11 października 2013

46. Nie proszę o więcej niż możesz mi dać.



/Magda/

     Dwadzieścia cztery dni w samotności. Nie licząc nielicznych wizyt w niewielkim sklepiku i rozmów telefonicznych z Kaśką i Karoliną oraz mamą nie miałam żadnej styczności z ludźmi. Dziś jednak wracam z nie do końca oczyszczonym umysłem, ale postanowieniem i planem działania, chociaż plan to chyba w tym wypadku za duże słów. Chcę tylko porozmawiać z Łukaszem i mam nadzieję, że to mi się uda a ta rozmowa ostatecznie zamknie wszystko się wydarzyło. Z początku chciałam iść do niego zaraz po przyjeździe do stolicy Podkarpacia, ale zabrakło mi odwagi. Jakoś malała ona z każdym kolejnym kilometrem, którzy przybliżał mnie do rzeszowskiej ziemi . Był też plan awaryjny, dziś zawodnicy Sovi żegnali w Impresji tych, którzy wybierali się na Puchar świata, więc liczyłam, że tam złapię Łukasza. Kąt do rozmowy zawsze się znajdzie.
- Jesteś wreszcie! – usłyszałam pisk i zdążyłam tylko zarejestrować ramiona, które mocno otoczyły moje ciało, kiedy schylałam się do bagażnika po walizkę.
- Kaśka, bo zaraz obie wylądujemy w środku – ledwie powstrzymałam śmiech, próbując poruszać ramionami i strzepnąć z pleców przyjaciółkę.
- Nie puszcze cię, już nigdy nie wyjedziesz sama na tak długo – mimo swoich słów puściła mnie bym mogła się odwrócić i uściskać ją tak jak należy.
- A jak wyjedziesz z Alkiem powiedzmy do Włoch, bo on dostanie tam kontrakt to, co zapakujesz mnie do walizki? – zapytałam mrużąc oczy.
- Aleh ma ważny kontrakt w Sovi i nigdzie się nie wybiera. A jak będzie gdzieś jechał to żebyś wiedziała, że cie zapakuję – przyjęła groźną postawę, ale jej mina zaraz zmieniła się na troskliwą. – I jak wszystko ok.? – wiedziałam, o co pyta, była przecież na bieżąco z moim postanowieniem. Już ja ją znałam sprawdzała czy nie zmieniłam zdania w ostatniej chwili.
- Yhmm – ograniczyła się do tak skromnego potwierdzenia. Nie chciałam znów wszystkiego analizować, niestety należałam do osób, które potrafiły stchórzyć tuż przed finałem.
- Dobrze, że juz wiesz co robić. Trzymam kciuki byś załatwiła to dzisiaj i miała już spokój. Łukasz na pewno będzie w Impresji, musi być, by należycie pożegnać Igłę- Kasia chwyciła jeszcze jedną moja torbę a ja zabrałam walizkę i trajkocząc już o wszystkim na raz ruszyłyśmy do mieszkania.
      W środku Karolina z Grześkiem w towarzystwie Sylwka i książek kucharskich gospodarzyli się w kuchni. Samo pomieszczenie wyglądało trochę jak po przejściu małego huraganu.
- Gdyby Kaśka nie była ze mną to powiedziałabym, że to ona jest odpowiedzialna na ten chaos tutaj – zaśmiałam się lądując w równoczesnym uścisku Łomacza i Orzechowskiej.
- Grzesiek to beztalencie kulinarne, już mnie nie dziwą te zapasy mrożonek w lodówce i to, że ciągle przychodzi i buszuje po naszej kuchni – chichotała Karolina próbując przepchnąć swojego chłopaka jak najdalej od kuchenki.
- Wcale nie, makaron potrafię ugotować – oburzył się. – Z resztą Bozia dała mi ważniejszy talent, ten siatkarski.
- Właśnie widzę jak potrafisz – szatynka podniosła łyżką totalnie rozgotowanego makaronu, a woda miała już konsystencje krochmalu.
- Czepiasz się szczegółów. Zobaczysz moje piersi z kurczaka z makaronem i sosem śmietanowym to najlepsze danie jakie w życiu jadłaś - przechwalał się. Brakował mi tego przekomarzania, teraz wiedziałam co dawało mi siłę, moi przyjaciele. W głowie pojawiła mi się nawet myśl, że dobrze, Grzesiek trafił na Karolinę, a Kasia na Aleha. Gdyby tak Wieczorek skończyła z Łomaczem to niejedną kuchnie, by spalili, a tak obydwie pary uzupełniały się wzajemnie.
- Macie tu te przyprawy, tylko nie mówcie, że to nie te, bo zabiję – brunetka wyciągnęła z torebki kilka saszetek.
- Jest ok. – Karolina zabrała od niej torebeczki i już miała wszystko przygotowywać, gdy Grzesiek wyrwał je jej z reki i sam zaczął wsypywać wszystko do miski.
- To ja lecę, na trzynastą mam umówioną sterylizację – Wieczorek pożegnała się z nami buziakiem w powietrzu .
- Ja też już pójdę, muszę się ogarnąć, doprowadzić włosy do porządku – drażniły mnie już przydługie końcówki. Naprawdę czułam się lepiej w swoich krótkich włosach.
- Myślałam, że pogadamy- zmartwiła się Karola.
- Wrócę na to popisowe danie Grześka, może nas nie otruje – zaryzykowałam tym stwierdzeniem, ale Grześ, za to nie mógł się na mnie gniewać.
- Wyjdzie, zobaczycie, że wyjdzie – Grzesiek objął biodra Karoliny i krok po kroczku odsunął ją od kuchenki, po czym zaczął pastwić się nad coraz bardziej rozgotowanym makaronem.

