29 marca 2013

32. Odnaleźć właściwą drogę. Czasami to trudne, ale nie niemożliwe. Wystarczy, że ktoś wskaże kierunek.




/Grzesiek/
     Miesiąc rozłąki z Karoliną minął. Póki byłem jeszcze w Rzeszowie i odbywałem zajęcia zaplanowane przez klub czas leciał szybko. Pod górę zaczęło się robić, gdy i w Resovi przyszedł czas na okres urlopów. To nie było dla mnie miłe doświadczenie. Zawsze w tym czasie byłem na zgrupowaniu reprezentacji, od 9 lat zakładałem na siebie biało czerwony strój i grałem w jakiś rozgrywkach, ale nie tym razem. W Spale mnie nie potrzebowali, kadra wybrała się na wojaże w ramach Ligi światowej a Fabian został na miejscu i to on był tym trzecim rozgrywającym powołanym na te rozgrywki. Miałem teraz okazję na normalne od wielu lat wakacje i powrót do domu tylko nie bardzo mi się to widziało. Wiedziałem jednak, że, jeżeli się tam nie zjawię spowoduję falę niewygodnych pytań i sprawie przykrość szczególnie babci Stasi, która uwielbiała, gdy ja albo Błażej jesteśmy w domu. Pojechałem, więc.
     Niby wszystko było tak jak zawsze, nikt nie zauważył zmiany jaka zaszła w moich relacjach z matką. Cóż dobrze się ukrywaliśmy. Rozmowa między nami była potrzebna, ale, skoro ona nie podjęła tematu to ja też tego nie zrobiłem. Jasne było dla mnie to, że, jeżeli nie chce rozmawiać to nie zmieniła stanowiska w sprawie mojego związku z Karoliną. Szatynka była zmartwiona tym co się dzieje. Na moją prośbę kontaktowaliśmy się ze sobą, nie za często, ale jednak. Z początku to ja dzwoniłem, ale któregoś wieczora miło zaskoczyło mnie to, że Karol wyszła z inicjatywą rozmowy i podekscytowana opowiadała o kolejnych warsztatach, tym razem w plenerze. Za każdym razem, gdy słyszałem jej słodki akcent utwierdzałem się w tym, że nie zrezygnuje z niej. Kochałem ją tak mocno, że jeszcze nigdy do nikogo nie czułem tego z taką siłą. Moje wcześniejsze związki w porównaniu z tym to było nic. Nawet to, co łączyło mnie z Natalią, której przecież planowałem się oświadczyć nie dało się porównać z tym co czułem teraz. Tym razem było zupełnie, inaczej. Pragnąłem Orzechowskiej nie tylko fizycznie, ale i mentalnie. Uzupełnialiśmy się i dogadywaliśmy na wiele tematów. Pierwszy raz czułem, że chcę być przy drugiej osobie zawsze, dać opiekę bezpieczeństwo, móc się śmiać i płakać. Dlatego nie miałem zamiaru dopuścić do tego, by na przeszkodzie stanęła mi jej choroba. Byłem skłonny wyrzec się rzeczy, której przez nią nigdy nie zostaną zrealizowane. Nawet tego, że nigdy nie zostanę ojcem. Szanowałem decyzje Karoliny, ale wychodziłem również z założenia, że i tak kiedyś możemy stworzyć prawdziwą rodzinę, od czego są adopcje. Jeżeli wiec kiedyś stanie się tak, że będziemy ze sobą już za zawsze nie zostaniemy w sytuacji bez wyjścia. Wybierając Orzechowską rezygnowałem też z własnej matki, ale tu była nadzieja, że kiedyś ta zrozumie swój błąd i zamiast potępiać zacznie wspierać. Niestety, ten moment prędko nie nadejdzie o czym miałem przekonać się za chwilę.
     Siedem spędzonych dni w Ostrołęce to nie było wiele i nie na to liczyła moja rodzina. Stawiając spakowaną torbę w przedpokoju w porze obiadowej zwróciłem na siebie tylko jeszcze większą uwagę. Babcia z tatą patrzyli na mnie zdziwionym wzrokiem a u mamy nie potrafiłem wyczytać nic.
- Jedziesz na zgrupowanie?! – wykrzyknęła babcia ukazując samą radość.
- Synu co się dzieje? – zapytał ojciec, dla którego jasne było to, że kadra i ja to teraz dwa sprzeczne dla siebie słowa.
