/Magda/
Jurij wyjechał wczoraj do Moskwy. Sama już nie wiedziałam jak to jest z nami. Nie padły żadne deklaracje z jego strony, z mojej również. Czy byliśmy parą? Zachowywaliśmy się, jak para ale… sama nie wiem. Jeszcze na dobre nie zdążyłam się oswoić z myślą, że najprawdopodobniej zobaczymy się początkiem lipca w Gdańsku a ten już do mnie dzwonił wypytując się co robię, co u mnie? A co niby mogło się zmienić przez te 6 godzin o, kiedy go nie było? Rozbawiły mnie te jego pytania. Dziś wracałam do pracy. Sezon ligowy może i się skończył, ale moja praca i zawodników, którzy nie rozjeżdżali się na kadrę miała trwać do końca maja. Potem sama nie wiedziałam co ze mną będzie, czy zostanę w sztabie Sovi, a może mi podziękują? Kiedy zamykałam drzwi od mieszkania ze schodów zbiegał Łomacz.
- Grzesiek widzę, że ciężko ci się wyzbyć przyzwyczajeń – roześmiałam się, gdy zobaczyłam go z przewieszoną przez ramię torbą. – Dlaczego idziesz na trening, ty nie masz przypadkiem jeszcze tygodnia urlopu przed zgrupowaniem?
- Właściwie to nie mam. Andrea dzwonił i powiedział bym przygotowywał się w klubie i był w gotowości – widać było, że jest zawiedziony takim obrotem sprawy.
Los nie sprzyjał ostatnio Grześkowi. Tak cieszył się, że pojedzie na kadrę a tu masz. Jeszcze to, co wydarzyło się w jego domu podczas świąt. Karolina wczoraj wieczorem mi wszystko opowiedziała i sama byłam w szoku. Nie spodziewałam się tego po matce Gregora. A sam Grzesiek pokazał swoim zachowaniem, że bardzo kocha Orzechowską i nie pozwoli, by ktoś sprawiał jej ból.
- Lipnie to wyszło. Miałam dać Andrei czystą kartkę, ale nie potrafię. Najpierw to ominięcie przy powołaniach Łukasza teraz akcja z tobą, będę musiała się do niego, inaczej przekonać. Może mi się uda – pchnęłam drzwi prowadzące na dwór i oboje ruszyliśmy w stronę Podpromia.
Grzesiek również postanowił mi opowiedzieć o tym co się stało w Ostrołęce, pytał też o Kaśkę. Tu niewiele mogłam mu powiedzieć. Brunetka jeszcze nie przyjechała do Rzeszowa. Ja wiedziałam już, że muszę z nią porozmawiać, choćby drapała i kopała zmuszę ją do tego, by powiedziała mi co się dzieje. Dłużej nie mogłam znieść tego co dzieje się z naszą przyjaźnią. Jeżeli miała ona się skończyć to chciałam, to usłyszeć, a nie żyć w niewiedzy co będzie z nami dalej.
Na treningu było dziwnie pusto, połowa zawodników wyjechała na urlopy przed zgrupowaniami, brakowało śmiechu i wygłupu Ignaczaka, dziwnych min Grozera nawet stukającego się raz po raz w czoło Kosoka. Siatkarze bardziej snuli się po boisku niż przeprowadzali rozgrzewkę. Ja przysiadłam się do Alka, który tylko się rozciągał.
- Jak tam pobyt w domu? Wesele się udało? – zagadałam. Wiedziałam, że powinnam iść do swojego gabinetu i zająć się pracą, ale przez te kilka dni zdążyłam się rozleniwić, dlatego przeciągałam ten moment.
-Tak, mam pełno fotek. Może wpadnę wieczorem to wszyscy pooglądamy? – zaczął.
- Aleh coś czuję, że to tylko pretekst, chcesz zobaczyć się z Kaśką? – byłam bezpośrednia przecież to było jasne, że o to mu chodzi.
- Zdemaskowałaś mnie – lekko się uśmiechnął. – Chcę spróbować pogadać z nią jeszcze raz. Wiesz co u niej?
