/Magda/
Była 4.38, od godziny starałam się zasnąć, jednak bezskutecznie. Byłam już na siebie z tego powodu zła, bo zamiast rzucać się z boku na bok mogłam jeszcze coś zarobić, a tak od dwóch godziny czas się marnował. To Kaśka wygoniła mnie wcześniej do domu, mimo iż była sobota ruch w Hadesie był niewielki. Wieczorek uznała, że mam się wyspać, by jutro na meczu zachować, choć namiastkę przytomności umysłu. Już od tygodnia chodziłam podekscytowana tym, że znów pojadę na mecz naszej reprezentacji.
Siatkówka to było moje drugie życie. Szkoda, że tylko drugie. Teraz w wieku 23 lat plułam sobie w brodę, że te 3 lata temu zrezygnowałam z poważnego grania. O, ile poważnym graniem można nazwać to, że należałam do klubu, który plasował się w środku tabeli drugiej ligi. Wtedy na kilka miesięcy nawet moja gra zeszła na drugi plan, liczył się tylko on. Zaślepiona uczuciem szybko zmieniłam swoje priorytety, szkoda, że nie wiedziałam, iż jestem tylko zabawką. Potem, gdy cała ta historia się skończyła chciałam wrócić, ale w drużynie nie było już dla mnie miejsca. Pozostało mi, więc od tej pory być po drugiej stronie barykady. Często mówi się, że dom jest tam, gdzie serce twoje. Ja swojego miejsca na ziemi chyba nadal szukałam. Sama nie wiedziałam, gdzie ono jest. Na boisku czułam się najlepiej, po za nim bywało różnie. Ale, wtedy nie zawalczyłam, nie poszukałam innego klubu, poświęciłam się studiom które właśnie rozpoczynałam. Teraz mój dom dzielił się na mieszkanko w Krakowie a dom rodziny. Miałam jednak wrażenie, że gdzieś daleko poza granicami kraju też znalazła bym dom w ojczyźnie moich dziadków, w Rosji.
Sama urodziłam się w Bukowinie Tatrzańskiej, pierwsze lata życia spędziłam w Nowym Sączu, a później w raz z rodzicami, którzy poszukiwali pracy przeniosłam się do Wojnicza. Po śmierci ojca znów przyszło mi adaptować się do nowego otoczenia i miejsca. Tym razem z mamą wyładowałyśmy w Tarnowie i tam teraz był mój dom rodzinny. Niestety, coraz częściej z powodu Jana przestałam go tak traktować. Mój ojczym uważał, że osoba w moim wieku może już spokojnie być samo wystarczalna, tak, więc starałam się spędzać w nim najmniej czasu jak się dało.
Przeprowadzka do Tarnowa przyniosła mi jedną wspaniałą rzecz, los postawił na mojej drodze Kasię. Przesiedziałyśmy w jednej ławce połowę podstawówki i całe gimnazjum. Przeżyłyśmy razem wiele przygód, pakowałyśmy się w kłopoty, zaliczałyśmy pierwsze randki, pocałunki, wagary, palone po kryjomu papierosy i pity alkohol. Wszyscy wokoło dziwili się, jak nasza przyjaźni trwa mimo tego, że obie bardzo różniłyśmy nie tylko pod względem charakteru, ale też sytuacji materialnej. Ja wychowywana, wtedy jeszcze przez matkę, która sama szukała kogoś, by się nią zaopiekował po śmierci ojca. Ona z rodziny z tradycjami, gdzie od pokoleń budowała się ich potęga, a jej ojciec był regionalnym potentatem w branży rozrywkowo gastronomicznej. Pieniądze pochodzące z tej działalności zapewniały jej byt na wysokim poziomie, ale Kaśka nie różniła się niczym od innych, nie wywyższała się, często nawet wstydziła się tego, że ma wszystko, a inni muszą na to ciężko pracować. Pamiętam, gdy nasza przyjaźń została wystawiona na próbę. Gdy zostałyśmy zatrzymane przez policję i oddelegowane przez mundurowych do domu. To wtedy brunetka postawiła się swoim rodzicom pierwszy raz, wbrew zakazom nadal się ze mną przyjaźniła. Ja sama wiedziałam, że towarzystwo, w którym się w tym okresie obracałam, nie przyniesie mi niczego dobrego, ale ten świat mnie równie mocno fascynował co przerażał. Na szczęście pewnego dnia siatkówka zdołała się przebić przez to jeszcze mocniej. To ona uratowała mnie przed tamtym życiem, dając całkiem nową lepszą szansę. Czasami ludzie pytają mnie, komu zawdzięczam to, co już osiągnęłam. Zawsze odpowiadam nie komu a czemu, to siatkówka wskazała mi właściwą drogę, to dzięki niej jestem w tym miejscu teraz. Niedługo, bo za miesiąc zbliżała się obrona mojej pracy licencjackiej z dietetyki, a później kolejny wybór uczelni, by móc kontynuować to co również pokochałam i z czym chciałam związać swoją przyszłość. Sama nie wiem, kiedy z powodu tych rozmyślań zasnęłam, za to wiem na pewno, że moją ostatnią myślą było to, iż już za kilka godzin znów znajdę się między tymi fantastycznymi kibicami, by móc dopingować naszych chłopaków.