- Wracam do Rzeszowa - oznajmiłem siadając przy stole.
- Ale już? Dlaczego? – zadali mi pytania, na które nie dostali odpowiedzi.
- Grzesiek wytłumacz się – tym razem tata zwrócił się do mnie tonem nieznoszącym braku wyjaśnień.
- Co tu tłumaczyć. Jadę do Warszawy po Karolinę, odbieram ją z lotniska i wracamy do Rzeszowa – burknąłem.
- Nie możesz przywieźć jej tutaj? Co to w ogóle jest za zachowanie? – naskoczyła na mnie babcia Stasia. – Przecież nikt jej tu nie pogryzie. Czy ona nas nie polubiła? - tym razem posmutniała.
- Babciu to nie tak – zawsze śmieszyło mnie to, że to nie matka czy ojciec byli głową rodziny Łomaczów, ale właśnie seniorka Łomacz trzymała wszystkich w garści.
- A jak? Jeszcze trochę a przestanę rozumieć ten świat. Pora chyba do grobu iść – stwierdziła nostalgicznie.
- Mamo uspokój się i nie wygaduj głupstw – zdenerwowała się matka.
- Jak mam nie wygadywać, kiedy jeden z twych synów zamiast przebywać w domu ucieka na drugi koniec Polski!– zapowiadało się na kolejną konfrontacje na linii synowa– teściowa.
- Jak chce niech jedzie. Ja go na siłę zatrzymywać nie będę – prychnęła, zanurzając ponownie łyżkę w zupie.
- Co to za fanaberie Marzeno? Znów ci się coś nie podoba, to samo było z Anią Błażeja – babci ani myślała odpuścić.
- Mamo, Marzeno obie się uspokójcie. A ty Grzesiek mówi co znów nawywijałeś – tata próbował dość nieudolnie załagodzić gorącą atmosferę przy stole.
- Ja nic, muszę jechać, nie chcę, by Karolina na mnie czekała – wstałem od stołu licząc, że na tym skończy się ta rozmowa.
- Grzegorz w tej chwili stój! – krzyknęła babcia. Takiego tonu nie słyszałem u niej od lat. Dokładniej od czasu, gdy z Błażejem wybiliśmy okno w piwnicy sąsiada.
- Dobrze chcecie prawdę macie prawdę. Karolina nie jest tu mile widziana – ojciec z babcią popatrzyli na mnie jakby zobaczyli Ufo, a potem ich spojrzenia wylądowały na mamie, która nadal gapiła się w talerz.
- Kiedy ty w końcu zrozumiesz, że ja mam rację? – odezwała się wreszcie. – Kim ty chcesz zostać? Pielęgniarzem na każde jej skinienie. Ty nie widzisz, że dla niej jesteś szansą na to, że dzięki tobie będzie miała zapewnione najlepsze warunki jaki sama nie była, by w stanie sobie zapewnić – wylała żal.
- A, kiedy ty rozumiesz, że ja ją kocham i jej nie zostawię?! Jej choroba nie ma dla mnie żadnego znaczenia – straciłem cierpliwość.
- Jaka choroba? – pisnęła babcia.
- Karolina choruje na postępującą głuchotę jest również ryzyku, że może stracić wzrok. Matka tego nie akceptuje i kazała mi wybierać albo ona albo Karolina. Już wszystko wiecie, wychodzę! – nie czekałem na ich reakcję. Opuściłem pomieszczenie, a za plecami aż dudniło od przekrzykujących się głosów. Szczerze ulżyło mi, że nie muszę już ukrywać tego co się stało. Miałem dość tej szopki jaką odstawialiśmy dla pozorów z matką.
Stałem na lotnisku Chopina w tłumie wypatrując dobrze znanej mi twarzy, wreszcie ją zobaczyłem z dwiema walizkami w dłoniach również rozglądała się za mną. Podbiegłem do niej szybko porywając w ramiona. Nie zwracałem uwagi na innych ludzi, którzy przyglądali się nam z zaciekawienie. Dopiero, teraz gdy miałem ją przy sobie odczułem jak mocno mi jej brakowało.
- Kocham cie Grzesiu i przepraszam za swoja głupotę – szepnęła mi do ucha i pocałowała tak jak jeszcze nigdy mnie nie całowała, Tymi słowami wyraziła wszystko to, co chciałem od niej usłyszeć i dała mi do rozumienia, że i ona uwierzyła, że nam się uda.

