/Kaśka/
Nasze pieszczoty stały się coraz śmielsze. Pofolgowałam sobie, potrzebowałam czuć kochające usta na swoich wargach i czułe dłonie pod cienką koszulką. Aleh robił to tak delikatnie. Można, by było uznać, że to teraz jestem ta drapieżna i dominująca. Sama nie wiem, kiedy wdrapałam się na jego uda i usiadłam na nich okrakiem. Zgarnęłam rozpuszczone włosy na bok i ponownie przybliżyłam usta do jego twarzy.
- Kasia nie musisz się tak spieszyć – Aleh powstrzymał mnie za ramiona tak, że nie dane mi było zbytnio zbliżyć swojej twarzy do jego.
- A nie przyszło ci do głowy, że cholernie chce? – wyprostowałam się opierając dłonie ja jego klatce piersiowej. – Chcę poczuć blisko siebie kogoś, kto mnie kocha i kogoś w kim się sama zakochałam – czułam niepewność w swoim głosie na to wyznanie. Chyba tak naprawdę pierwszy raz poczułam moc ty słów. Wcześniej lubiłam rzucać nimi na prawo i lewo. To co powiedziałam wyraźnie spodobało się siatkarzowi, bo przyciągnął mnie do siebie i pocałował z całą mocą.
Jego dłonie coraz śmielej poczynały sobie ze mną, moja bluzka w jednej chwili wylądowała gdzieś w trawie. Noc była jasna, więc, gdy sama uporałam się z koszulką Białorusina mogłam podziwiać rzeźbę jego ciała.
- Aleh zróbmy to tu i teraz - czułam, że nie wytrzymam. Napięcie jakie ogarnęło mnie pod wpływem jego dotyku i ciepłych warg na mojej szyi kumulowało się we mnie w zastraszającym tempie.
- Jesteś pewna? – zapytał zdziwiony.
- Przecież to taką mnie podobno pokochałeś. Wariatkę, której nie trzymają się żadne zasady i normy moralne. Chce teraz zapoczątkować przygodę, która będzie z nami trwać i trwać oby jak najdłużej – nie czekałam na to, co mi odpowie, czekanie nie było dla mnie. Na zachętę posłałam mu jeszcze jeden pocałunek.
- Teraz widzę, że naprawdę wróciłaś – uśmiechnął się a w jego oczach pojawiła się żądza, a to dla mnie była wystarczająca odpowiedź.
Przestałam dominować, pozwoliłam, by przyjmujący zajął się resztą mojego ubrania i pozbył się go. Robił to niemal z czcią obdarowując każdy nowo odsłonięty kawałek pocałunkiem czy dotykiem. Gdy również spodnie i bokserki Ahrema leżały obok nas ponownie wdrapałam się na jego kolana otaczając szczelnie biodrami jego uda. Byłam wredna. Wiedziałam, że Alek jest już gotowy, ale postanowiłam się z nim podrażnić całując i przygryzając jego szyje. Coś mi mówiło, że jutro zostaną tam ślady po dzisiejszej nocy. Pomruki jakie wychodziły z jego gardła sprawiały mi ogromną satysfakcję. Czułam, że już nie może wytrzymać, bo jego dotyk stawał się coraz gwałtowniejszy i mniej skoordynowany. Moje piersi znalazły się w mocnym uścisku jego dłoni i doznawały wspaniałego masażu. Wreszcie zdecydowałam zakończyć katorgę którą zgotowałam już nie tylko jemu, ale też sobie. Uniosłam biodra, po czym nacelowałam na jego męskość i pozwoliłam, by wypełniła mnie od środka. Z początku powoli a później coraz szybciej zaczęłam kołysać się w przód i w tył. Aleh też nie był bierny. Podciągnął się do pozycji siedzącej i złapał mnie w ramiona tak, że teraz nasze czoła się stykały a on miał doskonały dostęp do mojej twarzy, szyi i piersi, którymi akurat teraz się zajmował badając je dokładnie ustami. Jego dłonie zaciskały się na moich pośladkach mimowolnie sprawiając, że jego męskość z każdym naszym wspólnym ruchem znajdowała się coraz głębiej mnie. Nie wiem, ile to trwało, ale oboje prawie równocześnie dosięgliśmy orgazmu. Pierwsza byłam ja i miałam wrażenie, że wokoło mnie ktoś wystrzelił fajerwerki, po minie bruneta i jego ruchach zobaczyłam, że i on doszedł do kresu rozkoszy. W jego błogim wyrazie twarzy było coś urzekającego. Po wszystkim nie mieliśmy już ochoty na ognisko, ale leżenie nago w trawie którą pokrywało coraz więcej rosy też nie było czymś przyjemnym. Ubraliśmy się w wilgotne ubrania, na których ta rosa też zaczęła osiadać i wtuleni w siebie usiedliśmy pod jabłonią. Resztę nocy umiliła nam rozmowa, będę ją pamiętać do końca życia, bo już dawno się tak nie śmiałam a mój śmiech pewnie było słychać w przeciągu kilku kilometrów. Chyba odnalazłam swoja własną definicje szczęścia.
