14 lutego 2014

55. Rzeczywistość staje się lepsza, gdy wiem, że jesteś zawsze ze mną.



/Kaśka/

     Chyba nie ma nic przyjemniejszego jak obudzenie się w ramionach ukochanego mężczyzny do tego w Dzień Zakochanych. Oparłam głowę o tors Alka a ten mocno mnie do siebie przytulił. Plan przeprowadzki do niego od razu wcieliłam w życie i jeszcze tego samego dnia przeniosłam się z niezbędnymi rzeczami. Oczywiście Karolina protestowała, powtarzała, że to wygląda jak ucieczka, jak ewakuacja i, że wcale nie chciała żebyśmy od niej uciekały. Musiałam ją pocieszać, że prędzej czy później i tak, by to nastąpiło a i tak została jej jeszcze Magda, która do nowego domu z Łukaszem miała przeprowadzić się dopiero w ostatnim tygodniu lutego. Miło było wkroczyć w kolejny etap związku, teraz już bardziej poważny, chociaż niektórzy złośliwi lubili nazywać go „zabawą w dom”. Oczywiście od razu wyciekło to, że z Alkiem będziemy mieć nie lada problem z pomieszczeniem naszych rzeczy, szczególnie butów, których siatkarz miał wcale nie mniej niż ja. Na dniach mieliśmy zakupić na to wszystko dodatkową sporą szafę.
- Widzę, że już nie śpisz – usłyszałam jego ciepły głos z tym ukochanym akcentem.
- Skąd wiesz? – podniosłam głowę opierając brodę o jego wyrzeźbione ciało.
- Rozpoznaję to po twoimi oddechu – nigdy bym nie powiedziała, że coś takiego można wyczuć. Jak widać jeszcze nie wiem wielu rzeczy.
-Też chce się tego nauczyć – momentalnie zakomunikowałam wczołgując się na niego i sięgając ustami jego ust. – Wszystkiego najlepszego z okazji Walentynek – ok. wiem, że święto jest tandetne, że chodzi głownie o zarabiane pieniędzy, ale ja lubiłam taką tandetę.
- To dzisiaj – brunet wydał mi się zaskoczony. – Wybacz, zapomniałem – kajał się.
- Nie martw się, masz cały dzień, by to nadrobić, z resztą to ja w tym związku jestem od pamiętania o świętach i innych uroczystościach – w tym to byłam zawsze dobra. Oczywiście pojawił się lekki zawód, że Ahrem nie pamiętał, ale to jeszcze nic wielkiego . – To co śniadanie? – zapytałam, by przypadkiem nie zaczął czuć się winny.
- Pozwól mi, chociaż to robić- zerwał się z łóżka. Jednak miał wyrzuty sumienia, że zapomniał.
- Daj spokój. Mówię ci, że nic się nie stało. Miałeś prawo zapomnieć- musiałam go podbudować, nie chciałam, by smucił się o coś takiego. Szybko wyminęłam go pędząc do kuchni.
     Zatrzymałam się zaraz w drzwiach wejściowych, gdy tylko zapaliłam światło. Na stoliku stał udekorowany stół, na którym leżały małe świeczki w kształcie serduszek, które były powtykane między sznur białych lampek. Największa uwagę przykuło jednak okno i firanka, na której zostały przyczepione serca, gdzie napis kocham cię był napisany na każdym z nich w innym języku. Rozpoznałam polski, angielski, włoski, francuski i na pewno białoruski a było jeszcze kilka innych.
- Kłamczuch!- powiedziałam, nim rzuciłam mu się w ramiona.
- Chciałem sprawdzić jak zareagujesz, ale jesteś świetną aktorką i na wieść o tym, że zapomniałem nie zrobiłaś się smutna i teraz nie wiem, czy to była gra czy nie byłaś zła – wytłumaczył, po czym odsunął mi krzesło.
- Masz racje jestem świetna aktorką ,a ty nie gorszym aktorem – postanowiłam, że przyznam się do tego, że poczułam lekki zawód, bo, po co miałam robić z tego tajemnice.
Nie wiem, gdzie przyjmujący nauczył się robić tak smakowita kawę, ale, gdy podał mi cappuccino własnej roboty, na którym z pianki utworzył serce byłam ogromnie wzruszona nie wierząc, że ten mężczyzna jest mój.
-Szkoda, że musisz iść na trening – powiedziałam, gdy oboje sprzątaliśmy po śniadaniu. – Przypomnij chłopakom, że wieczorem zabieramy was z dziewczynami na kolację. Szykowałyśmy dla nich takie małe spotkanie towarzyskie, na którym miała być nasza szóstka plus Ignaczakowie.