/ Magda/
     Czy moje życie kiedykolwiek przestanie być tak skomplikowane? Odkąd pamiętam pakowałam się w różnego rodzaju historie, ale to co się działo teraz przebijało je o 100, a może nawet 200 procent. Nie lubiłam siebie takiej. Nienawidziłam niewiedzy i stanu zawieszenia a tak to teraz u mnie wyglądało. Pocałunek z Łukaszem zmienił wiele. Nie powiem, że wszystko, bo tak nie było. Na pewno dostarczył mi multum wątpliwości i pytań. Zastanawiałam się, kiedy taka się stałam : niezdecydowana, nieogarnięta i niewiedząca czego chcę do życia. Kiedy myślałam, że sprawy się prostują wszystko musiało się zepsuć i legło w gruzach to, co sobie poukładałam. Co było najgłupsze w tym wszystkim to, że nie potrafiłam pogadać z Łukaszem o tym co się miedzy nami stało. Spuściłam na te wydarzenia zasłonę milczenia. Z własnej głupoty teraz gryzłam się z tym od środka. Z resztą Kadziewicz najwyraźniej też nie miał ochoty ruszać tego tematu, bo nie powiedział nic.      Zachowywaliśmy się, jak dwójka gówniarzy, a może wręcz odwrotnie jak dwójka dorosłych, który postanowili, że przecież nic wielkiego się nie stało. To był tylko pocałunek przecież nic wielkiego, ale do cholery jaki pocałunek!. Nie , nie mogłam kłamać, że nic się nie dzieje. Do tego w głowie ciągle miałam, że zdradziłam Jurija, a może nie? Czy to można uznać za zdradę? Przecież my nie byliśmy oficjalnie parą czy w takim razie nie miałam wolnej ręki i mogłam robić co mi się tylko podoba? Tylko, że ja nie byłam taka, nie potrafiłam o tak przejść, wobec tego co się dzieje obojętnie. Zawsze grałam czysto, ale jak widać od czasu, gdy w moim życiu pojawił się pewien środkowy o szaroniebieskich oczach coś mi się w mózgu poprzestawiało. Jak już wspominałam o oczach nie wiedziałam jak spojrzę w te brązowe tęczówki Biereżki, gdy pojadę do Gdańska. Czy mam mu powiedzieć? Wiedziałam, że przecież ci dwaj się nie znoszą. A co, jeżeli Łukasz zrobił to specjalnie, by dopiec Rosjaninowi? Znał mnie przecież i wiedział, że najprawdopodobniej mu o wszystkim powiem. Wariowałam już od tej ilości pytań.
- Magda wołam cie od połowy drogi ze sklepu a ty nic. Już myślałam, że jesteś na mnie o coś zła – zdyszana Kaśka zrównała się ze mną.
- Zamyśliłam się dlatego nie słyszałam – uściskałam ją i przyglądnęłam się jej. – Przytyłaś – stwierdziłam z uśmiechem. Uważałam, że Kaśka jest za chuda, dlatego ten widok bardzo mnie ucieszył.
- Wiesz obiadki mamusi – pogładziła się po i tak płaskim brzuchu – Nie myśl sobie, że dam się nabrać i zmieniasz temat. Dlaczego nie przyszłaś do mnie od razu jak przyjechałaś? Masz mi się pochwalić tym twoim czerwonym cudeńkiem . Ja tu umieram z nudów a ty szlajasz się po okolicy beze mnie – to była dawna Kaśka. Teraz byłam już pewna, że odzyskałam dawną Wieczorek i, że ta radzi sobie z tym co się dzieje w jej życiu. Potrzebowała tylko wsparcia bliskich osób.
-A widzisz co mam w siatkach? – otworzyłam je. – Lody czekoladowe i jagodowe. Do tego sok bananowy. Nasz święty zestaw na pogaduchy. Miałam do ciebie właśnie wstąpić – wytłumaczyłam się.
- Wybaczam – Kasia nonszalancko machnęła ręki robiąc teatralną minę niczym jakaś nabzdyczona arystokratka. - Nadal myślisz nad tym ekscesem z Kadziewiczem? – zapytała nie czekając na odpowiedź. – Matko posiwiejesz mi do tego. Zostaw to tak jak jest. On nie zrobił nic więcej, ty też nie, trudno i żyje się dalej – podsumowała.
- O wielka mądra! A, kto trzęsie portkami przed wyjazdem do Grodna i spotkaniem przyszłych teściów? – odgryzłam się jej.
- Znów zmieniasz temat – marudziła. – Madzia mówię poważnie daj iść wydarzeniom własna drogą. Analizujesz wszystko a i tak nic z tego nie masz. Ok. Łukasz był kimś ważnym w twoim życiu, ale nie musi być tak do końca świata. Teraz jest Jurij spróbuj z, nim, skoro sama mówisz, że coś w sobie ma a i on jest zainteresowany. Pamiętaj on jest Wodnikiem a Wodnik i Byk to walnięte, ale i obiecujące połączenie – znów zaczęła swoje astrologiczne porady.
- A, kto mówił mi wcześniej, że Łukasz jest Panną i to z, nim miało być idealnie? – wytknęłam jej.
- Cóż od każdej reguły są wyjątki – zaśmiała się – Naprawdę nie męcz się już tym.
- Dobrze to pomęczę ciebie – śturchnęłam ją między żebra – Spakowana?
- Dobrze wiesz, że jadę dopiero za tydzień. Ale to wszystko porypane, chciałam jechać do Gdańska a wyląduje w Grodnie – westchnęła mi tutaj. – Kto tam ciebie będzie pilnować jak nie zabraknie.
- Poradzę sobie, nie musisz jęczeć. Nie bój się ciotką nie zostaniesz – na to zdanie wybuchnęła głośnym chichotem. – Za to ja mam dla ciebie zadanie specjalnie. Ty masz z tego Grodna wrócić z Alkiem jako para, inaczej mi się nie pokazuj na oczy – zagroziłam. – Wszyscy widzą, że wy do siebie pasujecie. Daj mu szansę, przecież tego chcesz – prosiłam.
- Swatka się znalazła – podsumowała moją prośbę.
- A ty jak mnie swatasz to dobrze jest?! Z resztą ja wiele robić nie muszę, bo wiem, co siedzi w twoim sercu. Alek się tam rozgościł na dobre widzę to – wskazałam palcem na jej klatkę piersiową.
- Wróżką jesteś? Ten świat staje na głowie Magda i jej porady to się porobiło – nadal nie mogła przestać się śmiać. Ja śmiałam się z nią, brakowałam mi tych naszych głupich rozmów i śmiechu. Ktoś inny mógł, by uznać, że nie potrafimy rozmawiać poważnie o ważnych rzeczach. My wiedziałyśmy swoje i tak prowadzona rozmowa była dla nas czymś szczerym i prawdziwym obie wiedziałyśmy, wtedy wszystko, co chce przekazać druga osoba.