/Kasia/

     Kochałam swoją nowa prace w lecznicy dla zwierząt. To już nie było to, co zwykły wolontariat i uspokajanie zwierzaków przed badaniem czy zabiegiem. Teraz sama mogła uczestniczyć czynnie w tych działaniach, ba nawet stawiać diagnozę. Oczywiście wszystko pod czujnym okiem Sławka. Odkąd zaczęłam interesować się weterynarią, a było to blisko 10 lat temu miałam styczność z wieloma weterynarzami. Od konowałów, dla których liczyła się tylko kasa, a nie dobro zwierząt, po takich, którzy zrobią wszystko, by uratować naszego pupila. Sławek tak jak i ja należał do tej drugiej grupy i od razu zaskarbił sobie moje zaufanie. Nie odmawiał nikomu, leczył nawet zwierzęta tych ludzi, których na leczenie czworonożnych przyjaciół nie mieli pieniędzy. Kiedy obserwowałam jego prace zaczęłam marzyć, by kiedyś stworzyć taką klinikę dla zwierząt. Azyl dla każdego, kto tego potrzebuje.
- Możesz przygotować środek usypiający i zbroić zastrzyk – powiedział, gdy kotka leżała już przygotowana do zabiegu. Wyjęłam odpowiednią ampułkę, strzykawkę i igłę. Zerknęłam w kartę zwierzaka jeszcze raz sprawdziłam wagę i obliczyłam odpowiednią dawkę.
- Tyle? – pokazałam Sławkowi strzykawkę.
- A jak myślisz? – Marzec uwielbiał odpowiadać pytaniem na pytanie, zmuszał mnie tym samym do myślenia i zastanowienia się dwa razy, nim coś zrobię.
- Chyba tak – jeszcze raz szybko wszystko przeliczyłam.
- Chyba? – zerknął na mnie spod okularów.
- Na pewno – byłam przekonana, że to się zgadza.
- Zatem zrób zastrzyk – ręka mi drżała, ale miała już kilka prób za sobą. Oczywiście pojawił się strach, że sprawię zwierzakowi ból, ale kotka zareagowała bardzo spokojnie.
- Teraz zobaczymy czy nie odesłałaś jej przypadkiem na drugą stronę błędnym obliczeniem – powiedział poważnie.
- Sławek! – zdenerwowałam się.
- Żartuję. Przecież nie pozwoliłbym ci podać złej dawki. Uczę cię tylko zaufania do samej siebie. Jeżeli nie będziesz go mieć to zawsze będziesz wątpić w swoje umiejętności a ludzie też nie będą potrafili powierzyć ci zwierzaka, jeśli zobaczą niezdecydowaną weterynarz – miał rację. Jeżeli będę się ciągle bała to nic z mojej pomocy nie będzie. – Wszystko z nią w porządku, ciśnienie w normie, możemy zabrać się do roboty.
