mi nieco intencje Rosjanina. Skoro rozmawiał o Magdzie z kumplem i a według Białorusina wręcz się chwalił to było coś na rzeczy.
- Widzę, że jesteś na bieżąco – zerknęłam na niego śmiejąc się tak samo, jak on.
- Staram się, za kumplowaliśmy się z Biereżką – wprowadził nas do salonu i jako organizator pełnił honory pana domu przedstawiając nas pozostałym gościom.

… zabawa trwała w najlepsze, wszyscy byli w wyśmienitych humorach a alkohol lał się bez ograniczeń. No może z tymi wszystkimi to przesadziłam. Kadziewiczowi wyraźnie zrzedła mina najpierw, gdy zobaczył mnie a później, gdy przyszła Magda, do tego ta zjawiła się w objęciach Biereżki. Sama byłam zaskoczona, gdy ci pojawili się w salonie a Jurij obejmował ją w pasie. Posłała mi, wtedy jedno z tych spojrzeń „ To nie tak jak ci się wydaje” Coś mi mówiło, że jutro po wszystkim będziemy miały sobie wiele do opowiedzenia.
- Nie mogłaś mi, chociaż ty dać znać, że tutaj jesteście?! – Łukasz zaatakował mnie, kiedy przysiadłam na kanapie po kolejnym tańcu z Ahremem. Z racji tego ze zarówno on jak i ja byliśmy tutaj bez drugiej połowy dotrzymywaliśmy sobie wzajemnie towarzystwa, bardzo mi to z resztą odpowiadało. Alek był zabawny i pozytywnie nastawiony do życia, może spokojniejszy ode mnie, ale nadawał na tych samych falach.
- A niby, po co miała ci o tym mówić, żebyś znów potraktował ją tak, a nie, inaczej. Ona nie jest zabawką, już wiele przez ciebie wycierpiała. Teraz wreszcie stanęła na nogi – nie miałam nawet zamiaru trzymać jego strony, nie po tym jak widziałam Magdę i to do jakiego stanu doprowadziło ją zachowanie Kadziewicza.
- Wiesz, chociaż o powodach mojego zachowania? – pytał.
- Wiem, ale to i tak cię nie usprawiedliwia. Wystarczył jeden telefon, jedna rozmowa, mam ci to może przeliterować? Teraz jest już po wszystkim straciłeś swoją szansę – mój wzrok powędrował na Magdę, która z Kosokiem, Grozerem i jego żoną oraz Biereżką zawzięcie o czymś rozmawiali. – Teraz sobie patrz i żałuj – dokończyłam zostawiając go samego. Też chciałam dołączyć do wymienionej wcześniej grupki jeszcze, gdy z głośników zaczęła wypływać moja ukochane melodia, chciałam sobie posiewać z Magdą, ale w ostatnie chwili na mojej drodze pojawił się Aleh.
- A ty dokąd? – zapytał, zagarniając mnie tak, że znalazłam się w jego uścisku.
- A teraz to już nigdzie. Chciałam pośpiewać z Magdą, bo to moja ukochana piosenka, ale to mi nie ucieknie – zdradziłam wsłuchując się w słowa Happysad „ Mów mi dobrze”
- Też ich lubię, mam ich wszystkie płyty. Igła mi podrzucił a ja zwariowałem na tym punkcie. Z początku rozumiałem niewiele i w ucho wpadały mi tylko melodie, ale teraz już nie mam z tym problemów – słodko tłumaczył.
Kołysaliśmy się lekko nucąc pod nosem słowa piosenki. Ahrem oczywiście był sporo wyższy ode mnie, ale moje szpilki pomagały mi w tym, że mogłam swobodnie opleść ręce na jego szyi.
- Czemu nie chodzisz na nasze mecze? Nie lubisz siatkówki? - odezwał się, gdy piosenka zmieniła się na inną.
- Ależ chodzę – zapierałam się.
- To czemu cię nigdy nie widziałem? – drążył dalej.
- To dłuższa historia może kiedyś ci opowiem – nie chciałam na razie nic więcej zdradzać, może kiedyś, gdyby udało nam się bliżej poznać, teraz było za wcześnie na to, ponieważ ta sprawa nie dotyczyła tylko mnie, ale przede wszystkim Magdy.