/Łukasz/


     Olsztyn, jedyne miejsce na ziemi, gdzie czułem się, jak w domu. Nawet w rodzinnym Dobrym Mieście tak nie było. To tu wracałem po sukcesach i porażkach zarówno tych sportowych jak i życiowych. Tym razem wróciłem do stolicy Warmii i Mazur z mieszanymi uczuciami. Owszem, przekroczyliśmy z Magdą granice, ale nic z tego nie wynikło. Ona udawała, że nic się nie stało a ja aż dziwne nie poruszyłem tego tematu. Teraz tłumaczyłem sam sobie, że nie było okazji, bo w ostatnim dniu, gdy się widzieliśmy w klubie było oficjalne zakończenie sezonu i spotkaliśmy się wszyscy razem: działacze, pracownicy i zawodnicy. Gdybym się jednak postarał stworzył bym dogodną okazję dzięki, której moglibyśmy porozmawiać. Nie robiłem tego i teraz plułem sobie w brodę i wściekałem się na własną głupotę.
     Może, gdybym nie umówił się z Kamilą, że cały czerwiec i połowę lipca będę opiekował się Amelią został bym w Rzeszowie na dłużej. Nie chciałem jednak w ostatniej chwili zmieniać planów i znów podpaść przez to byłej żonie, bo to przecież Mela była najważniejsza.
Ułożyłem małą do snu po dość intensywnym dniu. Zawsze, gdy spędzałem czas z Amelką chciałem jej wynagrodzić z nawiązką miesiące rozłąki i spędzać czas wspólnie. Patrzeć na to czego się nauczyła, jak staje się coraz bardziej podobna do mnie może nie z wyglądu, ale charakter na pewno miała mój. Już teraz wiedziałem, że przysporzy jej to później wiele problemów, ale byłem też pewien, że dzięki niemu poradzi sobie w każdej sytuacji. Usłyszałem cicho otwierające się z klucza drzwi. Wiedziałem, że to Kamila, która miała dowieźć ubranka dla Amelii. Dziwne było to, że nadal miała klucze do mojego mieszkania, jeszcze dziwniejsze, że nigdy jej ich nie odebrałem. Nie czułem jednak takiej potrzeby, skoro i tak byłem tu częściej gościem niż prawowitym mieszkańcem i tak naprawdę nigdy mi to nie przeszkadzało.
- Mam wszystko, o co poprosiłeś – postawiła torbę na krześle – Melcia już śpi?
- Tak dopiero co zasnęła. Napijesz się? – wskazałem na dzbanek kompotu czereśniowego.
- Chętnie – odparła, siadając na narożnej ławce. – Łukasz to prawda, że zostajesz w Polsce?
- Tak, zostaję na kolejny rok w Rzeszowie – nie zdążyłem się jeszcze podzielić z nikim tą informacją.
- Więc nie Surgut – zamyśliła się. Wcześniej poinformowałem ją, że rozważam decyzję o kolejnym wyjeździe do Rosji. Po rozwodzie ustaliliśmy, że będę ją informował o moich kolejnych ruchach zawodowych.
- Nie poznaje cię. Byłam pewna, że wyjdziesz. Podobało ci się przecież w Surgucie – to pokazywało, że Kamila nadal wiedział sporo o tym co dzieje się w mojej głowie.
- Wiesz ostatnio sam siebie nie poznaje – mruknąłem.
- Chodzi o nią? Przyznaj się – skinęła głową na otwarty laptop, który stał na szafce kuchennej a na jego ekranie widniało zdjęcie Ignaczaków i Magdy z Amelią zrobione przeze mnie przed hotelem w Disneylandzie.
- Skąd taka myśl? - tak naprawdę o Magdzie z Kamilą ostatnio rozmawialiśmy w zeszłym roku i nie była to przyjemna rozmowa, od razu spodziewałem się, że teraz będzie podobnie.
- Amelia ostatnio, gdy u ciebie była po powrocie ciągle wspomina o Madzi. Nie jestem głupia posklejałam fakty i mam już jasny obraz. Widzę, że nadaj się spotykacie – wytłumaczyła spokojnie, czym dała mi do zrozumienia, że zmieniła zdanie co do osoby Krasikov. Już nie miała jej za kolejną dziunie, która leci na moją forsę i źle wpływa na nasze dziecko.
- Magda jest dietetykiem Resovi, dlatego Melka o niej mówi - złapałem się na tym, że nie do końca potrafię wytłumaczyć Kamie całą tą sytuację.
- Łukasz nie mydl mi oczu. Może i Magda tam pracuje, ale między wami też coś jest. Powiem ci wprost, że nic mi do tego. W zeszłym roku popełniłam błąd. Wkurzyłeś mnie wtedy że nie zapytałeś mnie czy nie mam nic przeciwko waszemu wspólnemu wyjazdowi. Oceniłam ją zbyt pochopnie. Przepraszam cię, za to. Nie musicie się już ukrywać – moja była bardzo rzadko przyznawała się do swoich błędów. Doceniłem, że była w stanie zrobić to teraz.
- Kamila my nie jesteśmy razem – odpadłem. – Byliśmy, ale nie wyszło.
- Nie wyszło przeze mnie - nie przytaknąłem, bo przecież to nie była jej wina, tylko moja – Łukasz nie znam jej, ale Amelka ją lubi, a to akurat jest nowość, jeżeli chodzi o twoje podboje miłosne. Może mógłbyś spróbować jeszcze raz? – nakłaniała mnie.
-Kama wiesz co, mógłbym powiedzieć o tobie wszystko, ale nie to ze będziesz dawała mi takie rady – byłe m zaskoczony jej postawą.
- Cóż ludzie się zmieniają. Ty i ja jesteśmy tego przykładem – zatrzymała rękę na moim ramieniu. – Wykorzystaj szansę nim ucieknie ci na zawsze.