- Pamiętam – zapewnił mnie.
- Alek jedziesz samochodem?- zapytałam licząc na podwózkę do mieszkania Karoliny.
- Tak, jak chcesz to zbieraj się to cie podrzucę do dziewczyn – nawet nie musiałam mu mówić, gdzie chce jechać, czasami miałam wrażenie, że czytam we mnie jak w otwartej księdze.

     W drzwiach wejściowych do klatki minęłam się z Grześkiem, który w biegu zajadał kanapkę, nawet to się u niego nie zmieniło. Uśmiechnęłam się i do niego i do samej siebie patrząc na to jaki jest szczęśliwy. Ktoś, kto go nie zna nawet, by to zauważył, a ja miałam w planach, że zacznę żartować, że teraz Grzesiu unosi się kilka centymetrów nad ziemią. Z resztą Karolina wyglądała podobnie.
- Madzia jeszcze śpi – powiedziała do mnie szatynka, gdy wpuściła mnie do środka.
- To ona nie u Łukasza? – zdziwiłam się. Blondynka wczoraj mówiła mi, że zostanie u Kadziewicza na noc.
- Byli tu wczoraj razem, ale Łukasz poszedł wieczorem. Magda znów miała nudności i odesłała go do siebie, by mógł się wyspać. W sumie z Grześkiem słyszeliśmy jak chodzi w nocy po mieszkaniu, teraz pewnie odsypia – tłumaczyła mi przygotowując już drugą w tym dniu kawę dla mnie.
- To nic, mam czas. Liczyłam, że zapach kawy którą Magda ubóstwiała zbudzi ją prędzej niż później.
W miedzy czasie troszkę sama troszkę z Karoliną przeglądałyśmy sieć i Fb znajomych. Dużo z nich wstawiło fotki ze ślubu Łomaczów. Nie była bym sobą, gdybym nie weszła też na Ciacha. Ostatnio moja osoba była tam częstym bywalcem. Cóż mogłam poradzić, byłam głośna, zwracałam na siebie uwagę, więc i prędko trafiłam na ten osławiony polski portal. Zawsze miałam ubaw z tego co tam napisali.
- O ja cię pierdolę – powiedziałam na głos a Karolina od razu oderwała się od przygotowywania warzyw i sama usiadła obok mnie. Na pierwszej stronie głośny tytuł krzyczał. „ Świat się kończy! Grzesiek Łomacz już nie do wzięcia”. – Karolina nie czytaj tego! – próbowałam zamknąć stronę wiedząc, że tam może pojawić się wiele niemiłych komentarzy, ale ta zatrzymała moja rękę.
- Zostaw – poprosiła.
- Na pewno? - ta skinęła głową i obie zaczęłyśmy czytać.
- Nie było tak źle w sumie trzy fotki w tym dwie, gdzie był Grzesiek z Karoliną oraz jedna, gdzie staliśmy wszyscy przy ołtarzu, chyba zaraz przed tym jak ma być złożona przysięga. Wyglądało na to, że na ślubie był jakiś nieproszony gość i to on wypuścił to do sieci. Sam artykuł był raczej zachowawczy, a nawet komplementował Karolinę i jej gust co do kreacji. Oczywiście wszystko na końcu było owiane tajemnicą, bo autorka tego wszystkiego nie miała pojęcia kim jest Karolina. Nowa pani Łomacz uspokojona tym co przeczytała wróciła do przygotowywania obiadu a ja zajęłam się komentarzami, bo to tam zawsze jest to co najciekawsze.
- Karola posłuchaj tego: „ Mówię wam ja wiem, kto to jest. Ta dziewczyna przychodziła na mecze w Bydgoszczy jak Grzesiek grał jeszcze w Jastrzębiu. Zawsze miała na sobie koszulkę z jego numerem. Dla mnie oni juz, wtedy wyglądali jak para”. „ To jest Sabina z Ostrołęki chodziłam z nią do liceum” – obie zaśmiałyśmy się. – A tutaj mamy prawdę: „ To jest przyjaciółka dziewczyny Aleha, często je razem na meczu widzę, z resztą same popatrzcie Kaśka jest świadkiem na ślubie”.
- Widzę, że przed nimi nic się nie ukryje – skomentowała Karolina a ja to potwierdziłam skinieniem głowy.
- Mam jeszcze jedno: „ Ta żona Grześka ma na imię Karolina, wiem, bo pracuje w studio fotograficzny, w którym ja często wywołuję zdjęcia i robię różne obróbki. Wydaje się bardzo sympatyczna. Mnie tylko dziwi dlaczego nikt nie zauważył naszej sławnej dietetyk z Rzeszowa, a raczej tego jak wygląda jej…- urwałam, gdy zobaczyłam ze Magda właśnie weszła do kuchni.