/Magda/
Nasze pieszczoty stały się coraz śmielsze. Pofolgowałam sobie, potrzebowałam czuć kochające usta na swoich wargach i czułe dłonie pod cienką koszulką. Aleh robił to tak delikatnie. Można, by było uznać, że to teraz jestem ta drapieżna i dominująca. Sama nie wiem, kiedy wdrapałam się na jego uda i usiadłam na nich okrakiem. Zgarnęłam rozpuszczone włosy na bok i ponownie przybliżyłam usta do jego twarzy.
- Kasia nie musisz się tak spieszyć – Aleh powstrzymał mnie za ramiona tak, że nie dane mi było zbytnio zbliżyć swojej twarzy do jego.
- A nie przyszło ci do głowy, że cholernie chce? – wyprostowałam się opierając dłonie ja jego klatce piersiowej. – Chcę poczuć blisko siebie kogoś, kto mnie kocha i kogoś w kim się sama zakochałam – czułam niepewność w swoim głosie na to wyznanie. Chyba tak naprawdę pierwszy raz poczułam moc ty słów. Wcześniej lubiłam rzucać nimi na prawo i lewo. To co powiedziałam wyraźnie spodobało się siatkarzowi, bo przyciągnął mnie do siebie i pocałował z całą mocą.
Jego dłonie coraz śmielej poczynały sobie ze mną, moja bluzka w jednej chwili wylądowała gdzieś w trawie. Noc była jasna, więc, gdy sama uporałam się z koszulką Białorusina mogłam podziwiać rzeźbę jego ciała.
- Aleh zróbmy to tu i teraz - czułam, że nie wytrzymam. Napięcie jakie ogarnęło mnie pod wpływem jego dotyku i ciepłych warg na mojej szyi kumulowało się we mnie w zastraszającym tempie.
- Jesteś pewna? – zapytał zdziwiony.
- Przecież to taką mnie podobno pokochałeś. Wariatkę, której nie trzymają się żadne zasady i normy moralne. Chce teraz zapoczątkować przygodę, która będzie z nami trwać i trwać oby jak najdłużej – nie czekałam na to, co mi odpowie, czekanie nie było dla mnie. Na zachętę posłałam mu jeszcze jeden pocałunek.
- Teraz widzę, że naprawdę wróciłaś – uśmiechnął się a w jego oczach pojawiła się żądza, a to dla mnie była wystarczająca odpowiedź.
Przestałam dominować, pozwoliłam, by przyjmujący zajął się resztą mojego ubrania i pozbył się go. Robił to niemal z czcią obdarowując każdy nowo odsłonięty kawałek pocałunkiem czy dotykiem. Gdy również spodnie i bokserki Ahrema leżały obok nas ponownie wdrapałam się na jego kolana otaczając szczelnie biodrami jego uda. Byłam wredna. Wiedziałam, że Alek jest już gotowy, ale postanowiłam się z nim podrażnić całując i przygryzając jego szyje. Coś mi mówiło, że jutro zostaną tam ślady po dzisiejszej nocy. Pomruki jakie wychodziły z jego gardła sprawiały mi ogromną satysfakcję. Czułam, że już nie może wytrzymać, bo jego dotyk stawał się coraz gwałtowniejszy i mniej skoordynowany. Moje piersi znalazły się w mocnym uścisku jego dłoni i doznawały wspaniałego masażu. Wreszcie zdecydowałam zakończyć katorgę którą zgotowałam już nie tylko jemu, ale też sobie. Uniosłam biodra, po czym nacelowałam na jego męskość i pozwoliłam, by wypełniła mnie od środka. Z początku powoli a później coraz szybciej zaczęłam kołysać się w przód i w tył. Aleh też nie był bierny. Podciągnął się do pozycji siedzącej i złapał mnie w ramiona tak, że teraz nasze czoła się stykały a on miał doskonały dostęp do mojej twarzy, szyi i piersi, którymi akurat teraz się zajmował badając je dokładnie ustami. Jego dłonie zaciskały się na moich pośladkach mimowolnie sprawiając, że jego męskość z każdym naszym wspólnym ruchem znajdowała się coraz głębiej mnie. Nie wiem, ile to trwało, ale oboje prawie równocześnie dosięgliśmy orgazmu. Pierwsza byłam ja i miałam wrażenie, że wokoło mnie ktoś wystrzelił fajerwerki, po minie bruneta i jego ruchach zobaczyłam, że i on doszedł do kresu rozkoszy. W jego błogim wyrazie twarzy było coś urzekającego. Po wszystkim nie mieliśmy już ochoty na ognisko, ale leżenie nago w trawie którą pokrywało coraz więcej rosy też nie było czymś przyjemnym. Ubraliśmy się w wilgotne ubrania, na których ta rosa też zaczęła osiadać i wtuleni w siebie usiedliśmy pod jabłonią. Resztę nocy umiliła nam rozmowa, będę ją pamiętać do końca życia, bo już dawno się tak nie śmiałam a mój śmiech pewnie było słychać w przeciągu kilku kilometrów. Chyba odnalazłam swoja własną definicje szczęścia.