***
/ Karolina/

     Już wiedziałam, że jutro będę musiała podziękować dziewczyną za to, że zabierały mnie ze sobą, gdy chodziły na mecze Resovi. Dzięki temu łatwiej było mi odnaleźć się na tej imprezie. Pomagały mi znajome twarze, to, że mogłam je przypisać do danego imienia i nazwiska. Mogę też powiedzieć, że w tym towarzystwie nie można się nudzić. Wszyscy ciekawi, zabawni i z chęcią wysłuchują twoich własnych poglądów czy opowieści o zainteresowaniach. Z Krzyśkiem, który z miejsca rozkazał nazywać siebie Igłą mogłabym rozmawiać o fotografii bez końca i gdyby nie Iwona to nie wiem, jakby to się skończyło. Krzysiek i tak obiecał, że przez Grześka podrzuci mi klika obiektywów, które jego zdaniem robią niezłą robotę.
     A, jak już jesteśmy przy Grześku, to, co ja mam powiedzieć, zachowuje się nienagannie i, za to mogę tylko dziękować. Nie odstępuje mnie na krok i nie pozwala bym czuła się tutaj obco. Byłam wdzięczna, bo u jego boku naprawdę czułam się dużo pewniej. Tak miałam jeszcze w pobliżu dziewczyny, ale jak spoglądałam na nie i wdziałam, że same świetnie się bawią nie miałam zamiaru, im tego zakłócać. Gregor mi wystarczał. Zadziwiająco szybko przyzwyczaiłam się do tego, że jest obok mnie, wyszło to całkiem naturalnie tak jakby zawsze tak miało być. Długo myślałam nad tym co powiedziały mi dziewczyny, że Łomacz nie przestraszy się mojej „dysfunkcji”. Zdecydowałam się, że mu o tym powiem, nie dziś, bo to nie było odpowiednie miejsce, ale to zrobię.
- Gdzie mi się chowasz – roześmiał się przyłapując mnie, gdy w kuchni nalewałam sobie szklankę wody.
- Zaschło mi w gardle, a nie chciałam niczego z alkoholem, a w salonie chyba niczego takiego nie znajdę – szybko wytłumaczyłam. Nie piłam dużo, jeszcze nie przyzwyczaiłam się do polskiej wódki. Zauważyłam, że i Grześ pił niewiele.
- Mogłaś powiedzieć przyniósłbym ci – ta jego opiekuńczość i chęć odciążenia mnie w każdej sytuacji była urocza, ale musiałam dać mu do zrozumienia, że nie musi się ze mną obchodzić jak z jajkiem.
- Grzesiu nie jestem aż tak niedołężna, z tym jeszcze sobie, jak widać radzę. Ale dziękuję ci za to, że jesteś obok, to mi pomaga. Ja i takie tłumy to jeszcze niedawno nie był powszedni widok – nieświadomie uchyliłam rąbka tego co działo się w moim życiu przed przyjazdem do Polski.
- Nie widać tego po tobie, byś źle się tutaj czuła – oparł się o szafkę obok mnie.
- Bo czuje się dobrze, teraz tak jest, ale kiedyś… - zamyśliłam się.
- Ja wciąż tak mało o tobie wiem – westchnął zasmucony
- Nie lubię mówić o tym co było kiedyś – zdradziłam. Ciągle nie było mi łatwo mówić o tym poniżaniu ze strony rodziny i otoczenia, o tym, że przez nich zostałam odrzucona i skreślona na zawsze.
- Ale ja chciałbym wiedzieć. Mógłbym ci, wtedy jakoś pomóc – te lazurowe tęczówki patrzyły na mnie z takim wyczekiwaniem, że pękłam.
- Żebyś wszystko zrozumiał musisz o czymś wiedzieć, inaczej nie będę ci w stanie tego wytłumaczyć – Łomacz czekał co powiem dalej. – Nie powiem ci o tym teraz, bo to nie jest dobre miejsce, nie chce psuć nastroju, więc na chwile jeszcze o tym zapomnijmy, ale obiecuję, że poznasz prawdę.
- Dobrze, a, skoro teraz mamy o tym nie myśleć, to chodźmy wreszcie zatańczyć, już pół wieczora cię o to proszę – jak widać Grzesiek zaakceptował moją prośbę. Był taki wyrozumiały, oby zostało tak do końca.
- Ale ja naprawdę nie umiem tańczyć – zapierałam się.
- Mi też nie bardzo to wychodzi. Myślę, że jednak się nie pozabijamy. Ma tutaj nas, kto ratować jakby jednak zbliżała się jakaś katastrofa – podsumował oplatając swoje ramiona na moim pasie.