Nie jestem zachwycona tym co powyżej. Ogólnie ostatnio miałam taki kryzys jakiego jeszcze nigdy nie było. Wcale nie chodziło o moje własne pisane, bo do tych kryzysów już się przyzwyczaiła, ale zaczął mnie irytować cały ten blogowy światek. Powodem było głównie to, że brakowało mi czasu na wszystko, na blogi szczególnie. Nie wiem czy teraz jest lepiej, ale jakoś przestałam się złościć na to. Napisanie tego rozdziału przyszło mi z tym większym trudem, że mam złamany palec u lewej reki i pisze mi się przez to okropnie, gdy do użytku mam tylko w tej ręce 2 palce.
Kamila miała tu być zołzą do tego zołzą, która chce ponownie Kadzia złapać w swoje sidła, ale się rozmyśliłam. Nie chciałam komplikować i tak skomplikowanej sytuacji.

Tak się udało, że rozdział przed samymi świętami. Dlatego chcę wam życzyć spokojnych i szczęśliwych Świąt i może jakiegoś powiewu wiosny, której nie widać.
Chcę też podziękować z całego serca Paulince za jej opowiadanie Błędy młodości. Ona wie jakie jest dla mnie ważne :*

Pozdrawiam czytelniczki, które się ostatnio ujawniły: Magdę i Maję :)

21 komentarzy:

  1. Nie będę ukrywać, że najbardziej trafia do mnie wątek Łukasza i Magdy. A to wszystko chyba przez Kadzia, którego nie potrafię nie lubić. Nie spodziewałam się tego po Kamili, ale cieszę się, że przeszła metamorfozę i nie robiłaś z niej po raz kolejny zołzy, swoje już tutaj nabroiła, czas odpuścić. I Magda, i Łukasz mają podobne przemyślenia i spojrzenie na ich sytuację, jedna szczera rozmowa mogłaby wiele zmienić, potrzebują jej, bo w innym wypadku oszaleją wśród własnych nieuporządkowanych myśli i uczuć. Jurij od początku stał na straconej pozycji, bo Krasikov nigdy tak naprawdę nie przestała kochać Łukasza, była jedynie zaślepiona przez wściekłość na jego poczynania, co było w sumie zrozumiałe. Teraz, po całym sezonie spędzonym w swoim towarzystwie zupełnie inaczej na niego patrzy i widać, że odżywają w niej dawne uczucia, nie ucieknie od tego, a jedynie może ranić aż trzy osoby. Bierieżko jakoś to wszystko przeżyje, raczej nie traktował Magdy zbyt poważnie, a jeśli się to zmieniło, to mogę mu tylko współczuć.
    Cieszę się, że Kasia powoli dochodzi do siebie po tych wszystkich życiowych perturbacjach, przeszła wiele, ale co cię nie zabije, to cię wzmocni. Być może potrzebowała takiego wstrząsu i teraz bardziej doceni Alka. Oby jej tylko w tym Grodnie trema do reszty nie zeżarła, a będzie dobrze.:D
    Od początku tego opowiadania urzeka mnie postawa Grześka. Jestem z niego dumna.:) Mało który facet byłby gotów na takie poświęcenia dla ukochanej. Nie oszukujmy się, mężczyźni zawsze będą synalkami mamusi, a on jest w stanie poświęcić dobre relacje z matką dla dobra Karoli. To się chwali! Z Karoliny też jestem dumna, w końcu zdała sobie sprawę z tego, że mimo wszelkich trudności stawianych przez życie może być szczęśliwa.
    Z Ciebie też jestem dumna! :D Że dałaś radę w takim stanie napisać ten rozdział, który jest naprawdę dobry, w sumie jak wszystkie Twoje. :) Może Cię to nie pocieszy, ale nie Ciebie jedną irytuje ten światek. Mam jednak nadzieję, że nam wszystkim przejdzie i jeszcze będziemy z tego wszystkiego zadowolone. :)
    Wesołych świąt i dużo weny, jak najmniej kryzysów, szczęścia po prostu! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze to w dalszym ciągu nie jestem w stanie pojąć postępowania matki Grześka, czy ona nie rozumie, że i tak nic nie zmieni, bo jej syn kocha Karolinę. Ogólnie ludzie są czasami tak uparci, że to wszelkie granice przekracza.
    Kaśka dochodzi do siebie, bardzo dobrze. Magda ma rację, jak mają wracać z Alkiem, to tylko jako para, innej opcji nie ma. Ja trzymam jak najmocniej kciuki za Krasikov i Łukasza, z tymi swoimi charakterami pasują do siebie wybitnie. Tylko mi trochę Jurija szkoda, ale tylko trochę.
    Życzę Ci również zdrowych i spokojnych Świąt, końca problemów w życiu oraz dużo, dużo weny.
    Pozdrawiam, trzymaj się ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja niestety wchodzę w fazę irytacji, więc sobie i Tobie życzę, aby to przeszło w zapomnienie. ;) Podziwiam, że napisałaś rozdział przy takim stanie rzeczy. Na dodatek jest świetny. ;) Uwielbiam czytać Twoje rozdziały i tylko spróbuj się sprzeciwić! ;D
    Do rzeczy, do rzeczy. ;) Cieszę się, że reszta rodziny Łomacz stoi po stronie Grześka. Niech się ta matka w końcu ogarnie i zrozumie, że straci syna, jak tak dalej pójdzie. Grześ na szczęście nie ugięty i z każdym dniem zdaje sobie sprawę, jak mocno kocha Karol, ona z resztą też.
    Co do Kasi i Alka nie mam co mówić, zobaczymy, jak wyjdzie wyjazd do Grodna.
    I na deser zostaje Magda, Kadziewicz i jego żona, która zrozumiała, że już nic nie ugra tu. Jestem trochę na nich zła, że przestali walczyć, ale czuję, że Łukasz po rozmowie z Kamilą zmieni swoje podejście.
    Życzę wesołych świąt i szybkiego powrotu do zdrowia, tu chodzi o palce. ;* Trzymaj się ciepło
    Buziaki, Happiness ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ jestem dumna z Grześka! Prawdziwy z niego facet,i oby już tylko było im z Karoliną lepiej, i lepiej.. Też mam nadzieję, że Kaśka wróci z Grodna z ukochanym facetem,bo bez wątpienia są dla siebie stworzeni,i cieszy mnie fakt, że odzyskuje siły,i humor :)) Kadziewicz to mądry facet,i wierzę, że jest w stanie zawalczyć o swoje szczęście, które jest zdecydowanie przy Magdzie...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za pozdrowienia ;D.
    Kamila daje Łukaszowi takie rady ? :)
    Super ; D.
    Mam nadzieję,że w Grodnie wydarzy się coś dobrego :)