- Niestety, nie wiem, jeszcze nie przyjechała. Też mam zamiar z nią pogadać, bo dłużej tego nie wytrzymam. Cieszę się, że ty również zmieniłeś zdanie – Białorusin był naprawdę kimś cholernie sympatycznym nie mogłam, więc zrozumieć tego dlaczego Kaśka go odrzucała. Przecież on się jej podobał. Dlaczego tak nagle jej się odwidziało?
- Zdałem sobie sprawę, że za łatwo odpuściłem. Wierz mi byłem w Grodnie a ciągle zastanawiałem się co u niej – zdradził.
- Miałam tak samo, byłam w Zakopanem, a moje myśli non stop krążyły wokół Kasi. Momentami miałam wrażenie, że Jurij jest na granicy wytrzymałości – choć Rosjanin sprawował się wzorowo czasami czułam, że powiem jeszcze jedno zdanie o Wieczorek a on wybuchnie. Z drugiej strony, gdyby on ciągle nawijał o Jewgieniju pewnie miałabym podobnie.
- Jura zdążył mi się pochwalić waszym wyjazdem – Ahrem rozluźnił się i roześmiał.
- A to pepla – dołączyłam ze śmiechem do przyjmującego ,zwracając uwagę innych siatkarzy w tym Łukasza, który z tego co wyczuwałam już od dłuższej chwili się nam przyglądała. – To co o 18 u nas? Kaśka powinna już, wtedy być w domu – miałam nadzieję, że tak będzie i, że, chociaż raz to, co zaplanowaliśmy się uda.
/Kaśka/
Jechałam na uczelnie jak na ścięcie. Doskonale wiedziałam co dziś się stanie. Wiktor nie omieszkał mi przypomnieć z samego rana, że czeka na moją decyzję, że to ja sama zdecyduję jak będzie dalej wyglądać moje życie. Czy zamieni się w piekło i jeszcze większe upokorzenie czy może…. Nie dla mnie co bym nie wybrała będzie to piekło. Wybór powrotu do Jabłońskiego w niczym, by nie pomógł. On również poniżałby mnie, gdyby tylko przyszła mu na to ochota. Stałabym się jego niewolnicą zdaną na jego humory. Cokolwiek dziś się wydarzy powinnam wreszcie porozmawiać z Magdą. Wolę, by ona dowiedziała się wszystkiego ode mnie, a nie od niego. Potem sama zdecyduje czy chce mieć ze mną jeszcze coś wspólnego.
Szykowałam się na to, że, kiedy tylko przestąpię próg uczelni Witek zaraz się pojawi, nic takiego się nie stało. Zjawił się dopiero przed ostatnimi zajęciami z farmakologii. Nie silił się na żadne ceregiele a złapał za rękę i pociągnął mnie w oboczny, pusty o tej porze korytarz.
- I jak będzie moja piękna? – jego palec wskazujący jeździł po moim policzku. – Zdecydowałaś?
- Tak ,nie wrócę do ciebie! – wycedziłam przez zęby. Jego osoba przestawała mnie przerażać. Ciągle pamiętałam co chciał mi zrobić, ale teraz wstręt, który do niego czułam wygrywał ze strachem.
- Dobrze się zastanowiłaś? Możesz jeszcze zmienić zdanie i oszczędzić sobie wstydu – zachęcał mnie.
- Zrozum już nigdy nie będziemy razem. Wolę już, by wszyscy mięli mnie za dziwkę. Mam przyjaciół, którzy nigdy w to nie uwierzą! – wrzasnęłam.
- Czyżby? I, gdzie byli ci przyjaciele przez ostatnie tygodnie? Mi się wydaje, że zostałaś z tym całkiem sama – roześmiał się. – Nie taka jest prawda, Kasiu? Gdzie ten siatkarzyk, gdzie twoja Magda? – zadawał coraz więcej pytań. – Przyznaj się, że oni przejrzeli na oczy i zobaczyli jaka naprawdę jesteś. Ogromna szkoda, myślałem, że zrobię im niespodziankę tym zdjęciem – znów pokazał mi fotomontaż, którym mnie terroryzował. – Co prawda nie znam numeru tego siatkarzyka, ale wiem, gdzie mieszka. Myślę, że mocno się dziwi, gdy znajdzie to jutro w swojej skrzynce na listy. Jak nadal jesteś pewna, że tego chcesz?