***
/Magda/

     Tak jak myślałam moje pojawienie się w mieszkaniu Ahrema wzbudziło poruszenie, ale i radosny odzew u wszystkich po za jedną osobą. Łukaszowi nie udało się ukryć niezadowolenia, które wymalowało się na jego twarzy. Nie chciałam się tym przejmować, tak naprawdę nie wiedziałam też, o co mu chodzi przecież miedzy nami już nic nie było. Chciałam się dobrze bawić, a nie rozmyślać nad zachowaniami Kadziewicza . Naprawdę nadal trudno było mi uwierzyć, że on aż tak mocno żałuje, gdyby tak było to nie zrywał, by ze mną kontaktu a załatwił to jakoś, inaczej.
     Drink za drinkiem powodował, że mocno się rozluźniłam i po niecałych dwóch godzinach czułam się już całkiem swobodnie. Nie umknęło mojej uwadze to, że Jurij ciągle starał się mnie dotykać, to mnie obejmował, to muskał końcem dłoni czy szeptał coś na ucho tak, że czułam jego wargi na swojej skórze. Z początku nie do końca mi się to podobało, ale z ilością wlanego w siebie alkoholu przestałam na te jego ruchy reagować. Kaśka również bawiła się wybornie, jak to ona, dusza towarzystwa wszędzie się odnajdzie. Tutaj trafiła chyba najlepiej jak mogła, bo Aleh raz po raz wodził za nią wzrokiem a Karol z Grześkiem niby trochę niewidoczni, ale też z tego co udało mi się zauważyć w pełni zadowoleni z imprezy.
     Znalazłam się w łazience, by obmyć lepkie od drinka palce, kiedy zaraz za mną drzwi otworzył się a w nich stał Biereżko.
- Już wychodzę –na prędce osuszyłam dłonie, jednak Rosjanin zatarasował swoim ciałem przejście. – Jurij mówiłam, że już idę – przeszłam na rosyjski, bo z początku myślałam, że nie rozumiał moich słów, które wypowiedziałam do niego po polsku.
- Nie spiesz się, tutaj jesteśmy przez chwilę sami. Czekałem i już myślałem, że się dziś nie doczekam – zbliżył się do mnie a jego oczy płonęły. Nim zdążyłam coś powiedzieć natarł na mnie całym swoim ciałem wpychając mi język do ust. Z początku oszołomiona nie wiedziałam co się dzieje, ale, za to moje ciało wiedziało i dość szybko potrafiło na jego ruchy zareagować, bo mój język również rozpoczął ten dziki taniec w jego ustach. Nie przerywając tego pocałunku Jurijowi jakoś udało się posadzić mnie na malej szafce tym samym neutralizując różnicę wzrostu jaka była między nami. Czułam jak jedna z jego dłoni wędruje w górę moich ud a druga znajduje się w okolicach szyi. Sama też nie byłam bierna gładziłam jego plecy równie gwałtownymi ruchami. Nie poznawałam siebie a jednak mi się to podobało. Zaczęło się robić coraz bardziej gorąco, czułam, że Jurij na tym nie poprzestanie, nie, teraz gdy już na dobre się rozkręcił i, wtedy oboje usłyszeliśmy, że ktoś otworzył drzwi.
-Wypad! – rzucił Biereżko odrywając swoje usta ode mnie a mi samej udało się zobaczyć, kto był pechowym widzem tej sceny. Gdy dotarło do mnie, że to był Łukasz w jednym momencie wróciła mi trzeźwość umysłu a moje spojrzenie i Kadziewicza skrzyżowało się, po czym ten zamknął drzwi. Jurek zadowolony z takiego obrotu sprawy miał zamiar wrócić do tego, na czym skończył, ale ja już nie miałam na to najmniejszej ochoty. Serce jakoś dziwnie skakało mi to z żołądka to znów na wysokość gardła. Nie do końca ogarniałam co się dzieje, ale wybiegłam z łazienki, zdążyłam tylko dostrzec jak Kadziewicz chwyta kurtkę i zatrzaskuje za sobą drzwi wejściowe. Nie zwracałam uwagi na wołanie Biereżki a ruszyłam za Kadziem. Gdy znalazłam się na klatce ten już był prawie dwa piętra niżej.
- Łukasz poczekaj! – krzyczałam zbiegając równocześnie pod dwa schody na raz, co w moich szpilkach było zadaniem niemal nie do wykonania. – Łukasz! – powtórzyłam, gdy ten jak widać nie miał zamiaru się zatrzymać. Wreszcie udało mi się go dogonić. – To nie tak jak myślisz – może to wydaje się głupie, ale czuła tam w środku siebie, że muszę mu to wyjaśnić.
- Wiem co widziałem. Jak widać jesteś taka sama jak wszystkie inne. Myślałam, że nie należysz do takich dziewczyn a teraz to już sam nie wiem – ciężko było mi wyczuć jego nastrój nie wiedziałam czy jest wściekły czy rozczarowany.