     To Marzec wykonał zabieg, ale nie zrobił tego w ciszy, pokazywał mi wszystko dokładnie i omawiał każdy szczegół. Szwy pozostawił już mi. Wystarczyło kilka głębokich wdechów a później pewnych ruchów ręką i uporałam się z raną ciętą. Na koniec bandaż i kicia wylądowała w przejściowym legowisku, gdzie miała dojść do siebie. Do mnie należało przypilnować jej podczas wybudzania i obserwacja czy wszystko jest dobrze. Trzy godziny później zwierzak zaczął się budzić, a po kolejnych 20 minutach wiedziałam, że się udało, bo kotka patrzyła na nas coraz bardziej przytomnym wzrokiem. Właściciele niecierpliwie czekali na swoja podopieczną w korytarzu a wraz z nimi był też Aleh co mnie mocno zaskoczyło. Przy przekazaniu kotki stałam u boku Sławka przysłuchując się, jak poucza właścicielkę jak należy opiekować się zwierzakiem w ciągu następnych dni.
- Jestem dumny z ciebie. Masz potencjał. W sumie wiedziałem o tym, gdy cię przyjmowałem, ale dziś jestem stuprocentowo pewien. Widzimy się we wtorek – spontanicznie na te słowa rzuciłam mu się na szyję czym mocno go zaskoczyłam.
- Przepraszam, ale te słowa bardzo dużo dla mnie znaczą – opanowałam się oddalając na odpowiednią odległość.
- Wiara, wiara i jeszcze raz wiara w siebie, to jest najważniejsze. Nauka też, ale musisz tą łączyć ze sobą. A teraz idź, podejrzewam, że ktoś na ciebie czeka – wskazał głową przyjmującego. Zostawiłam fartuch na wieszaku i podeszłam do Ahrema.
- Cześć nie mówiłeś, że po mnie przyjedziesz – ucałowałam siatkarza, ale ten odwzajemnił to jakoś niechętnie i łypał podejrzliwie na Sławka, który ukucnął obok czekoladowego Mastifa.
- To twój szef? – zapytał.
- Jesteś zazdrosny? – pojęłam to podejrzane zachowanie Alka. – Nie masz, o co, tylko ciebie kocham, a Sławek ma żonę córeczkę i drugie dziecko w drodze. Jest wspaniałym weterynarzem, cieszę się, że mam takiego mentora – nie chciałam sprawić, by Białorusin stał się zazdrosny i miał do mojej relacji ze Sławkiem jakieś wątpliwości.
- Nabrałaś się, chciałem usłyszeć, tylko że mnie kochasz. Ufam Ci i też cię kocham, ale zawsze miło to usłyszeć. Chyba nagram to sobie na telefon.
- Jesteś okropny – trąciłam go w ramię, ale odetchnęłam z ulgą wiedząc, że nie mam powodów do niepokoju, jeżeli chodzi o nadmierną zazdrość u bruneta.
- Mogę być okropny, ale i tak mnie kochasz ,a ty będziesz kiedyś wspaniałym weterynarzem, najlepszym na świecie a on ci w tym pomoże. – nie mogła się na niego gniewać, Alek pokazał mi, że ma dystans i nie będzie traktował każdego mężczyzny, który będzie w pobliżu mnie jako swojego potencjalnego rywala.