/Magda/
To była ciężka noc. Jeszcze długo przeżywałam wydarzenia ostatniego wieczoru. Ta kontuzja Zbyszka mocno mnie dotknęła .Lubiłam go. Może nie znaliśmy się dobrze, bo jak, inaczej nazwać znajomość sprzed roku, która trwała, zaledwie kilka godzin, ale martwił mnie jego stan i to jak kadra poradzi sobie bez niego. Wsiadłam do windy, by zjechać przed restauracje, gdzie miałam czekać na reprezentacje Rosji i z nimi udać się na poranny stretching . Moją głowę zaczęły zaprzątać myśli jak zareagowałam bym, gdyby takiej kontuzji doznał Jurij albo Łukasz. Tak znów ten nieszczęsny Kadziewicz ! Nie umiałam wyrzucić go z głowy. Gdy złościłam się tak na siebie do windy wszedł Zbyszek . Popatrzyła ma mnie a ja nieśmiało sama nie wiem w sumie, po co uśmiechnęłam się do niego. To był raczej odruch niż gest zamierzony, wątpiłam, by mnie pamiętał. Bartman utrzymywał równowagę dzięki kuli i strasznie się przy tym wiercił, pewnie ze złości, a może z bólu.
- My się znamy prawda?- odezwał się a ja uśmiechnęłam się do niego śmielej. Domyśliłam się, że to chyba był ten jego powód roztrzepania.
-Można tak powiedzieć, poznaliśmy się w zeszłym roku w Katowicach podczas Ligi światowej – wolałam od razu nakierować go gdzie i kiedy się poznaliśmy.
- Magda! –wypalił. Zaskoczył mnie tym, że w ogóle pamięta jak mam na imię. -Wybacz nie rozpoznałem cię w pierwszej chwili. Zmieniłaś fryzurę, ogólnie się zmieniłaś! – Bartman potwierdził to, co sama podejrzewałam, przez rok przeszłam sporą przemianę i to nie tylko w wyglądzie zewnętrzny.
- Przesadzasz – ucięłam krótko.
- Co tu robisz? –czułam, że będzie tego ciekaw.
- Długa historia, ale po krótce jestem tutaj służbowo – wskazałam na plakietkę którą miałam przypiętą do szlufki szortów. To był jedyne zastrzeżenie PZPS, miałam się z nią nie rozstawać ani na moment. Zbyszek zerknął na nią z wyraźnym zaciekawieniem, po czym uśmiechnął się szelmowsko.
- Bratasz się z wrogiem. No, no zapamiętam to sobie. Co tam u ciebie słychać? – zapytał a winda właśnie dojechała na parter. Wysiedliśmy a ja opowiedziałam mu dość pobieżnie, że teraz też stałam się częścią tego siatkarskiego światka.
- To ci się wiedzie. A jak tam ci z Łukaszem? Pytam ciebie, bo wiesz on nie lubi jak się jego wypytuje o takie rzeczy. Ostatnio, kiedy graliśmy wspólny mecz był chory a wcześniej jakoś nie było okazji – spięłam się na wspomnienie o nim.
- Nie jesteśmy już razem. Teraz tylko ze sobą pracujemy –, choć do tego „ tylko” i ja osobiście miałam spore zastrzeżenia.
- To lipnie, że wam nie wyszło. Za to ja ci się pochwalę, że chyba znalazłem tą, która wytrzyma ze mną całe życie – wypiął dumnie pierś. Rozczulił mnie widok takiego Bartmana, zakochanego Bartmana. Opowiedział mi o swojej dziewczynie bardzo szczegółowo a miałam wrażenie, że mógł, by powiedzieć jeszcze więcej. Z miejsca miałam ochotę ją poznać i Zbyszek mi to obiecał. Kazał mi siebie szukać na trybunach podczas meczu Polaków a na pewno nas sobie przedstawi.
-A u tej Małej Czarnej to, co słychać? – roześmiałam się, bo doskonale wiedziałam, że chodzi mu o Kaśkę.
- Jest w Grodnie, pojechałam tam z Ahremem – Zbyszek również się zaśmiał.
-Widzę, że was siatkarze się trzymają. Magda a ty się ze schematu wyłamałaś. Trzeba ci będzie kogoś znaleźć – zamyślił się zapewne w poszukiwaniu kandydata.
- Dobra powiem ci, bo i tak się dowiesz prędzej czy później. Spotykam się z Biereżką – zdradziłam czując, że się rumienię.
- Z tym Biereżką, o którym myślę?! – zapytał.
- Ja znam tylko jednego, nie wiem czy myślisz o tym samy, ale zaryzykuję, że tak. Dobra dość już o mnie. Jak tam noga? – wskazałam na zabandażowaną łydkę, która była bardziej sina niż w normalnym odcieniu skóry.
Zbyszek rozgadał się dzieląc się swoim obawami. Widać było, że jest świadom tego jak poważna to kontuzja. W oddali zobaczyłam wychodzących z restauracji zawodników Sbornej, a to znaczyło, że lada chwila a ja się spóźnię zamiast być na czas.
- Będę trzymać za ciebie kciuki byś szybko doszedł do siebie. Teraz muszę już lecieć – wskazałam głową w stronę coraz większej grupki rosyjskich siatkarzy. Zbyszek zrozumiał, uśmiechnął się mamrocząc, że odbije mnie do sztabu Polski i ucałował na pożegnanie w policzek. Pędem pobiegłam do chłopaków i odetchnęłam z ulgą widząc, że kilku niedobitków z trenerem na czele jeszcze brakuje.