- Kaśka dokończ- powiedziała chłodno blondynka a ja nie chciałam się sprzeciwiać, bo i tak wiedziałam, że, jeżeli ja tego nie przeczytam to zrobi, to sama.
- … figura. Czy ona przypadkiem nie jest w ciąży? Ja tu widzę brzuch. Ciekawe, bo teraz prowadzi się z Kadziewiczem a jeszcze nie dawno chodziła z Biereżką. Z resztą często na Podpromiu mam wrażenie, że ona ma się..- urwałam widząc co jest dalej.
- Czytaj do końca – poprosiła siadając a na jej twarzy zaspanie zmieniło się w złość pomieszaną ze smutkiem.
-… ma się za niewiadomo kogo. Ciekawe czyją jest córeczka, że wkręciła się do klubu. Do tego zmienia siatkarzy jak rękawiczki. Dlaczego oni tego nie widzą?”. Więcej już nic nie ma – powiedziałam.
- A co jej odpowiadają?- Madzia była nieustępliwa. – Dobra nie chcesz to sama przeczytam – już wyciągnęła rękę, ale nie dałam jej laptopa.
     Czytałam dalej i niestety trochę od wczorajszego wieczora się tego nazbierało. Jak zawsze w takim wypadku pojawiły się dwie strony. Dziewczyny albo krytykowały i zmyślały niestworzone historie albo były za Magdą niektóre nawet miały rację co do tego, że ta spotykała się z Łukaszem już w 2010 roku. Były nawet teorie, że to dla niej wrócił do Polski. Ale pojawiły się też niemiłe rzeczy, że Magda wkręca Kadzia na dziecko, że kręciła z Jurim i Łukaszem jednocześnie, a nawet nazwały ją puszczalską dziwką. Nie miałam siły czytać dalej, bo zarówno w moich oczach jak i Magdy po tych wszystkich złych słowach pojawiły się łzy w oczach. Krasikov nie wytrzymała zerwała się z krzesła i uciekła do siebie zatrzaskując drzwi. Spojrzałyśmy z Karoliną na siebie i pobiegłyśmy za nią.
- Madzia nie przejmuj się tym. Pamiętasz jak wypisywali o mnie, że jestem stuknięta, niezrównoważona i damulka, bo na mecze przychodzę w firmowych ciuchach i szpilkach – na mnie to przestało robić wrażenie, ale nigdy nikt mnie nie obraził tak jak te anonimowe dziewczyny zrobiły to z Magdą.
- Kaśka, to jest o innego – usłyszałam płaczliwy głos przez drzwi.
- Madziu przecież nie ważne co oni piszą, ważne co my wiemy, co wiesz ty i Łukasz. Ważne, że się kochacie- próbowałam dalej.
- Dajcie mi spokój, chce być sama! – wiedziałam, że wystawanie pod drzwiami nic nie da. Magda nie wyjdzie, dopóki nie będzie gotowa i się nie wypłacze. Karolina obiecała, że nie wyjdzie dziś nigdzie i będzie pilnować blondynki. Ja musiałam wymyślić coś, by ten dzień jakoś naprawić.

/Łukasz/

     Dzwoniłem do Magdy już 3 raz, ale nie odbierała. Nie chciałem się denerwować, więc szybko podszedłem do Grześka, by zapytać co i jak?
- Jak wychodziłem to spała. Na pewno nic wielkiego się nie dzieje. Słyszeliśmy wczoraj z Karoliną, że jeszcze przed pierwszą siedziała w kuchni – uspokoił mnie na, tyle że miałem nawet ochotę zażartować.
- A czemu wy z Karoliną jeszcze o pierwszej nie spaliście? – Łomacz spalił buraka na mój żart a ja zaśmiałem się w duchu.
     Niepokoiło mnie to, że Magda miała nawrót nudności już od dobrych 3 tygodni miała z nimi spokój a teraz powróciły. Miałem nadzieję, że to tylko to. Postanowiłem, że po treningu od razu się do nich przejdę i zobaczę jak się czuję, bo podejrzewałem, że dziś nie zjawi się w pracy, a nawet, jeśli to dopiero na popołudniowy trening. Gdy wchodziliśmy z siłowni pod drzwiami stała Kaśka, nie dziwiło mnie jej widok byłem przekonany, że przyszła do Alka, ale ta nawet nie czekała na niego tylko do razu zaczepiła mnie i opowiedziała co się stało dzisiejszego ranka.