- Tak – mój głos nie brzmiał już tak pewnie, jak jeszcze kilka minut wcześniej.
- To przygotuj się na show. Nie znasz dnia ani godziny, ale jestem już trochę tym znudzony, myślę, że to tylko kwestia godzin – zaczął się śmiać coraz głośniej. Śmiał się nadal, gdy od niego uciekłam. W moich uszach nie było słychać nic innego.
Cała rozdygotana wybiegłam na zewnątrz. Nie ważne było to, że zaraz zaczynałam zajęcia. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu. Ze zdenerwowania nie mogłam odnaleźć kluczyków do samochodu, w końcu zrezygnowałam i postanowiłam iść pieszo, mimo że miałam do przejścia połowę miasta. Próbowałam ułożyć sobie to, co powiem Magdzie, ale nie wychodziło. Mój umysł zachowywał się chaotycznie i nie potrafił ułożyć ani jednego zdania. Potrzebne mi było rozluźnienie. Za zbawienie uznałam to, że stałam właśnie przed pubem „ Multiplex” , bez zastanowienia weszłam do środka. Dwie setki wystarczą, by mnie uspokoić.
- Dwie setki – odezwałam się do barmana, który zwrócił na mnie uwagę zaraz po tym jak usiadłam na barowym krześle. Po wypiciu jednej z nich usłyszałam dochodzący z torebki dźwięk sms-a . Gdy otworzyłam wiadomość moimi oczom powoli ukazywało się ciągle jeszcze ładujące się zdjęcie a pod nim wiadomość „ Zabawę czas zacząć”
- Jeszcze dwie – poprosiłam barmana. Zaczęło się. Teraz już wszyscy dowiedzą się kim jestem. Stałam się właśnie tworem, który wymyślił Jabłoński, jego marionetką.
…- Można jeszcze raz? – zawołałam na Jacka, bo tak miał na imię barman.
- A ja myślę, że na dziś ci już starczy. Zamówię ci taksówkę – zwrócił się do mnie czule.
- Gdybyś wiedział kim jestem nie bawił byś się w moją opiekunkę. Znajdę inny bar, gdzie dostanę to czego chcę! – zataczając się wyszłam na zewnątrz.
Nie bardzo wiedziałam, gdzie mam iść, czy na prawo czy przed siebie. Ruszyłam przed siebie. Wokoło było już ciemno co zdradzało, że przy kieliszku przesiedziałam co najmniej 3 godziny. Wreszcie pod dłuższej wędrówce zobaczyłam znajome skrzyżowanie. Zachęcona widokiem, który rozpoznałam ruszyłam na przód. Jedyną rzeczą którą po chwili zauważyłam było jaskrawe światło i piekielny pisk, który wypełnił moje bębenki.
/Magda/
Gdy wróciłam do domu miałam nadzieje, że jakieś szczegóły zdradzą mi, że Kaśka jest już w Rzeszowie .Niestety, na próżno szukałam na parkingu seledynowego garbusa a w przedpokoju porzuconych szpilek. Zaczęłam wmawiać sobie, że pewnie pojechała prosto na uczelnie, ale nie byłam co do tego już tak mocno przekonana. Przed 18 zjawił się Ahrem z obiecanymi zdjęciami z wesela.
- Poczekajmy jeszcze na Grześka, skoczył do sklepu po coś słodkiego – wyjaśniłam. Po 15 minutach Łomacza nadal nie było.
- Mogłam iść sama, Grześka gdzieś wysłać to tak, to się kończy – roześmiała się Karolina, ale zaraz po jej słowach jak na zawołanie usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi.
- Patrzcie kogo spotkałem w sklepie! –wrzeszczał na całe gardło a ja wyszłam ze swojego pokoju, gdzie postanowiliśmy się rozsiąść. Za rozgrywającym w drzwiach stał Łukasz. – Chyba się nie gniewasz?
- Wchodźcie – zachęciłam ich ręka. Nie przeszkadzało mi to, że Gregor przyprowadził Kadzia. Nawet się ucieszyłam. Tak naprawdę znów nie wiedziałam jak to z nami jest, ostatnia rozmowa telefoniczna zakończyła się dziwnie.