Alekno tak dziś rozplanował zajęcia, że po rozruchu zostaliśmy już na hali czekając na mecz z Kubą. Odetchnęłam z ulgą, gdy nikt nie dowiedział się o wczorajszej wyprawie Jurija i Jewgienija. Dziś Jura był w doskonałym humorze, bo Woronkow pozwolił mu brać czyny udział w zajęciach. Przyglądałam się, jak siatkarze odbywają już ostateczna rozgrzewkę przed meczem ,a Kubańczycy wchodzą na halę, by zrobić dokładnie to samo. Z tej czynność wyrwał mnie głos za moimi plecami.
- Pani Magda Krasikov? – odwróciłam się widząc Marka Magierę.
- Tak, coś się stało?- byłam totalnie zaskoczona.
- Robimy z ekipą materiał o finałach, o tym jak to wygląda od środka. Chciałbym, by udzieliła pani wywiadu – poinformował mnie.
- Nie wiem czy jestem odpowiednia osobą. Ja tu znalazłam się przypadkiem i jestem na zastępstwie – wytłumaczyłam
- To nam nie przeszkadza. To tylko tak luźna rozmowa, kilka pyta – nie widziałam sensu, by się sprzeciwiać i tak miałam wrażenie, że wyjdzie na jego.
Zajęliśmy miejsca w wolnej trybunie, zostałam poinformowana co i jak, gdzie patrzeć, by zbytnio się nie wiercić i mogliśmy zaczynać. Pytania była raczej dość ogólnikowe i nie miałam większego problemu, by na nie odpowiedzieć, mimo że nie oswoiłam się z kamerą, która jakby nie było wycelowana była prosto na mnie.
- Dla czujnego oka twoja twarz nie jest obcą twarzą na siatkarskich parkietach. To nie tajemnica, że jesteś w sztabie Assesco Resovi Rzeszów – nie wiedziałam, czy to pytanie czy stwierdzenie. Po dłuższej chwili jak na nastąpiła połapałam się, że to było to pierwsze.
- Tak jestem dietetykiem Resovi.
- Ale czy tylko? Nie dało się nie zauważyć, że u twojego boku podczas finałów pojawia się twój kolega z klubowej drużyny. Czy to tylko koleżeństwo czy może zdecydowanie coś więcej? – pierwsze co przyszło mi do głowy to myśl, by objechać Magierę od góry do dołu, za to pytanie. W ostatniej chwili się opanowałam, choć to i tak był cios poniżej pasa.
- Niech zainteresowani sami zdecydują – chciałam jakoś wymijając odpowiedzieć.
- Mi coś mówi, że Jurij Biereżko jest kolejnym zagranicznym siatkarzem, który poznał się na urodzie Polek. Dla mnie to nie tylko kolega. Magdo nie daj się prosić – nalegał czym jeszcze bardziej mnie wkurzył.
- Nie mogę powiedzieć, to musi panu wystarczyć – wysiliłam się na uśmiech. Nie chciałam ogłaszać oficjalnie tego przy telewidzach, którzy obejrzą kiedyś ten materiał. Sama nie wiedziałam jak zareagował, by na to Biereżko.
- To ja życzę wam szczęścia, bo mój dziennikarski nos podpowiada mi, że jesteście parą – sam sobie dopowiedział to, co chciał usłyszeć. – To na koniec może zapytajmy według ciebie medaliści tegorocznego Final Eight to?
- Polska, Rosja, Brazylia. Właśnie w takiej kolejności – dodałam dla pewności i tego, by znów nie spowodować niewygodnych pytań czy aby nie postawie drużyny chłopaka nad drużyną narodową. Rozeszliśmy się w pokojowym nastroju, ale zadra i tak utkwiła w mojej głowie. Przekonałam się na własnej skórze, że dziennikarz, jeżeli tylko chce może wyciągnąć z rozmówcy wszystko, a to czego nie wyciągnie sam sobie dopowie.
/Kaśka/
Jak to dobrze móc znów oddychać pełną piersią. Wiem śmieszne, to jest, że jedna wspólna noc potrafi tak odmienić człowieka. Ale tylko ci, którzy przeżyli coś podobnego jak ja mogą zrozumieć jak czuje się człowiek, gdy jego osobowość zostanie zakuta w kajdany, a potem za sprawą innego człowieka z nich uwolniona. Boże, jak literacko i górnolotnie się zrobiło. Oczywiście Kat jak i większość ekipy z ogniska domyśliła się w jakim celu zniknęliśmy z Alkiem na resztę nocy. Nie przeszkadzało mi to, byłam wręcz zadowolona, bo czułam, że dzięki temu dam jeszcze większa nauczkę Nasti. Aleh pojechał z ojcem na jakiś skład budowlany coś załatwić. Ja, za to umilałam sobie czas oporządzając stajnię Migotki i doglądałam przy tym małego Muminka. Imię źrebaka to moja inwencja twórcza, mało wyszukane, ale pasuje do mamy.
- Hmmm…- usłyszałam. Nie zdziwiło mnie to, że, gdy się odwróciłam zobaczyłam w drzwiach Nastję.