    Maja.

    OdpowiedzUsuń
  6. Babcia Grześka dowiedziała się prawdy o swojej synowej, tata rozgrywającego poznał swoją żonę kolejny raz. Zawodnik z Resovii wreszcie powiedział rodzinie, co leży mu na sercu. Może przez to pani Łomacz zmieni zdanie o wybrance serca swojego syna? Cieszę się, że Karolina uświadomiła sobie, jakim uczuciem darzy Grześka. ;) Magda z Łukaszem. Z nimi chyba jest najciężej. Oboje uparci. Nie spodziewałam się, że Kamila do tego stopnia się zmieni. Coś mi świta w głowie, że to właśnie ona może przyczynić się do tego, że środkowy z panią dietetyk wrócą do siebie :D A, mam również takie pragnienie, by Kasia wreszcie była szczęśliwa, by z tego Grodna wróciła z Alkiem przy boku, już nie jako przyjacielem. :)

    A tak tylko peesem wspomnę, że również życzę Ci wszystkiego najlepszego, czasu spędzonego z rodziną, odpoczynku i dużo cierpliwości. Oby ten czas wpłynął na Ciebie kojąco. ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. o rany Kadziu Kamila dobrze Ci mówi nie trać szansy bo na prawdę w końcu może być za późno!
    Grzesiu na prawdę kocha Karolinę i oby Im się udało:)
    Kaśka do jasnej cholery masz wrócić w związku bo Madzia skopie Ci ten Twój chudy tyłek:D