-To, gdzie impreza? - Łomacz głupio zapytał szczerząc się przy tym. Wiedziałam, że cieszy się, że nie suszyłam mu głowy za to, że przyprowadził środkowego.
- U mnie – wskazałam drzwi bardziej Łukaszowi, który przecież jeszcze u nas nie był niż Grześkowi, który znał już mieszkanie na wylot.
…zdążyliśmy już obejrzeć wszystkie fotografie jakie przyniósł Alek i skomentować każde z nich a Kaśki jak nie było tak nawet nie zanosiło się na to, że miałaby się zjawić.
- Poczekam jeszcze pół godziny i się zmywam i tak się zasiedziałem – odezwał się rozczarowany Białorusin.
- Zadzwonię do niej. Cholera może ona nadal siedzi w Tarnowie. Po niej to już nie wiadomo czego się spodziewać – zatwierdziłam rozmowę i czekałam. Kaśka nie odebrałam co oczywiście mnie nie zdziwiło, ostatnio była to u niej norma.
- Zabrzmi to tak, że się wtrącam, ale co tak naprawdę się z nią dzieje ?- zapytał Łukasz.
- Sami nie wiemy, coś ewidentnie jest nie tak. Nie można do niej dotrzeć. Mieliśmy plany z Alkiem, że dziś spróbujemy, ale jak widzisz chyba się nie uda – wytłumaczyłam Kadziowi lekko sytuację. Zrobiłam to bardzo oszczędnie, ale naprawdę nie miałam ochoty kolejny raz tego wałkować.
- Jak się wali to wszystko – westchnął Gregor.
- Ty chyba nie musisz narzekać – dogryzł mu Łukasz delikatnie uśmiechając się pod nosem – Masz zajebistą dziewczynę, raczej czystą sytuację – wyliczył.
- To byś się zdziwił. Jakoś moja matka uważa, inaczej – czułam, że Grześka bardzo ubodło to, jak jego mama zareagowała na chorobę Karoliny. Przestraszyło mnie jednak to, że chce poruszać ten temat przy siatkarzach.
- Nie chcesz powiedzieć, że nie akceptuje Karoliny, bo nie uwierzę – Kadziu upierał się przy swoim.
- Łukasz to będziesz musiał uwierzyć – Orzechowska z początku mówiła bardzo cicho, ale z każdym słowem jej głos nabierał mocy. – Nie wszystko jest takie jak się wam wydaje. Mama Grześka mnie nie akceptuje, bo jestem chora na postępującą głuchotę – te słowa wypowiedziała z taka odwagą i dojrzałością, że zrobiła wrażenie nie tylko na niczego nieświadomych siatkarzach, ale i na mnie i na Grześku.
- Chcesz powiedzieć, że nie słyszysz? – tym razem odezwał się Ahrem.
- Tak, ale dzięki aparatom słuchowym jak na razie mogę normalnie funkcjonować – wyjaśniła spokojnie szatynka.
- Boże, w życiu bym nie uwierzył, nawet ich nie widać – Łukasz zaczął bardziej przyglądać się Karolinie, ta to zauważyła i odwróciła się do niego bokiem tak, by mógł dostrzec w jej uchu maleńkie urządzenie.
- Wam to nie przeszkadza? – teraz w jej głosie można było wyczuć niepewność.
- Jak dla mnie to nic nie zmienia, to nie jest twoja wina. Nadal będę cie lubił tak samo, jak wcześniej – zdeklarował się środkowy.
- Kadziu ma racje. Cieszę się, że mam takich przyjaciół – odetchnęłam z ulgą, że obaj przyjęli tą wiadomość właśnie w taki sposób. – Dobrze, że Grzesiek zostaje na kolejny rok w Sovi, paczka zostanie nienaruszona. Tylko Łukasz z tobą nie wiadomo co dalej – Ahrem zahaczył o temat, który i w moich myślach wraz z końcem sezonu zaczął się pojawiać. Czy Łukasz zostanie w Rzeszowie na kolejny rok? Czy ja tego chcę? A, jeżeli chcę to dlaczego?
- Jeszcze nie wiem, zdecyduję się pewnie w ostatniej chwili – uśmiechnął się tak jak tylko on potrafi.