/Magda/

     Nerwy zaczynały mnie zjadać. Odpowiednia fryzura, a nawet ulubiona beżowa sukienka <klik>z lejącego się materiału tylko na chwilę wprawiły mnie w dobry i optymistyczny nastrój. Już nawet zapomniałam o smaku popisowego dania Łomacza, a w ustach miałam posmak mentolowego papierosa, którego przed chwilą skończyłam. Siedzieliśmy w piątkę w Impresji a ja najchętniej odpaliła bym kolejnego szluga i robiła tak, dopóki nie skończy mi się cała przyniesiona tu paczka.
- Madzia będzie dobrze – usłyszałam już któryś raz z kolei od moich towarzyszy. Powtarzane słowa zaczynały mnie irytować a miały przecież pomóc.
     Kolejne osoby powoli wypełniły salę. Zarejestrowałam nawet przyjście Jurija, który pojawił się z jakąś rudowłosą u boku. Kaśka szepnęła mi, że widzi ją już któryś raz. Sama nie wiedziałam czy jeszcze mnie to obchodzi z kim prowadza się Jurij, chyba raczej żal mi było tej dziewczyny. Biereżko również wyjeżdżał na Puchar świata a tym samym będę mogła spędzić kolejny miesiąc bez niego. Zabawa powoli się rozkręcała. Kiedy do naszego stolika dołączyli Ignaczakowie poczułam zawód, że Łukasza z nimi nie ma. Paul z Kosokiem, który ciągle miał rękę w gipsie majstrowali coś przy zakurzonym sprzęcie do karaoke.
- Może się napijesz? – propozycja Kaśki mnie nie zaskoczyła, alkohol mógł mi pomóc, dodać odwagi, ale ja zapragnęłam być trzeźwa.
- Boję się, że jak zacznę to się nie powstrzymam – zdradziłam. – Może po wszystkim – ok. zawsze rozplątywał mi się język po alkoholu, ale, by być wiarygodną lepiej być „czystą”.
     Igła pomagał Lotmanowi i Kosie przy sprzęcie. Wreszcie udało, im się je uruchomić. Z głośników na pierwszy ogień poszedł podkład do Maroon 5 – „Moves Like Jagger” a Grzesiek chwycił mikrofon i zaczął śpiewać. Może i cechy fizyczne miał podobne do wokalisty zespołu, ale głosu i słuchu to mu w niebie poskąpili. Śpiewał tak, że aż uszy więdły. Paul ratował sytuacje wyrywając Kosokowi mikrofon Krzysiek złapał za drugi i między słowami piosenki krzyczał: -Potrzebna nam Christina, Christina, gdzie jesteś?!
- Madzia idź, wiem, że to ci zawsze pomagało – Wieczorek sturchnela mnie w bok. Nie zastanawiałam się, bo nie było nad czym. Przy śpiewaniu nie musiałam tego robić. Poszłam prosto do chłopaków, którzy udawali, że potrafią śpiewać. Grzesiek fałszował, Igła się wydzierał, a Paul miał jakieś pojęcie jak należy śpiewać. Zaczekałam na swój monet w piosence i jakoś poszło. Brunetka miała racje, gdy nie musiała myśleć a skupiać się tylko na tekście wszystko inne odchodziło w bok. Muzyka przyniosła mi ratunek. Zostałam już z tą trójką pomagając, im obsługiwać sprzęt a, wtedy niestety moje myśli znów powróciły do nieobecnego wciąż Kadziewicza.
- Już tu jedzie… – Ignaczak jakby słyszał moje myśli, bo szepnął mi właśnie do ucha to, co chciałam usłyszeć. – …z, nim rozmawiałem przed chwilą. Nie powiedziałem mu, że już wróciłaś – nie widziałam czy nieświadomość Łukasza była dobrym pomysłem, ale wolałam tego już nie negować. Zamiast tego znów się zdenerwowałam
- Muszę coś zaśpiewać, bo zwariuję – przeglądnęłam repertuar, ale nie mogłam znaleźć nic co dała bym radę teraz wydukać. W końcu zobaczyłam tak dobrze mi znaną piosenkę, piosenkę, która tak naprawdę wszystko zapoczątkowała, Bajm „ Być z Tobą” – Daj to Krzysiek.
     Nie pomogło, tekst tylko przywołał wspomnienia, które mnie bolały, a Łukasza dalej nie było. W głośnikach poszła kolejna melodia <kilk>.
- Mam zostawić? – zapytał Libero.
- Zostaw, już mi wszystko jedno – ironią było to, że tekst w dużym stopniu pasował do tego co działo się i co chciałam zrobić. Nie musiałam czytać słów, znałam je na pamięć z wieczorków karaoke w Hadesie. Już nie raz ją śpiewałam, tyle że, wtedy nie miało to dla mnie takiego znaczenia. Zamknęłam oczy, by móc lepiej się skupić. Gdy rozpoczęłam drugą zwrotkę coś mnie tchnęło, by wreszcie je otworzyć i wszystko się zmieniło. Nie wiem jakim cudem, ale, gdy tylko moje oczy przyzwyczaiły się do światła zobaczyłam tylko jego i nikogo więcej, tak jakby sala była pusta a on stał sam pośrodku niej i patrzył wprost na mnie. Głos mi drżał, wiedziałam, że nie dam rady dośpiewać do końca.
-… nie proszę o więcej niż możesz mi dać… - na więcej nie miałam już sił, przerwałam i zeszłam z mini sceny ruszając w jego stronę, on w tym samym momencie zrobił to samo a odległość między nami bardzo szybko malała. Lina melodyczna wciąż grała a większość zawodników patrzyła na nas. Czułam ich wzrok na sobie, przecież wszyscy znali naszą historię i teraz byli świadkami wydarzenia, które miało wszystko zmienić między nami. Muzyka powoli cichła a my stanęliśmy twarzą w twarz.