- Tym, że chcesz pomóc mnie nie oszukasz. Czego, więc chcesz?! – podniosłam nieco głos. Prawda była taka, że miałam malutką ochotę ją sprowokować.
- Widzę, że odważna się zrobiłaś. Dziwne, że dopiero teraz. Co seks z Alkiem tak na ciebie zadziałał – jeżeli myślała, że tą bezpośredniością mnie speszy to była w ogromnym błędzie.
- A co na ciebie tak to działało? – zaskoczył ją mój kontratak.
- Jesteś bezczelna – wytknęła mi.
- A, kto zaczął, niby ja?! – wskazałam na siebie wymownie palcem. – Słuchaj no nie wiem po co tu przylazłaś, jak masz ochotę mi powiedzieć, że Aleh zabawi się mnie i porzuci to sobie daruj i idź już. Obie wiemy, że ta gadka nie przejdzie, bo on taki nie jest. Miałaś swoja szansę i ją zjebałaś. Odpieprz się, więc ode mnie, bo ja nie jestem tu niczemu winna. A to, że ty nie jesteś na moim miejscu to mnie gówno obchodzi! – rozpędziłam się i miałam ochotę powiedzieć jej dużo, dużo więcej, ale mi przerwała.
- Jesteś podła! Pieprzona suka z Polski, która myśli, że jest najważniejsza na świcie – próbowała mnie obrazić. Takie epitety jednak na mnie nie działały.
- Najważniejsza na świecie nie jestem, ale w świecie Aleha znaczę dużo. Dużo więcej niż ty. Zrób mi wiec przyjemność i idź sobie zanim zrobi ci większą krzywdę tym razem nie używając słów – odwróciłam się czekając na to, co zrobi. Czy rzuci się na mnie rozpędzona wściekłością, a może rozbeczy się na dobre? Nie minęła dłuższa chwila a poczułam na własnej skórze jej kolejny ruch. Spojrzałam pod nogi, gdzie spadło to, co uderzyło mnie w plecy.
- Końskie łajno nie robi na mnie żadnego wrażenia. Jestem w szoku, że nie brzydziłaś się wziąć go do reki – roześmiałam się aż Muminek zwrócił na mnie uwagę. Nastja prychnęła wściekle i z całych sił zatrzasnęła wrotami od stajni a ja nadal nie mogłam przestać się śmiać. Nim opanowałam swój wybuch radości do stajni wparowała z impetem Katja.
- Coś ty jej zrobiła? Jeszcze nigdy nie widziałam jej takiej. Była aż bordowa na twarzy a spieprzała z podwórka co najmniej jakby ogłosili wojnę nuklearną – Kat zaczęła czesać grzywę Migotce, gdy ja zajmowałam się jej bokiem.
- Powiedziałam jej kilka rzeczy. Już nie będzie taka mądra, o ile jeszcze kiedyś zaszczyci was swoją obecnością – szczegóły pozostawiłam dla siebie, przecież cel i tak mi się udało osiągnąć.
-Boże jak ja się cieszę, że Aleh gdzieś tam w tej Polsce cię odnalazł. Będziesz moją najukochańszą bratową – widziałam, że oczy jej się zaszkliły z radości.
- Pamietaj, gdyby nie Magda i jej miłość do siatkówki to pewnie nigdy, by się to nie stało. Będziemy musiały jej obie, za to podziękować, choć ja już nie raz jej dziękowałam – wspomniałam przyjaciółkę.
- Jak ją poznam to mocno ją uściskam – oznajmiła. – Mam nadzieję, że mnie polubi.
- Możesz mi wierzyć, że tak będzie. Przecież jesteś moją młodszą kopią. Magda zwariuje z nami obiema, ale będzie to pozytywne wariactwo- Kat parsknęła głośnym śmiechem. A ja już widziałam oczami wyobraźni minę Magdy, kiedy obie może w niedalekiej przyszłości wspólnie z Kat zaprezentujemy swoje możliwości wygłupów przed Krasikov.
Mamy
Bartmana, którego sama tak wyczekiwałam. Nie odegra on
tu zbyt wielkiej roli. Dla mnie to jednak
będzie kolejny z etapów w tym opowiadaniu. Te dziewczyny, które
czytały Niepoukładane marzenia znają początek sceny miedzy Magdą i Zbyszkiem, która pojawiła się w dzisiejszym rozdziale.
Jak już przy Magdzie jesteśmy. Cieszę się, że udało mi się doprowadzić do tego, że nie wiecie co ta dziewczyna robi z własnym życiem i, że tak naprawdę nie wie czego/kogo chce. Miałam taką sytuację w życiu prywatnym nikomu jej nie życzę. To tylko z pozoru wydaje się fajne, gdy dwóch facetów w tym samym momencie zabiega o nasze względy. Do tego dwóch nie obojętnych naszemu sercu facetów. Z tego wynikają same problemy i tak będzie i tu.