- Chcecie jeszcze coś do picia? – wiem, że wyskoczyłam z tym jak Filip z konopi ,ale chciałam zagłuszyć narastające pytania w mojej głowie.
- Ja poproszę cokolwiek, po tych ciastkach strasznie mnie suszy -spojrzał ma nie Gregor. Wyszłam z pokoju nadal pogrążając się w myślach. Tak wiele spraw dziś omówiliśmy, nieświadomie weszliśmy nawet na te najważniejsze. Szkoda, że z Kaśką się to nam raczej nie uda.
- A ty byś chciała żebym został na kolejny sezon? – niespodziewanie tuż za sobą usłyszałam głos Łukasza. Pojawił się bezszelestnie czym mnie zaskoczył. Odwróciłam się do niego patrząc pewnie w jego stronę.
- Czy to pytanie ma jakiś podtekst? – jasne było, że tak jest, inaczej, by mnie nawet nie spytał albo zrobił to przy wszystkich.
- A chcesz, by miało? – Kadziu najwyraźniej idealnie wczuł się w styl rozmowy.- To jak będzie?
-Tu masz przyjaciela, Rzeszów to piękne miasto, Sovia jeden z najlepszych klubów w kraju ,a w Polsce jest Mela, to dla niej wróciłeś – wliczyłam.
- Wiesz, że twoja odpowiedź sugeruje, że mówisz dosłownie tak, tak chcę żebyś został ?– nie wmawiał mi tego, prędzej właśnie uświadomił, że tego chciałam. Nie musiałam mu się jednak do tego przyznawać.
- A ty wiesz, że to ty to powiedziałeś, a nie ja? – droczyłam się z nim. On coraz mocniej zaczął zmniejszać dystans między naszymi ciałami, gdy z pokoju usłyszałam podniesiony głos Łomacza.
- Madzia telefon ci dzwoni!- krzyczał.
- Kto ?! –Łukasz nie odsunął się ani o milimetr, miałam wrażenie, że jeszcze się przysunął.
- Nie wiem jakiś nieznany numer – jeszcze raz wrzasną brunet.
- Muszę sprawdzić, kto to – Kadziewicz niechętnie, ale wypuścił mnie ze swojej wirtualnej pułapki i ruszył za mną do pokoju. – Słucham.
- Dobry wieczór przepraszam, że niepokoję, ale nazywam się Marcin Nadecki jestem pielęgniarzem w szpitalu Chopina w Rzeszowie i na ten numer z telefonu poszkodowanej było najwięcej połączeń. Czy mogę wiedzieć z kim rozmawiam? – zapytał a mi na samo słowo szpital zrobiło się niedobrze.
- Magdalena Krasikov, może pan powiedzieć, o co chodzi? – byłam zdenerwowana i zirytowana. Nie rozumiałam dlaczego ludzie w takich sytuacjach nie mówią jasno do początku tylko okręcają wszystko dookoła .
- Mam pani kontakt od pani Katarzyny Wieczorek. Czy zna ją pani? – co za durne pytanie jakbym nie znała to niby skąd miałaby mój numer.
- To moja przyjaciółka, powie pan wreszcie co się dzieje?! –teraz nerwy już mi wysiadły.
- Pani Katarzyna miała wypadek… - nie byłam w stanie słuchać jego dalszej paplaniny. Słowa pojawiały się pojedynczo a w głowie dźwięczało, że nie jest z nią dobrze.
Nie
ma to, jak dramat prawda dziewczynki? Dużo się dzieje
w tym rozdziale, taki troszkę chaos chyba. Jest wreszcie Kadziu.