    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Widać, że Łukasz znowu namieszał Magdzie w głowie i wbrew słowom Kaśki dla mnie to jest to jednoznaczne z tym, że jej znajomość z Jurkiem nie ma jako takiej przyszłości. Szczególnie jeśli Łukasz będzie gdzieś obok i nie pozwoli Magdzie zapomnieć o sobie, a do tego na pewno nie dojdzie. Tym bardziej, że ma w tym poparcie Kamili i jego była żona nie stanie im ponownie na drodze.
    Sytuacja Grzesia nie jest łatwa ale ciesze się, że powiedział bliskim o chorobie Karoliny. W końcu mu trochę ulżyło a nie wiadomo przecież czy reszta zareaguje tak samo jak jego matka. Zresztą najważniejsze, że ma Karolinę i oboje są szczęśliwi. Co do Kaśki to razem z Alkiem mają wrócić jako para i nic więcej nie mam do powiedzenia w tym temacie :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze wczoraj miałam problemy z Internetem, ale rozdział został przeczytany na telefonie. Dziś robiłam wszystko, by złapać jakiś kontakt z Internetem i udało się. Najpierw skomentuje u Ciebie, bo potem po zakończeniu błędów mogę nie być w stanie funkcjonować normalnie. Nie wiem czy jest to najlepszy pomysł, by kończyć w okresie świątecznym, ale już klamka zapadła i odwrotu nie ma ;) Od razu też podziękuję Ci za dedykację moja gwiazdko :* Mam nadzieję, że w żaden sposób nie zawiodłam pokładanych we mnie nadziei ;) A teraz do rzeczy ;D
    Nie wiem co musi się stać, by matka Grzegorza zmieniła swój front, ale po tym rozdziale mam podstawy przypuszczać, że jej zatwardziałe serce nigdy nie zmieni zdania. Cały czas imponuje mi tu Gregor, który nie boi się podejmowanego ryzyka i dla ukochanej dziewczyny jest w stanie zrobić wszystko. Jakieś światełko w tunelu pozwala widzieć postawa babci Stasi, ale czy ona jest w stanie zmienić nastawienie pani Marzeny? Czas pokaże.
    Rozmowa z Madzi i Kaśki? To już tylko i wyłącznie poziom dla zaawansowanych przyjaciółek i ten fragment strasznie mi się podał. Wszystko takie naturalne, jak zawsze u Ciebie ;) Obie dziewczyny sobie dogryzają na temat kręcących się wokół ich mężczyzn. Widzę, że Wieczorek zwolenniczka Jurija ;) Podoba mi się też postawa Madzi, która każe przyjechać przyjaciółce z Grodna już jako dziewczyna Alka. Im bliżej do tego wyjazdu, tym bardziej boję się, że była Białorusiny wtrąci swoje trzy grosze. Coraz bardziej też zaczynam myśleć o finałach Ligi Światowej w Gdańsku i o starciu naszych dwóch ogierów, Czemu mam wrażenie, że zwycięsko wyjdzie z tego wszystkiego Łukasz? :)
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  10. Na początku przepraszam, że pojawiam się tak w kratkę. No ale niestety w ogóle życia jakoś nie ogarniam i ciężko mi zebrać się na cokolwiek. Oczywiście czytam, tylko z komentowaniem jakoś tak gorzej. Marne tłumaczenie. Przepraszam.
    Grzesiek jest taki kochany. Właśnie za to go uwielbiam. Bo miłość jest najważniejsza! Ja nie potrafię zrozumieć matki Grzesia. No dobra. Martwi się o niego, ale powinna raczej dostrzegać dobrą stronę jego dziewczyny. Tak mi się przynajmniej wydaje.
    Magda natomiast znów ma mętlik w głowie. A Kadziu... Och, Kadziu. Nawet ja sama nie wiem co o tym myśleć.
    Czekam na kolejny i wesołych świąt życzę :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ogłaszam wszem i wobec głupotę zdiagnozowaną i Magdy i Łukasza!! No jak można było nie pogadać? Nie rozumiem tego :( Jeszcze u Magdy mogę to jakoś przełknąć bo ona ma mętlik w głowie ale że Kadziewicz zrobił się taki zachowawczy, kurde Kadziu weź się w garść!! Dobra koniec krytyki na zachowanie bohaterów, czas przejść do czegoś przyjemnego :)) Brakowało mi takiej Magdy i Kaśki, brakowało mi tej chemii która była między nimi na początku tego powiadania, ale już wróciła. Kasia jak widać się ogarnęła, radzi sobie z problemami, ma m wspracie i wraca dawna pokręcona Wieczorek i niech tak bedzie. Serce mi się uradowało na wyznanie Karoliny, pierwszy raz tak naprawde pokazała Grześkowi że też wierzy, nie się nie poda i kocha, a tego Łomaczowi było potrzeba, bo dotychczas to sam walczył a ona się broniła. Mam nadzieję że Stasia zrobi porządek z Marzenką i pokaże jak należy traktować Karol. Ty się ciesz że twoja głowa zmieniła zdanie co do Kamili i ten pomysł z usidleniem Kadziewicza upadł, bo bym ci tego nie darowała. Oni i tak na wiele na głowie, jeszcze anonsy byłej żony to było by za dużo. Alek i Kaska mają się w Grodnie spiknąć innej drogi nie przyjmuję :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział jak zawsze. Patrzę na niektóre komentarze powyżej i stwierdzam, że takiego długiego chyba nie dam rady napisać, choćbym chciała ;) Strasznie się cieszę, że Karola już wróciła, że z Grześkiem już jest wszystko dobrze. W sumie to dobrze postąpił, mówiąc o wszystkim rodzinie. Kolejna sprawa. Nie mogę się doczekać wyjazdu Kaśki do Grodna. Mam nadzieję, że co nieco nam o tym wyjeździe napiszesz. Dalej - Magda i Łukasz. Niesprzecznie zdiagnozowałabym tu i głupotę i upartość obojga. To aż wręcz niesamowite, ha. Po Kamili to się tego nawet nie spodziewałam. Zszokowałaś mnie. A wzrok wlepiałam w ten tekst z dobrze dziesięć minut.
    No to koniec moich wywodów. Niech twój palec u lewej ręki się kuruje ;D
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Odcinek pełen optymizmu - po pierwsze postawa Grześka! Właśnie tak zachowuje się prawdziwy facet! Widać, że naprawdę zależy mu na Karoli i ma gdzieś jakieś chore obiekcje swojej rodziny. Po drugie Kaśka powoli wraca do siebie, po za tych zaczyna rozumieć jak ważne miejsce w jej życiu odegrał Alek. Po trzecie Magda nadal czuję coś do Łukasza, a to mnie najbardziej cieszy. Nikomu nie jest obca moja nie sympatia do Jurka, więc nikogo nie zdziwi również to, że bardzo cieszyłabym się jakby Magda zeszła się z Łukaszem! :D