Nie ma to, jak spieprzyć punkt kulminacyjny tego opowiadania. Trzeba było je pisać jak miałam poukładane życie, a nie teraz, kiedy najprawdopodobniej wspólne 5 lat życia pójdzie się przysłowiowo jebać.
Znów piosenka wpieprza się między wódkę a zakąskę, przewidywalna jestem, sentymentalna też. Żyjmy fikcją, tu wszystko może być piękne, ładne, nieprawdaż?


16 komentarzy:

  1. No nie... A już myślałam,że porozmawiają! :p W mojej wyobraźni to Łukasz łapie ją w ramiona, i namiętnie całuje :D Jednak wiem,że rzeczywistość nie jest piękna, może tylko czasami. Jak to mówią " w życiu piękne są tylko chwile " ... Trzymam za nich mocno kciuki,bo myślę,że warto zaryzykować, tym bardziej,że oni nie mogą nic stracić :) Ciągnie ich do siebie, i wierzę,że będą razem :) Alek to prawdziwy Skarb,bo nie jeden facet robiłby już jakieś sceny,bądź się obraził,natomiast on jest po prostu mężczyzną :)
    Pozdrawiam :)
    Ps. Pamiętaj,że nigdy nie jest tak źle,by nie mogło być gorzej, oraz,że nigdy nie jest tak dobrze, by nie mogło być lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, nie chcesz wiedzieć, co moja wyobraźnia właśnie mi prezentuje. Ale chyba chciałabym przeżyć to, co przeżyje teraz Magda. O jej, to takie romantyczne *,* Bardzo się cieszę, że ich drogi się połączą nareszcie, bo połączą, tak?
    Mel, pamiętaj. W życiu nie zawsze jest pięknie, wspaniale. Czasami przychodzą trudności, porażki. Osoby, które kochamy, nie zawsze są tymi do końca życia. Jednak życzę Ci, by ON był jednak tym jedynym. Ułoży się. Wierzę w to. :) I zawsze masz moje wsparcie.