Dziś krótko kilka słów ode mnie. Ostatnio mam dni, że nie wiem jak się nazywam i zdarza mi się zasnąć nawet podczas meczu. Tak było w środę podczas meczu Zenitu Kazań i nie mogłam przez to na Jurę popatrzeć. Po drugie ręczni pochłaniają moją całą energię jaka mi została. Jak to się mówi, byle do wiosny, to jeszcze tylko jakieś 2-3 miesiące :P
Dziś krótko kilka słów ode mnie. Ostatnio mam dni, że nie wiem jak się nazywam i zdarza mi się zasnąć nawet podczas meczu. Tak było w środę podczas meczu Zenitu Kazań i nie mogłam przez to na Jurę popatrzeć. Po drugie ręczni pochłaniają moją całą energię jaka mi została. Jak to się mówi, byle do wiosny, to jeszcze tylko jakieś 2-3 miesiące :P
Szkoda, że Kaśka znów zachowała się mało odpowiedzialnie. Powinna wrócić do mieszkania, i porozmawiać z przyjaciółmi. Mam tylko nadzieję, że będzie miała okazję naprawić swoje błędy,i, że nic jej się nie stało. Cieszę się jednak, że wrócił Kadziewicz. Myślę, że pozostanie w Polsce będzie w dużej mierze zależało od Magdy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mam nadzieję, że Kaśce nic złego się nie stało i wyjdzie bez szwanku z tego wszystkiego. Chociaż z drugiej strony to nawet dobrze, że jej picie w barze skończyło się tak, a nie inaczej. Dzięki temu Magda znalazła z nią kontakt i wreszcie wszystko powinno się wyjaśnić. Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę. Pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuńKiedy napisałaś, że Grzesiek się spóźniał, miałam już najczarniejsze myśli, że to może on Kaśkę potrącił... Boże kochany... Tylko powiedz, że jej nic nie będzie.
OdpowiedzUsuńKaśka nie pij już. Alek zróbże coś. Dramaciki, dramaciki, ale wszytsko się dobrze skończy (mam nadzieję).
OdpowiedzUsuńTeż mam takie dni ; o i też ręczni już mnie kończą emocjolanie! Takiego meczu jak wczoraj dawno już nie przezyłam ahaha :)
pozdrawiam ;*
Ty uwielbiasz wprowadzać dramaty w najmniej do tego spodziewanym momencie :P Kaśka na pewno z tego wyjdzie, bo ja wiem że jej nie uśmiercisz, ale nie wiem w jakim będzie stanie. Cholera gdyby poszła prosto do domu pogadała by z Magdą z Alkiem i było by dobrze, a tak. Mam nadzieję że nie puszczą tego płazem temu całemu Witkowi bo zasłużył na karę, najchętniej to bym go widziała gdzieś daleko za kratami. Radzę częściej posyłać grześka do sklepu i niech za każdym razem przyprowadza Łukasza, bo inaczej tych dwóje dalej tkwiło by w zawieszeniu, w sumie nadal tak jest, ale Magda przynajmniej wie że Łukasz nie ma jej za złe tego że ta święta spędziła z Jurijem. Podobało mi się to że między nimi nie patłtemat Biereżki, a Łukasz zajął się wyłacznie sobą i Magdą, Jura akurat nie jest najważniejszy. Brakuje mi trochę perspektywy Łukasza, ale pamiętam z naszej ostatniej rozmowy ze ostatnio masz problem z prowadzeniem narracji w męskim wydaniu. Ja poczekam ile trzeba. Brawa dla Karoliny za wyznanie prawdy, teraz już wie że ludzi psychicznych pokroju matki Grześka jak i jej własnej rodziny w Polsce nie jest aż tak wiele. W jej bliskim otoczeniu są sami życzliwi ludzie którzy akceptują już taką jaka jest
OdpowiedzUsuńMel Ty zawsze coś musisz namieszać! :D Ale to chyba dobrze, bo przynajmniej nie jest nudno. Będzie dobrze, prawda?