Scena seksu, idę się biczować, bo jest tragiczna. Uparłam się, że ją napiszę, by mieć przetarcie przed dalszymi podobnymi, które planuję, ale najwyraźniej wyszłam z wprawy. P r z e p r a s z a m
MISTRZ, MISTRZ R E S O V I A
PS. Witam dwie czytelniczki Amandę i Zagubione pragnienia. Nie wiem czy wpadły tu tylko, by zareklamować swoje blogi, ale, jeżeli jeszcze tu kiedyś zajrzą to mówię wam: Cześć, miło ze jesteście
Jak już przy Magdzie jesteśmy. Cieszę się, że udało mi się doprowadzić do tego, że nie wiecie co ta dziewczyna robi z własnym życiem i, że tak naprawdę nie wie czego/kogo chce. Miałam taką sytuację w życiu prywatnym nikomu jej nie życzę. To tylko z pozoru wydaje się fajne, gdy dwóch facetów w tym samym momencie zabiega o nasze względy. Do tego dwóch nie obojętnych naszemu sercu facetów. Z tego wynikają same problemy i tak będzie i tu.
Scena seksu, idę się biczować, bo jest tragiczna. Uparłam się, że ją napiszę, by mieć przetarcie przed dalszymi podobnymi, które planuję, ale najwyraźniej wyszłam z wprawy. P r z e p r a s z a m
MISTRZ, MISTRZ R E S O V I A
PS. Witam dwie czytelniczki Amandę i Zagubione pragnienia. Nie wiem czy wpadły tu tylko, by zareklamować swoje blogi, ale, jeżeli jeszcze tu kiedyś zajrzą to mówię wam: Cześć, miło ze jesteście
Kaśka jest cudowna. Bardzo dobrze jej dogadała, należało się zarozumiałej krowie. Nie wiem czemu, ale nie przepadam za dziennikarzami, znaczy się wiem, właśnie z powodu dopowiadania sobie pewnych faktów.
OdpowiedzUsuńLubię problemy, także ja sobie spokojnie na nie poczekam. Pozdrawiam
Aj, czekałam na ten moment chyba przez całe opowiadanie. Kaśka dała w tej części do pieca, ale taką ją właśnie uwielbiam.:D Magda i jej rozterki cały czas wzbudzają we mnie mieszane uczucia, ale ubarwiają to opowiadanie. Wredny Magiera, no! :P
OdpowiedzUsuńFakt, Magda jest pogubiona,ale o tym, kto jest dla niej najważniejszy, i przy kim czuje się bezpieczniej zdecyduje ona sama. Bo mam jakieś dziwne wrażenie, że to nie Rosjanin jej w sobie rozkochał, a zupełnie ktoś inny... Kaśka jest silną kobietą, i na pewno jakieś "tanie" obrażanie jej nic nie zrobi. Cieszę się , że tak jest,a nie , że ucieka przed problemami. Na pewno jej ukochany ma w tym ogromną rolę,a to, że jest wciąż przy niej tylko dobrze o nim świadczy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Kocham ♥ Wróciła Kaśka, nareszcie! Tak przyjemnie czytało mi się tą jej konwersację z Nastką, że ojeju. Zbychu jak to Zbychu. Biedna Magda i te sercowe rozterki. Mam nadzieję, że szybko z nich wybrnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
Działo się, oj działo ;) Jurij chyba coś dalej kręci. Teraz zaczął chyba nakłaniać Magdę do pójścia do łóżka. Zaczyna powoli, ale i tak na moje chodzi mu o jedno. Magda musi uważać, bardzo.
OdpowiedzUsuńZa to Kasia. Lwica :D Nie tylko w sadzie, ale i na drugi dzień w potyczce z Nastią. Postawiła się i bardzo dobrze! Scena w sadzie ^^ Nie ma to jak seks w plenerze :D Mówi to ta, która opisała to na balkonie na 10 piętrze ;p Też stwierdzam, że dziwnie wyszło u mnie. Pisarki chyba tak mają ;D
O matko, nawet nie chcę sobie przypominać sceny Zbyszka na parkiecie w tamtym meczu :(
Gdzie ten Kadziu? :D
Pozdrawiam
Od wczoraj próbuję przeczytać rozdział ;p Wczoraj, niestety, wygoniono mnie sprzed komputera i mnie ciekawość zjadała, ale już jestem ;p
OdpowiedzUsuńOczywiście jak zwykle nie lubię Jurija. No, ja nie wiem dlaczego, ale nie potrafię poczuć do tej postaci sympatii.
Za to jak najbardziej lubię Zbyszka, który się pojawił. Coś tak właśnie mi się scena znajoma wydawała i faktycznie była ;p
A na scenę seksu nie marudź, wcale nie było tragicznie. Wręcz fajnie Ci wyszło ;)
Cóż, czekam na kolejne rozdziały i postaram się częściej komentować, bo jak na razie zapominam, a wiem jak bardzo to motywuje ;)
PS Ale Kaśkę i Achrema też lubię ;p
Wynnie
Cześć ;) Przeczytałam twoje wcześniejsze opowiadania i stwierdzam, że są genialne. Teraz tylko muszę nadrobić zaległości na tym blogu :)
OdpowiedzUsuńJeśli możesz to informuj mnie na moim blogu www.podejmujac-ryzyko.blogspot.com
Pozdrawiam A. ;*
Nadrobiłam zaległości i teraz czekam na kolejny rozdział ;)
UsuńCieszę się, że między Kasią i Achremem wszystko ułożyło się tak jak na leży :D
Jeżeli chodzi o Magdę to mam nadzieję, że między nią a Kadziem jednak się wszystko ułoży i będą szczęśliwą parą ;) Niestety nie przekonałam się do Jury i chyba już nie przekonam...