    Oj, to chyba będą najdłuższe dwa tygodnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochanie ty moje końcówka jest taka cudownie romantyczna, że aż nie mam ochoty zamykać tej zakładki!!! Umiesz budować napięcie na tyle, że przez dwa tygodnie nie będę w stanie pozbyć się obraZU Łukasza wpatrzonego w Magdę! Nie wiem co masz w planie i jak ich rozmowa się potoczy ale ten moment jest taki wspaniały, że aż mam łezki w oczach!
    Gotujący Wolverin mnie przeraża. Chyba bym nie tknęła tych jego popisowych piersi. No way!!

    Nie wiem o co dokoładnie chodzi ale lepiej po 5 gdy jeszcze całe życie przed wami i możliwość ułożenia go sobie bez dodatkowego bagażu. Głowa w górę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli Ty to zepsułaś to ja jestem Maria Antonina, a że nią nie jestem to nic nie zepsułaś. Mówię poważnie. W pewnym momencie tego rozdziału zaczęłam się denerwować razem z Magdą. Miałam taki ścisk w żołądku, że nawet nie mogłam przełknąć herbaty. Wspaniale to opisałaś. I jestem na Ciebie wściekła, że skończyłaś w takim momencie! Grrr... teraz będę się zastanawiała ile przyjdzie mi czekać na nowy rozdział.

    Przykro mi z powodu Twoich problemów w życiu prywatnym. Uciekanie i życie fikcją też nie jest dobre, bo przegapiamy ważne momenty w realnym świecie. Wierzę, że wszystko się ułoży. Pamiętaj głowa do góry, biust do przodu i bądź silna.
    Pozdrawiam, Lady Spark

    OdpowiedzUsuń
  5. No żeby kończyć w takim momencie! No wiesz! Ale ja widzę to tak, że oni bez słów padną sobie w ramiona, nie muszą się nawet całować po prostu się przytulą, bo oboje będą stęsknieni za sobą. Ta piosenka idealnie opisuje ich uczucia, więc mam nadzieję, że Łukasz słysząc Magdę, to jak śpiewa, zrozumie, że nawet na chwilę nie powinien przestawać o nią walczyć. Już nie mogę doczekać się kolejnego odcinka.

    Kochana, pamiętaj jeśli dzisiaj jest źle to tylko po to, żeby jutro było lepiej. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń

  6. Rzeczywiście ta końcówka czytana przy takiej wolnej i romantycznej muzyce sprzyja temu, żeby zamknąć oczy i zamieni się z Magdą miejscami. Widać, że tym jedynym dla niej jest Łukasz i że tylko on potrafi sprawić, żeby była szczęśliwa i czuła się kochana... Innej końcówki, niż ich ślubu, to ja sobie nie wyobrażam ;P
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*

    OdpowiedzUsuń
  7. No chyba Ci zrobię coś złego! Jak mogłaś to tak przerwać?! Teraz bd przez dwa tygodnie ciągle się zastanawiać co się tam dalej wydarzy... Nadzieja w tym, że wszystko sobie wyjaśnią i wreszcie do siebie wrócą;)
    R.

    OdpowiedzUsuń
  8. No nie jak mogłaś skończyć w takim momencie??!! Kurde teraz to rozbudziłaś moją ciekawość juz nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :) pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj Mel Ty to potrafisz budować napięcie, naprawdę! Przerwać w takim momencie... Ja się pytam why, Mel why? :D:D

    No dobra na początek wybacz że jestem tutaj ostatnio tak "częstym" gościem, ale jakoś mam zbyt mało czasu, albo nie potrafie sobie go zorganizować...