OdpowiedzUsuńTen trójkąt uczuciowy coraz bardziej mnie wciąga. Tym bardziej, że teraz Jurek jest gdzieś daleko a Kadziu w Rzeszowie, obok Magdy. Ona nie chce żeby on wyjechał, nawet jeśli nie powiedziała tego wprost ale tak jest i teraz chyba będę trzymała kciuki żeby Łukasz o nią zawalczył, tak na poważnie i żeby w końcu do Magdy dotarło że to z nim powinna być. Naprawdę lubię Jurka i widać, że chłopak się zmienił dla Madzi ale to chyba jednak nie jest to. Może być w niej zakochany, ale Kadziu zawsze będzie dla niej kimś tak ważnym, że jego obecność w ich związku będzie stanowiła jakaś tam barierę. Tak mi się wydaje, bo przecież długo tak nie można pociągnąć a widać, że dla Magdy Łukasz jest kimś szczególnym i obecnym w jej życiu, z każdym dniem jest coraz bliżej i to oczywiste, ze w końcu coś się stanie bo oni tak długo nie wytrzymają. Jeśli natomiast chodzi o Karolinę to naprawdę ciesze się, że powiedziała chłopakom o swojej chorobie. Od tego są przyjaciele i naprawdę oni zachowali się tak jak powinni. Pokazali, że Karolina jest dla nich ważna niezależnie od tego czy jest chora czy nie, lubią ją za to jaka jest i ta choroba niczego nie zmienia, tym bardziej że to naprawdę nie jest jej wina. Teraz na pewno będzie jej z tym łatwiej, bo widzi, że bliskie osoby nie zwracają na to najmniejszej uwagi. Martwi mnie tylko Kaśka. Oczywiście musiałaś zaserwować nam jakiś dramat ale ja wierze, że wszystko skończy się dobrze a Witek w końcu dostanie za swoje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Szkoda mi Kasi. Dziewczyna musi w końcu zrozumieć, że ma przyjaciół, którym może zaufać, którzy są tolerancyjni. Ta cecha ujawniła się w nich, gdy dowiedzieli się o chorobie Karoliny. Przecież równie dobrze mogli zachować się podobnie jak mama Grześka. Kasia nie poradzi sobie sama z problemem. A alkohol to tylko ucieczka.
OdpowiedzUsuńMagda chce, żeby Łukasz został w Rzeszowie. Widać, że Krasikov nie chce go ponownie tracić. Mimo że traktuje środkowego z dystansem, nadal jest jej bliższy. Być może bliższy niż Rosjanin. I byłoby miło, gdyby Magda rzuciła Jurę i dała jeszcze jedną szansę Łukaszowi. Ktoś powie, nie wchodzi się do tej samej rzeki. Tak, to prawda. Ale czasami warto spróbować. Wchodzisz wtedy z większym doświadczeniem i możesz mieć szansę przejść tą rzekę.
Pozdrawiam serdecznie :)
hej dawno mnie tu nie było ale wróciłam :) I nadrobiłam zaległości :) Coraz bardziej podoba mi się ten trójkąt uczuciowy, Kadzia chyba ruszyło i dobrze ma nauczkę może coś zrozumie :)
OdpowiedzUsuńa co do Kaśki to musi wszystko wyjaśnić przyjaciołom,mam nadzieję że uda im się zrobić coś z Witkiem i tym co wygaduje. A co do mamy Grześka to postąpiła strasznie nie fair wobec Karoliny. Dobrze że Grzesiek nie posłuchał swojej mamy, widać że mu zależy na Karoli :)
Czekam na ciąg dalszy, pozdrowionka
Byle do wiosny!!!! Nie wiem czy dotrwam - nienawidzę zimy!
OdpowiedzUsuńNo i Kaśka się doigrała. Ma wspaniałych przyjaciół i powinna w nich wierzyć. Jakby wszystko opowiedziała, to miałaby u nich czystą kartę! Jest Kadziu - ja jestem szczęśliwa:)
Co jak co, ale na nudę to my, czytelniczki nie możemy narzekać. Nie byłabyś sobą, gdybyś nie wprowadziła nutki dramatyzmu, niepewności... Czy z Kaśką będzie wszystko dobrze? Znając Ciebie, to w tym momencie wszystko może się zdarzyć i coraz bardziej wciągam się w tę historię.
OdpowiedzUsuńW tym rozdziale wyjaśniła nam się chociaż kwestia Kaśki i jej dziwnego zachowania. Gdyby tylko ona zdecydowała się powiedzieć o wszystkim przyjaciołom to może teraz nie leżałaby w szpitalu i nie walczyłaby o życie... Ale teraz to my możemy gdybać. Stało się i się nie odstanie.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam.
Mel! Czy ty musiałaś skończyć w takim momencie?! Uważaj bo Cię znajdę!