    Wesołych Świąt kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Nadrobiłam :)
    PO komentarzach widzę, że sami znajomi :D Muszę przyznać, że słyszałam już wcześniej o tobie, ale dopiero teraz zawitałam na twoje opowiadanie. Nie pytaj czemu :) Zobaczyłam nagłówek ostatnio u Jusi, a niedługo potem orzekłam, że coś bym poczytała, to jestem :)
    Nie ma to jak bohaterowie, troszkę kadrze zapomniani. Co nie znaczy, że nie mają swoich wartości i uroku :) Wręcz przeciwnie. A Alek to taka moja jedna z volleylove, więc cóż... Słabość mam :D
    Łukasz i Magda. Jestem zwolenniczką teorii, że mogą ponownie zakiełkować nasionkiem miłości do siebie, tylko trzeba ich podlać, bo się zahibernowali troszkę. Każdy ma prawo do błędów, ale szybko je trzeba naprawiać.
    Jurij, Jurijem, nigdy nie będzie Kadziem, taka prawda.
    Rosjanin ostatnio miły, cierpliwy, czuły, ale ciągle pamiętam te początkowe teksty z głupimi zamiarami i czuję, że to dalej aktualne.
    Grześ z Karoliną pokazują, że miłość może trafić się każdemu, a żadna dolegliwość ludzka jej nie stoi na przeszkodzie. Przecież on by ją kochał nawet bez nóg, bez ręki, na wózku czy czymkolwiek. Dopóki dalej byłaby sobą, Karoliną, którą pokochał :) Zdecydowanie lepiej, gdy jej bliscy wiedzą o chorobie. Nie ma co nikogo oszukiwać. Rodzina siatkarza też to zaakceptowała, za wyjątkiem czarnej owcy mamusi, ale i to da się pewnie przeskoczyć. Rozłąka zadziałała.
    Troszkę z mieszanymi uczuciami czytałam o nich fragmenty no boo... kojarzy mi się to imię z kimś i sama rozumiesz. Chciałabym przeżywać to, co Karol.
    Alek jest po to, żeby postawić Kasię na nogi, ot co :) Jakoś ją musi rodzinie przedstawić, nie? Przyjaciółka będzie brzmiało tak dziwnie. Helo. Do roboty a nie :D Sama mam słabość do wschodniego akcentu i tych oczysków, więc pozwalam bohaterce zakochać się w nim na zabój :D
    No to 13560749, tu mnie zastaniesz ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Postawa Kamili bardzo mnie zaskoczyła. Zupełnie nie spodziewałam się, że będzie chciała, aby Łukasz zbliżył się do Magdy. Chociaż z drugiej strony rozumiem jej intencje. Chce wszystkiego, co najlepsze dla swojej córeczki. Może i ma rację, że Madzia będzie miała na małą dobry wpływ, a przy okazji życie środkowego się ułoży. Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam!;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kamila zachowała się bardzo ładnie. Super, że nie chce jednak Łukasza zagarnąć dla siebie. Może między Magdą a Łukaszem wszystko się ułoży? Zobaczymy.
    Co do sytuacji w Ostrołęce to przeczuwam, że babcia i tata Grześka nie dadzą jego mamie żyć.

    OdpowiedzUsuń
  17. No, spodobało mi się zachowanie Kamili. Zadośćuczyniła Kadziowi za tamtą sytuację. Tylko że teraz już nic nie jest takie proste...

    OdpowiedzUsuń
  18. Kamila zmieniła się nie do poznania. Oczywiście na plus. Magda taka niezdecydowana, jak zupełnie nie ona. Dobrze, że się Grzesiek postawił. Ma tak trzymać, w końcu matka nie jest pierwszą najważniejszą kobietą w życiu, tylko ukochana, czyli Karolina. A Łukasz to chyba bez tej rozmowy z Kamilą dalej tkwił by w niepewności. Mam nadzieję, że zdecyduję się na rozmowę z Magdą.
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe
    Ps. Chciałabym serdecznie zaprosić Cię na coś nowego, na http://the--past--in--the--future.blogspot.com/ . Bohaterami są Marcelina Zasiewska i Łukasz Kadziewicz. Historia opowiada o losach ludzi, których przyszłość, dzięki działaniu podstępnego losu, staja się teraźniejszością. Serdecznie zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Myślę,że grzegorzowa babcia postawi tam wszystkich do pionu, bo pomimo miłości Grześkowi nie jest łatwo. Do tego z biegiem czasu łatwiej mu nie będzie. Kamila raz powiedziała coś mądrego i Łukasz mógłby je posłuchać!

    OdpowiedzUsuń
  20. Jestem i ja! melduję się! co się tutaj nam działo! optymizm wlałaś w moje serducho:) Kamila- myślałam, że będzie postacią, której nie polubię bo wiecznie będzie przeciwna temu żeby Kadziu i Magda byli razem. Jednak zaskoczyła mnie jak najbardziej pozytywnie :) myślę, że to da do zrozumienia Łukaszowi, bo dzięki Magdzie on będzie szczęśliwy, co ja piszę oni będą! Grzesiu, Grzesiu, Grzesiu! on jest wspaniały!wyrzucił z siebie prawdę, o chorobie Karoliny, i dobrze postąpił już nie musi niczego ukrywać :) tylko, żeby jego matka jeszcze była tak wyrozumiała jak Babcia- oj czuje rewolucje! Kaśka i Alek :) jaki się nam wyjazd szykuje :) cieszę się, że w końcu wychodzi na prostą i dostrzega jak ważny w jej życiu jest kapitan :) ciekawe jak ją przedstawi:D cudownie jak zawsze:) kobieto wracaj do zdrowia w zdrowym palcu zdrowy duch:D

    OdpowiedzUsuń
  21. Gdyby co, to ja wysyłam powiadomienia na gg o nowych rozdziałach ;) A mój numer to 47024261 ;)
    Pozdrawiam ;>

    OdpowiedzUsuń