    Wracając do opowiadania... Madzia i Łukasz. Ponieważ skończyłaś w takim a nie innym momencie to sama oczyma wyobraźni, (słuchając twojej propozycji piosenki), widzę jak Łukasz i Magda patrzą sobie w oczy, potem namiętnie się całują a potem żyją już dlugo i szczęśliwie. Tak to moja wizja, ale czy twoja. Już nie raz nas zaskakiwałaś, ale myślę że teraz to już nie ma innej opcji, jak tylko ta że ta dwójka musi być razem! :D
    W ogóle ta końcowa scena, muzyka i to jak ją opisałaś, pozwoliła się przenieść w miejsce naszych bohaterów. BAJKA! :)

    No cóż czekam na więcej i oby bylo dobrze!
    Buziaki kochana i trzymaj się!
    Nie wiem dokładnie o co chodzi, ale... Być może wszystko się jeszcze ułoży, wyjaśni... Każdy przechodzi te gorsze dni itp. A być może (nie chce byc zlym prorokiem czy coś i życzę tobie jak najlepiej), ale czasami dobrze jak coś wychodzi wcześniej niż wiesz jak już jest za późno... TRZYMAJ SIĘ!!! :**

    OdpowiedzUsuń
  10. Powinno być karalne kończenie w takich momentach!
    Mam nadzieję, że u ciebie prywatnie się wszystko jakoś ułoży, bo tylko wtedy pójdzie czerpać pełną radość z pisania.
    Tego samego życzę bohaterom. Łukasz miał wejście w odpowiednim momencie. W odpowiedniej piosence. Więc teraz niech się pogodzą, no. Idealny moment. Może zbyt dużo gapiów, ale i tak każdy widzi, co jest grane.
    Alek mi zaimponował :) Naprawdę zdrowo podszedł do sytuacji w klinice i miał rację, bo nie każdy facet chce mu odbić kobietę ;)
    Łuki, do boju!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Byłam już wczoraj, napisałam długaśny komentarz tylko zapomniałam, że nie jestem zalogowana na gmailu i cały tekst mi uciekł, a już nie miałam siły pisać od nowa. A pisać jest o czym, bo wreszcie dla Madzi i Łukasza pojawiło się światełko w tunelu. Wiesz do jakich ostatnio wniosków doszłam? Że już sama nie wiem komu kibicowałam bardziej, czy Łukaszowi czy Jurijowi. Ja wiem, że Bierieżko okazał się draniem, ale to jednak jest Bierieżko i jego tak łatwo nie potrafię przekreślić. Znowu Kadziewicz to jest mój ulubieniec, moje uosobienie orłów Lozano i do niego też mam ogromny sentyment, bo od kiedy ja jestem z siatkówką, jest w niej również i on. Do czego zmierzam? Ano do tego, że chcę po prostu, by Magda była szczęśliwa i niech ona wybierze sobie partnera, z którym będzie jej dobrze iść przez świat. Ten rozdział daje nadzieję na to, że wybór już został dokonany i teraz tylko wystarczy, by Łukasz stanął na wysokości zadania, a wtedy świat stoi przed nimi otworem. Wcale mnie nie dziwi to, że przy piosence Magda poczuła jakiś impuls, bo piosenki mają to do siebie, że potrafią poruszyć i skłonić do wniosków. Cały szkopuł polega w tym, by wyciągnąć wnioski właściwe ;)
    Dla Alka plus jak ode mnie do Ciebie za to, że wspiera Kaśkę, bo ona na pewno drze się na Podpromiu, więc to piękny gest z jeg strony, że pasje Wieczorek nie są mu obce. Jak dla mnie para idealna tego opowiadania ;)
    Pozdrawiam;***