- Nie jestem taka za jaką mnie bierzesz. Przecież mnie znasz. Nie chcę żebyś o mnie myślał jak o dziwce, może nie jestem święta nie zaprzeczam, ale nikt nie jest. Sam powinieneś to wiedzieć aż za dobrze – próbowałam go przekonać, przecież zdążył mnie już poznać, jedna scena nie powinna tak tego przekreślać.
- Jeżeli tamta Magda którą poznałem, wtedy była prawdziwa to ja nie wiem kim teraz jesteś, bo nie jesteś tą samą dziewczyną – tym razem mnie zaatakował.
- A wziąłeś pod uwagę, że mogłam się trochę zmienić i to głownie przez ciebie?! Stałam się silniejsza pewniejsza siebie, już nie dam się tak łatwo oszukać- vice versa ja też mogę mu co nieco do słuchu powiedzieć.
- Zawsze byłaś silna, a teraz nie wiem pozujesz na kogoś innego. Myślisz, że jemu to się spodoba, pewnie tak, ale nie licz, że cie będzie szanował -, a więc to tutaj tkwił problem, wyglądało na to, że on jest zazdrosny
- Kadziewicz do cholery, co to ma do tego, czy my już nie będziemy normalnie rozmawiać!? – bolało mnie to, choć Łukasz mnie skrzywdził chciałam, by kiedyś nasze relacje wróciły do powiedzmy dobrych, ale takim zachowaniem nie pomagaliśmy temu ani trochę.
- Wróć do Jurija, on czeka na nagrodę – dodał na sam koniec i pchnął drzwi prowadzące na dwór.
     Nie wiedziałam już nic, co do tak w ogóle miało być?! Zrezygnowana usiadłam na schodach. Tak bardzo chciałam zapalić, uspokoić trzęsące się dłonie. Nie byłam jednak aż na tyle głupia, by teraz wracać do mieszkania i szukać zagubionej packi Slimów w kieszeni mojego płaszcza. Nie wiem jak długo tak siedziałam, ale w pewniej chwili ktoś usiadł obok mnie.
- Madzia mamy mały problem – rozpoznałam po głosie Ahrema, jego obecność wybudziła mnie z otępienia w jakie zapadłam
- Mów, dobij mnie jeszcze bardziej – zdziwiony na moje słowa popatrzył nam nie niepewnie.
- Coś się stało? – pytał z troską.
- Nieważnie, to, o co chodzi? – dopytywałam chciałam mieć to już za sobą.
- Bo Kaśka chyba przesadziła z alkoholem, położyłem ja u siebie w sypialni i nie bardzo wiem, co dalej robić. Goście się już zbierają może zamówię taksówkę i wam jakoś pomogę ją przetransportować.
- Wiesz co Alek, jeżeli to nie był, by problem czy ona nie mogłaby u ciebie zostać? Niech ma nauczkę. To już nie pierwszy raz, kiedy mi wywija taki numer, czasami mam dość, by ją ciągle ratować – dziś już całkiem nie miałam na to ochoty. Choć kochałam Wieczorek jak siostrę jej nieodpowiedzialność bardzo mi ciążyła, a ostatnio jeszcze zbyt często przesadzała z alkoholem, co wnerwiało mnie podwójnie.
- To nie będzie problem – przytaknął Białorusi.
- Dzięki Aleh, nie zapomnę ci tego Naprawdę o nic się nie martw mieszkamy kilka bloków dalej. Wierz mi rano skruszona prędko wróci do mieszkania. Teraz jak pozwolisz ja też już będę szła, dziękuję za imprezę udała się – w towarzystwie Ahrema wróciłam na górę, ale nie posunęłam się dalej jak do wieszaka na ubrania, który stał zaraz przy drzwiach. Zrobiłam to specjalnie i mimo zdziwionego spojrzenia Alka zabroniłam mu przywołać Biereżkę, przystał na to. Nie chciałam widzieć się teraz z Jurijem, niby co bym mu powiedziała. O Karolinę się nie martwiłam wiedziałam, że Grzesiek się nią zaopiekuje. Ja teraz musiałam pobyć przez chwile sama, spróbować znaleźć wyjście z tego w co nie do końca pod kontrolną się wpakowałam. Pomyśleć, że chciałam mieć wreszcie poukładane życie i niewiele problemów, obecność siatkarzy jedna gwarantowała, że nigdy nic nie jest stabilne i pewne.
  
Dedykacja dla mojej Pauli za nasze smsy podczas trwania meczów naszych Orzełków i nie tylko oraz dlatego, że bidula tak się dopomina o bójkę między Kadziem a Jurijem. Może kiedyś będzie :P

Nie wiem czy jest jakikolwiek sens dodawać w trakcie Igrzysk cokolwiek, bo sama wiem jak to wygląda, większość i tak siedzi przed TV. Jestem okropna, jeżeli chodzi o zamęt u moich bohaterów, sama straciłam już nad tym kontrole. Wybaczcie.

Na chomiku postaram się dodać wszystkie mecze naszych z Igrzysk, są tam też spotkania z tegorocznej Ligi Światowej i Memoriału.