- Nie wiedziałem, że Magda przejmuje się takim rzeczami – byłem zaskoczony a jeszcze bardziej przeraziła mnie aż tak ostra reakcja blondynki na to wszystko. Niestety, brednie w Internecie ciągnęły się za mną od słynnej afery alkoholowej w 2005 roku. Teraz jednak nie dotyczyły bezpośrednio mojej osoby, ale było gorzej, dotyczyły dziewczyny którą kochałem.
- Łukasz ja też myślałam, że ona sie tym nie przejmie, ale jest, inaczej. Coś trzeba z tym zrobić. Wiesz jaka jest Magda jak sobie coś dobierze do serca to nie ma zmiłuj – tłumaczyła mi brunetka.
- Już wiem, co zrobię – pomysł pojawił się na spontanie był bardzo emocjonalny, ale chyba nie był najgorszy.
- Jesteś pewien? – ta nadal była zmartwiona.
- Tak, obiecaj mi, że przypilnujesz jej, bo nie chce, by coś złego się stało jej lub dziecku, ona się nie może denerwować. Powiedz Magdzie, że przyjadę najszybciej jak się da - Kaśka pokiwała głową wiedziałem, że mogę jej zaufać.

     Przekonałem się, że czasami warto być tym kim się jest i zachowywać się w specyficzny sposób. Gdy wyszedłem z inicjatywą spotkania i propozycją mój rozmówca zgodził się od ręki. Szybko ustaliliśmy miejsce i godzinę spotkania. Teraz czekałem na Rafała w pobliskiej kawiarni „ Mocca”
- To co Łukasz może przejdźmy od razu do rzeczy – zaproponował Matuszczak co zaakceptowałem. Wywiad miał pojawić się jeszcze dziś na portalu Siatkarskie nowiny a jutro w formie wydruku papierowego.
- Dawaj – rozsiadłem się wygodnie czekając na jego pytania.
- Musieliście przełknąć jedna porażkę i brak triumfu w wyznaczonym celu jakim było zdobycie Pucharu Polski. Walczycie dalej w Pucharze CEV i Plus Lidze. Co jest ważniejsze.
- Oba cele są tak samo ważne dla nas. Puchar Polski był dla nas tak samo ważny i nikt tego nie ukrywa. Nie udało się. Cóż sportowcy raz wygrywają raz przegrywają to się nigdy nie zmieni. Nie wiele brakowało a i w rozgrywkach CEV już, by nas nie było, szczęście znalazło się jednak po naszej stronie boiska.
- Masz rację nawiązując do złotego seta rozegranego niedawno na Podpromiu teraz przed wami zespół z Lublany potem najprawdopodobniej Dynamo Moskwa. Znasz drużyny rosyjskie, więc pewnie zaraz powiesz, że łatwo nie będzie.
- Nigdy nie jest łatwo, nie ważne, kto jest naszym przeciwnikiem. Po za tym my nie wybiegamy aż tak daleko najpierw czeka nas dwumecz z zespołem Słoweńskim. A, jeżeli później dojdzie do starcia rosyjsko – polskiego to powiem, im wszystko, co wiem. Z resztą w naszej drużynie jest Jurij Biereżko, który w Dynamie spędził sześć lat. To on zna tez zespół od podszewki- zaśmiałem się, bo to Jura był większym szpiegiem ode mnie. Może nasze stosunki dobre nie były, ale byliśmy profesjonalistami na boisku.
- Masz rację co do Jurija. Macie stabilny skład już drugi rok wszyscy mówią, że teraz stać was na zdetronizowanie Skry.
- Stać nas tak samo, jak stać na to Jastrzębie i Kędzierzyn wszystko zależy od dobrego rozstawienie w play off i jak zawsze odrobiny szczęścia.
- Wracając jeszcze do stabilnego składu kibice byli zaskoczenie, że zastałeś w Rzeszowie na kolejny sezon.
- Chyba nie powiem nic nowego, jeżeli teraz usłyszy, że Rzeszów to bardzo dobre miejsce, by zaczepić się na dłużej a kibicie zdziwią się jeszcze bardziej, bo mój kontrakt, który podpisałem w 2010 roku na zasadzie 1+1 został już przedłużony i na pewno zostanę na kolejny rok.
- A zawsze mówiłeś, że jak do Polski to tylko do Olsztyna a teraz co zdrada dla stolicy Podkarpacia?
- Zdradą tego nie nazwę, powiem raczej, że tylko krowa nie zmienia zdania. Oczywiście Olszty nadal pozostanie moim domen, gdzie wychowuje się i mieszka moja córka oraz rodzina, ale teraz tutaj na Podkarpaciu jest mój dom.