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiesz, że oni muszą być razem prawda? Wiele się działo, bywało raz lepiej a raz gorzej ale zawsze oboje byli obok siebie. Oboje zawsze o sobie pamiętali i te wszystkie wspomnienia wspólnie spędzonych chwil zawsze były żywe. To chyba idealnie pokazuje, że przed prawdziwym uczuciem nie można uciec. Nie można odciąć się od niego i udawać, że nie dostrzega się tej więzi łączącej dwójkę ludzi. Między nimi jest coś szczególnego i ciesze się, że Magda po chwili odpoczynku zdecydowała się na pierwszy krok. Kadziu próbował już wiele razy, więc teraz jej kolej aby w końcu pokazać jak jest dla niej ważny i stworzyć coś naprawdę pięknego. Zastanawiam się tylko dlaczego musiałaś przerwać akurat w takim momencie. Teraz będę tylko myślała o następnym odcinku i o tym co się między nimi stanie.
    A co do twoich problemów w życiu prywatnym, to może zabrzmieć trochę banalnie ale będę bardzo mocno trzymała kciuki, żeby wszystko ci się ułożyło. Nasz droga nigdy nie będzie prosta, zawsze w najmniej spodziewanym momencie pojawia się jakiś trudny do pokonania zakręt ale wierze, że sobie z tym poradzisz i wszystko za jakiś czas wróci do normy.
    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale nam romantyzmu zafundowałaś! I jeszcze zakończyłaś to w takim momencie, no! Ja się tak nie bawię! Teraz mam w głowie dwie wersje. Pierwsza: że padną sobie w ramiona i wszystko będzie pięknie, na nowo zaczną tworzyć coś, co przecież im się udawało. Druga jest gorsza: że ego i poczucie jakiegoś głupiego, męskiego honoru nie pozwoli, aby sobie wszystko nawzajem wybaczyć i zacząć od nowa. I teraz naprawdę nie wiem, co mam myśleć...

    btw. uwielbiam tutaj Grzesia! <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Mel, kurwa jego mać!! Jak mogłaś zakończyć to w takim momencie? COOO! Nie dziw się że nie potrafię pohamować emocji ale no nie mogę i już. Jeszcze dowaliłaś z tą piosenką która w moimi mózgu od lat robi spustoszenie bo mam miłe i niemiłe z nią wspomnienia. I jak ja mam teraz napisać coś sensownego? Cieszy mnie to że Magda doszła do jakiś wniosków, podejrzewam ze do pozytywnych inaczej nie siliła by się na śpiewanie piosenki która znaczy dla niej dużo. Wiem dobrze że dla niej tak samo jak dla ciebie piosenki wiele znaczą i wiele można nimi przekazać. Ok Górniaczka wyskoczyła przypadkiem, ale Bajm był przemyślany. Tylko żeby Łukasz staną na wysokości zadania. W głowie mam dwie wersję i wierzę że ta pozytywna się sprawdzi, nie dopuszczam do siebie tej drugiej że Kadziewicz ją zjedzie od góry do dołu bo Łukasz taki nie jest.
    Kaśka, to jest dopiero zakręcona dziewczyna, jej charakter jest tu tak pozytywny naprawdę cieszę się jest na prostej i mam nadzieję że z niej nie zobaczy. A Alek to ideał :)))
    Pamiętaj jutro na gadu jesteśmy umówione to sobie pogadamy tak od serca o wszystkim :* (ty tam już wiesz o czym)

    OdpowiedzUsuń
  15. W końcu udało mi się nadrobić zaległości:) pierwsze pytanie...jak mogłaś zakończyć w takim momencie? :((( mam nadzieję, ze w końcu porozmawiają bez zbędnych emocji i przede wszystkim dojdą do porozumienia:) Rosjanin szybko się pocieszył ale może w końcu da spokój Magdzie:)

    Pozdrawiam
    niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Szkoda, że zakończyłaś w tak nieoczekiwanym momencie. Aż jestem ciekawa, czy Magda i Łukasz wrócą do siebie. Czy dadzą sobie jeszcze jedną szansę? Dla obydwojga to bardzo trudna sytuacja, a wiadomo przecież, że się kochają. Nie mogę doczekać się kolejnego odcinka. Życzę powodzenia w pisaniu dalszych rozdziałów :)

    OdpowiedzUsuń