Jak ja się cieszę z postawy Grzesia i tego, że tak walczył o Karolinę :) Mam tylko nadzieję, że jego matka zrozumie swój błąd...
Ps na http://podejmujac-ryzyko.blogspot.com/ pojawił się 3 rozdział :) i przepraszam, że dopiero teraz informuję...
Pozdrawiam A. ;*
Zapraszam na 4 rozdział na
Usuńhttp://podejmujac-ryzyko.blogspot.com/ ;)
Przepraszam ale nie mam czasu żeby napisać jakiś dłuższy i konkretniejszy komentarz ale rozdział był świetny i czekam z niecierpliwością na kolejny :) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńW sumie nie wiem dlaczego do tej pory nie komentowałam, ale chce żebyś wiedziała, że czytam Pogmatwany świat od początku jego istnienia, Niepookładane marzenia też zaczęłam czytać przed zakończeniem :) w sumie nie mam nic na swoje wytłumaczenie, ale postaram się teraz komentować i mam nadzieję, że kolejna scena erotyczna będzie pomiędzy Magdą a Łukaszem :D
OdpowiedzUsuńps: w Niepoukładanych nie było może, że Magda nalezy do sztabu Argentyny? :)
W Niepoukładanych w ogóle nie podałam dlaczego Magda znalazła się w Gdańsku, choć już wtedy wiedziałam jak potoczy się fabuła na Pogmatwanym. Nie podane tam jest dlatego bym nie zdradziła co działo sie tutaj, bo przecież wtedy Pogmatwanym był na totalnie innym etapie
UsuńCiesze sie ze postanowiłaś napisać i bardzo mi miło z tego powodu :))
a widzisz, dałabym sobie głowę uciąć że wymieniałaś Argentyne ale nieważne :
UsuńO Madzi to się może na razie nie będę wypowiadać, bo naprawdę już całkiem pogubiłam się w niej i jej uczuciach. Zobaczymy jak to będzie dalej.
OdpowiedzUsuńNatomiast jeśli chodzi o Kaśkę to czyżby w końcu wróciła do dawnej formy? Widać, że przy Alku znowu staje się sobą i niczego już się nie boi. Czuje się przy nim pewnie i jest przede wszystkim kochana za to jaka jest. Nie musi już nikogo udawać albo szukać szczęścia w jakiś przypadkowych znajomościach. Chyba w końcu znalazła to na co tyle czasu czekała i bardzo się ciesze, że w końcu udało jej się przełamać. Oby razem z Alkiem układało jej się jak najlepiej.
Pozdrawiam ;)
Kaśka wreszcie zdała sobie sprawę z tego co najważniejsze, że Alek jest tym czego potrzebuje do życia, a nie alkohol! Kurde lubię Bierieżkę ale nie w tym opowiadaniu, hmmm chyba dlatego, że jest Kadziu!
OdpowiedzUsuńMel, z tej wprawy się nigdy nie wychodzi ^^ Cieszę się, że stara Kasia wróciła. Brakowało mi jej. :) Boję się tylko o Magdę, żeby Jurij jej nie skrzywdził. Wydaje się bardzo podejrzany. Tak, nie lubię Rosjan :)
OdpowiedzUsuńDziało się ;) Dobrze czułam, że ta scena będzie o Kasi i Alku ;) I Ty mi tu nie gadaj, że coś Ci nie wyszło, bo wyszło jak trzeba. Bardzo się cieszę, że im się tak układa i choć moje przeczucia mówią, że Nastia nie da za wygraną to jestem dumna z Kaśki za to, że zagrała jej na nosie. Akcja w stajni mistrzowska ;D
OdpowiedzUsuńJa czekałam na to jak połączysz to spotkanie Magdy i Zbyszka i się doczekałam, w między czasie zdążyłam zatęsknić za Żanetą i twoim Zbyszkiem ;) Madzia jest skołowana i wcale jej się nie dziwię, bo jakby obok nie krążyły takie dwa ciacha, to pewnie też byłabym skołowana. Czy ja się doczekam na jakieś konkretniejsze starcie pomiędzy Łukaszem a Jurijem? ;) Wiesz przecież, że ja lubię takie batalistyczne wątki, a jak już się faceci biją o kobietę, to już w ogóle ;D
Pozdrawiam ;***
no i w końcu między Kaśką a siatkarzem doszło do czegoś więcej:D pięknie dogadała Nastji:))) widać, że Magdzie cały czas chodzi po głowie Łukasz i nie potrafi o Nim zapomnieć:))) mimo wszystko bardzo Im kibicuję:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
http://zagubionepragnienia.blogspot.com/ Miałam informować-informuję :) I nie jestem tu TYLKO po to, żeby zareklamować. Twojego bloga czytam kiedy tylko mam chwilę czasu i nie ukrywam, że to jeden z pierwszych blogów, który mnie straaaasznie zainspirował :) Cudo, cudo, cudo :)
OdpowiedzUsuńTo było coś do Dakota u Mel uwielbia najbardziej. Dla mnie byłaś jedną z pierwszych autorek u których spotkałam się z tak fajnym opisem erotycznych scen. Nie wyszłaś z wprawy, nie wmawiaj nawet sobie tego. Jak na Kaśkę przystało poszło szybko i dobrze. dziewczyna ma rację przecież Aleh taką ją właśnie pokochał i co z tego że kilka minut wcześniej oficjalnie zostali parą. Kaśka przyznała się przed nim że sama się w nim zakochała i to jest najważniejsze a seks to tylko dopełnienie całości. Nastja chyba ucieknie teraz na drugi koniec Grodna, należy jej się. Była głupia niech płaci za swoją głupotę. Aż się dziwię że to nie Katja pokazała jej gdzie jej miejsce wcześniej. No ale może miała obiekcje bo przecież kiedyś łączyła je przyjaźń. Chwała Ojcu że Bartman nie odegra tu wielkiej roli, nie potrafie go zdzierżyć ostatnio w żdanej postaci i mimo że tęsknię za nim i Żanetą (bo twój Zbyszek to sympatyczny Zbyszek) to jednak lepiej niech on się nie wtryndala w tą historie za wiele. Jak patrzę na fabułę Niepoukładanych marzeń to nikomu nie grozi, bo przecież Bartman w emigruje do Włoch a raczej Magda się tak nie wybiera. Taki epizodzik w zupełności mi wystarczy. Mogę zabawić się Kaśkę? Coś mi podpowiada że ten wywiad był po coś i będzie miał jakiś odgłos w późniejszej fabule. Mogę się mylić ale tak czuję.