- A jak Rzeszów ma się do powiedzenia „Wino, kobiety i śpiew”?
- To chyba panuje tylko we Włoszech. W Rosji wino trzeba było, by zamienić na wódkę. A w Polsce jest wszystkiego po trochę.
- Jak to się ma do ciebie?
- Wiedziałem, że o to zapytasz? – teraz to już naprawdę się roześmiałem, ale rozmowa zmierzała tam, gdzie chciałem. – Wina nie lubię, wolę piwo, śpiewać nie potrafię, a raczej potrafię tak, że wszyscy uciekają. Z resztą fenomenalnie śpiewa moja dziewczyna i tutaj kobiety trzeba sprowadzić to tej jednej najważniejszej, której nie mam zamiaru już zmieniać.
- Jak się już przyznałeś to tajemnicą nie będzie, jeżeli powiem, że to Magda Krasikov wasza dietetyk.
- Tak to nie jest żadna tajemnica. Jestem szczęściarzem, że Madzia jest ze mną i nie wiem, czy to nie ona usidliła mnie. Prawda jest taka, że znaliśmy się dużo wcześniej nim zaczęliśmy pracę w Resovi. Potem nasze drogi jednak spotkały się właśnie tutaj.
- Łukasz Kadziewicz poważnie mówiący o uczuciach to rzadko spotykanie.
- Teraz sytuacja jest inna, zarówno ja jak i Magda jesteśmy osobami publicznym i zdaję sobie sprawę, że czasami jesteśmy na językach tej siatkarskiej części Polski. Ja chyba też wreszcie dorosłem do tego jak wygląda u nas to wszystko. Niedługo zostaniemy rodzicami, więc, po co ukrywać, że nic między nami nie ja.
- Gratuluję w takim razie przyszły rodzicom, kto wie może na świecie pojawi się kolejny siatkarz bądź siatkarka.
- Haha geny będzie miał dobre, bo oboje mamy siatkarskie predyspozycję, ale do tego jeszcze długa droga.
- Dziękuję zatem za wywiad i życzę powodzenia.
Jeszcze raz uzgodniliśmy z Rafałem wszystko i obiecał mi, że za dwie godziny dostanę ten wywiad do wydruku. Odczekałem jeszcze ten czas i po konsultacji z Kaśką, która mówiła, że Magda nadal jest w kiepskim stanie ruszyłem do niej z wywiadem w ręce. Obawiałem się o to, że będzie zła za to, że się nie odzywałem, Wieczorek mówiła, że do nikogo się nie odzywa i już nie wiedziałem czy powodem są te bzdury z Internetu czy może moje milczenie. Kupiłem wielki bukiet białych róż i, gdy tylko Karolina wpuściła mnie do mieszkania poszedłem prosto do jej pokoju.
- Kocham cię i nie pozwolę cię skrzywdzić - zacząłem a ta, gdy mnie tylko zobaczyła nie powiedziała nic tylko podbiegła do mnie mocno się przytulając. Wyglądała jak mała kupka nieszczęścia nadal w piżamie i z opuchniętymi od płaczu oczami. – Mam coś dla ciebie.
- Łukasz nie musiałeś – spojrzała na kwiaty.
- Nie tylko to mam – pokazałem jej wywiad. – Proszę przeczytaj .Uznałem, że to najwyższy czas, jeżeli będziesz zła na to do zadzwonię do Rafała i wytniemy ostatnie pytania – Krasikov zerknęła to na mnie to na wywiad nie bardzo wiedząc, o co mi chodzi- Proszę przeczytaj – ponagliłem.
- Robiłeś to dla mnie – otarła rękawem spływającą łzę.
- Zrobił bym dla ciebie o wiele więcej, a to mam nadzieję, że zamknie usta tym, którzy wypisują bzdury o tobie i o nas – jej reakcja mnie zaskoczyła. Nie spodziewałem się tego, że wpije się w moje usta z taką zachłannością i do tego próbowała od razu niezdarnie ściągnąć ze mnie koszulkę co i tak jej się udało . Reszty garderoby pozbyliśmy się jeszcze szybciej.



Mój słowotok mnie dobija, jak kolejny rozdział zajmie w Wordzie 10 stron to mnie zabijcie.
Nie spodziewałam się, że pod koniec tej historii będzie tut tak słaba frekwencja wśród czytających. Szkoda, ale cóż same pokazujecie bym dała sobie już spokój, nie chcecie powiedzieć, ale brak was tutaj mówi sam za siebie Dziękuję tym, które są ze mną, bez was bym już całkiem zwątpiła.
Cztery może trzy do końca, jeszcze nie wiem dokładnie.