OdpowiedzUsuńKasia sama po części jest sobie winna. Jakby powiedziała o wszystkim Magdzie, to być może by nie doszło do tragedii, a tak to jej życie zawisło na krawędzi. I nie wiadomo, co będzie dalej. Co się stanie. Ale teraz jeśli Kaśce się nic nie stanie, to powinna o wszytskim powiedzieć Magdzie , Alkowi i całej paczce. Jestem pewna, że oni jej pomogą, że wspólnymi siłami coś zadziałają. I najważniejsze. Nie zostawią z tym Kaśki samej. Bo ona ma to szczęście, że ma tych prawdziwych przyjaciół na których może liczyć. Tylko na chwilkę, przez swoją głupotę zapomniała o tym. Teraz wszystko jest w jej rękach., I mam nadzieję, że Witek dostanie po pysku od Alka, Kadzia i Grzesia. Swoją drogą bardzo bym chciała zobaczyć Mentosa w tym roku w kadrze. Brakuje mi go!
A Kadziewicz niech walczy o Magdę, a nie czeka na Zbawienie, bo ono raczej nie nadejdzie :D To facet ma walczyć o kobietę, a nie. Więc panie Kadziewicz, bierzemy się do roboty, a nie obijamy! :d
Alek jeśli tylko nie będzie zły na Kasię, to tez niech o nią walczy.
A Karolina ma wspaniałego Grzesia :D
Mam nadzieje że teraz już wszystko między Magdą a Kadziem sie ułoży :) Kaśka i wypadek, może teraz zrozumie że ma prawdziwych przyjaciół.. czekam na kolejny rozdział :) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńJa pierdzielę, gdy tylko przeczytam gdzieś o Grodnie, to od razu mi się kojarzy z ostatnim sejmem I RP. Ot, jedna z niewielu rzeczy, które pamiętam z historii.
OdpowiedzUsuńKarolina niech się nie przejmuje - ma wspaniałych przyjaciół, którym nie przeszkadza jej choroba. Scena z Kadziem mnie po prostu uwiodła. Taka... No taka fajna, nieco bezpośrednia ♥ A Kaśki potrafią się narażać na niebezpieczeństwo. Bez dwóch zdań.
Melodko kochana wróciłam! Moja długa lista zaległych blogów została otwarta i Twój blog poszedł na pierwszy strzał nadrabiania czytania. Jak zwykle jestem pod wrażeniem Twojego pisania i tej historii. Może mój komentarz nie będzie zbyt długi i treściwy ale pamiętaj, że czytam i będę nadal czytać Twoje blogi! Strasznie dużo się zadziało przez ten czas.... Naprawdę jestem zdumiona reakcją mamy Łomka... nie wiem jak ona mogła tak się zachować... do tego Kaśka... lepiej będzie jak powie o wszystkim swoim przyjaciołom....Kadziu :) Chyba coś się zaczyna od nowa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Kochana przepraszam, przepraszam, że mnie tak dawno nie było. Wybacz, ale sesja pochłonęła mnie całkowicie i znaleźć chociaż trochę wolnego czasu to u mnie wielkie wyzwanie, no, ale dobra koniec użalania się nad sobą teraz przechodzimy do konkretów.
OdpowiedzUsuńNo to nam się porobiło patrze. Jurek wyjechał, nie powiem, żebym jakoś nad tym ubolewała, a Łukasz został i widać, że Magda powoli przyzwyczaja się do jego obecności w swoim życiu. Teraz niech tylko Kadziu tego nie schrzani i będzie o nią dalej walczył i zabiegał tak aby ona w końcu zrozumiała, że to on jest facetem jej życia. A nasza Kaśka powinna wziąć przykład z Karoliny. Ona postanowiła powiedzieć chłopakom prawdę o swojej chorobie, więc i Kaśka powinna powiedzieć o swoim uzależnieniu, bo tak ona już jest uzależniona. Przyjaciele z pewnością zrobią wszystko, żeby wyciągnąć ją z tego całego bagna, w które wrobił ją Witek.
Oj się nam porobiło kiedy mnie tutaj nie było ;) Ale postaram się poprawić ;) Pozdrawiam serdecznie :*
Zostałaś nominowana przeze mnie do "Liebster Award" ; )
OdpowiedzUsuńpo więcej szczegółów zapraszam tutaj: http://miloscwtwoichoczach.blogspot.com/2013/01/liebster-award.html#links
Pozdrawiam, Milka ;*