OdpowiedzUsuńps. Ty wstręciuszko! Liczyłam na to ze pogadamy w długi weekend a ty mi w emigrowałaś, do tego jeszcze nie wzięłaś mnie ze sobą :P
A ja wróciłam. Mogłaś pomyśleć, że byłam tylko by się zareklamować, ale tak nie jest :D
OdpowiedzUsuńScenę seksu jest okropnie opisać. Wiem coś o tym bo nie dawno coś takiego pisałam. Nie wiem jak mi wyszło. U ciebie widać to uczycie przebijające się z serc Alka i Kasi. Widać tą wielką miłość.
Magda nie jest pewna tego, czy w ogóle kocha Jurija, przynajmniej ja tak sądzę. Gdyby czuła to na 100%, to bez problemu powiedziała by, że kogoś kocha, ale nie może od tak się na ten temat wypowiadać. Takie jest moje zdanie. Ja chcę ją z Łukaszem. Sama nie wiem dlaczego. Może dlatego, że na moim wspólnym blogu z Mańkiem Łukasz jest taki pokrzywdzony i chciałabym, żeby gdzie indziej był szczęśliwy. Nie wiem. A no i jeszcze jestem pełna podziwu dla Kaśki, że bez skrupułów i obaw dowaliła tej całej Nastji. Zuch dziewczyna.
Pozdrawiam,
Dzuzeppe.
Ps. Na http://the--past--in--the--future.blogspot.com pojawił się 5 rozdział. Zapraszam serdecznie.
'Odkryłam' Twoje opowiadanie wczoraj wieczorem, przed chwilą nadrobiłam wszystkie zaległości i przeczytałam każdy rozdział. Cóż powiedzieć, opowiadanie jest naprawdę ciekawe i bardzo dobrze pisane.
OdpowiedzUsuńKasia przypadła mi do gustu od pierwszych chwil spędzonych na czytaniu:)
http://niespelniona-obietnica.blogspot.com/ zapraszam serdecznie:)
No proszę wielkie brawa dla Alka i Kasi! Oboje bardzo wiele przeszli i jak widać te wszystkie złe chwile wpłynęły tylko na ich uczucia. A scena pomiędzy nimi wyszła Ci idealnie - podziwiam Cię, ja bym nie potrafiła tak idealnie oddać wszystkich emocji pomiędzy bohaterami. A jeśli chodzi o Magdę to cały czas mam nadzieję, że ona będzie jeszcze z Łukaszem bo tą dwójkę wybitnie do siebie ciągnie, oj ciągnie ;) Pozdrawiam kochana i przepraszam, ze mnie tak dawno nie było :*
OdpowiedzUsuńCoś mnie tknęło, żeby zajrzeć tu ponownie. I zrobiłam dobrze, bo się okazuje, że mój komentarz nie dotarł. ;/ Nie wiem, gdzie go powiało i nie pamiętam, co tam było ;/
OdpowiedzUsuńPostawię na improwizację, bo kiedyś trzeba :D
To, że Kaśka wraca na lepszą drogę i niech sobie to robi jakkolwiek chce, bardzo mnie cieszy! :D Brakowało mi jej powiewu optymizmu, bo nadawała tu zawsze nuty szaleństwa. Mam nadzieję, że powrót do Polski najzwyczajniej tego nie zburzy :D
Ja osobiście wepchnęłabym i to szybko Madzię dla Kadzia i nie byłoby tu żadnych "ale". Więc przemilczę temat jej i Jurija. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz :p
Zbyszek spoko gościu tutaj, tylko szkoda, że ma tą kontuzję.
No to się zmniejszył do połowy ten cały mój kometarzyk, ale nie mam jakoś weny dziś do pisania. :) Wybacz mi to! ;*
Czekam na kolejny! A z wprawy nie wyszłaś!
Buziaki, Happiness ;*