Była 4.38, od godziny starałam się zasnąć, jednak bezskutecznie. Byłam już na siebie z tego powodu zła, bo zamiast rzucać się z boku na bok mogłam jeszcze coś zarobić, a tak od dwóch godziny czas się marnował. To Kaśka wygoniła mnie wcześniej do domu, mimo iż była sobota ruch w Hadesie był niewielki. Wieczorek uznała, że mam się wyspać, by jutro na meczu zachować, choć namiastkę przytomności umysłu. Już od tygodnia chodziłam podekscytowana tym, że znów pojadę na mecz naszej reprezentacji.
Siatkówka to było moje drugie życie. Szkoda, że tylko drugie. Teraz w wieku 23 lat plułam sobie w brodę, że te 3 lata temu zrezygnowałam z poważnego grania. O, ile poważnym graniem można nazwać to, że należałam do klubu, który plasował się w środku tabeli drugiej ligi. Wtedy na kilka miesięcy nawet moja gra zeszła na drugi plan, liczył się tylko on. Zaślepiona uczuciem szybko zmieniłam swoje priorytety, szkoda, że nie wiedziałam, iż jestem tylko zabawką. Potem, gdy cała ta historia się skończyła chciałam wrócić, ale w drużynie nie było już dla mnie miejsca. Pozostało mi, więc od tej pory być po drugiej stronie barykady. Często mówi się, że dom jest tam, gdzie serce twoje. Ja swojego miejsca na ziemi chyba nadal szukałam. Sama nie wiedziałam, gdzie ono jest. Na boisku czułam się najlepiej, po za nim bywało różnie. Ale, wtedy nie zawalczyłam, nie poszukałam innego klubu, poświęciłam się studiom które właśnie rozpoczynałam. Teraz mój dom dzielił się na mieszkanko w Krakowie a dom rodziny. Miałam jednak wrażenie, że gdzieś daleko poza granicami kraju też znalazła bym dom w ojczyźnie moich dziadków, w Rosji.
Sama urodziłam się w Bukowinie Tatrzańskiej, pierwsze lata życia spędziłam w Nowym Sączu, a później w raz z rodzicami, którzy poszukiwali pracy przeniosłam się do Wojnicza. Po śmierci ojca znów przyszło mi adaptować się do nowego otoczenia i miejsca. Tym razem z mamą wyładowałyśmy w Tarnowie i tam teraz był mój dom rodzinny. Niestety, coraz częściej z powodu Jana przestałam go tak traktować. Mój ojczym uważał, że osoba w moim wieku może już spokojnie być samo wystarczalna, tak, więc starałam się spędzać w nim najmniej czasu jak się dało.
Przeprowadzka do Tarnowa przyniosła mi jedną wspaniałą rzecz, los postawił na mojej drodze Kasię. Przesiedziałyśmy w jednej ławce połowę podstawówki i całe gimnazjum. Przeżyłyśmy razem wiele przygód, pakowałyśmy się w kłopoty, zaliczałyśmy pierwsze randki, pocałunki, wagary, palone po kryjomu papierosy i pity alkohol. Wszyscy wokoło dziwili się, jak nasza przyjaźni trwa mimo tego, że obie bardzo różniłyśmy nie tylko pod względem charakteru, ale też sytuacji materialnej. Ja wychowywana, wtedy jeszcze przez matkę, która sama szukała kogoś, by się nią zaopiekował po śmierci ojca. Ona z rodziny z tradycjami, gdzie od pokoleń budowała się ich potęga, a jej ojciec był regionalnym potentatem w branży rozrywkowo gastronomicznej. Pieniądze pochodzące z tej działalności zapewniały jej byt na wysokim poziomie, ale Kaśka nie różniła się niczym od innych, nie wywyższała się, często nawet wstydziła się tego, że ma wszystko, a inni muszą na to ciężko pracować. Pamiętam, gdy nasza przyjaźń została wystawiona na próbę. Gdy zostałyśmy zatrzymane przez policję i oddelegowane przez mundurowych do domu. To wtedy brunetka postawiła się swoim rodzicom pierwszy raz, wbrew zakazom nadal się ze mną przyjaźniła. Ja sama wiedziałam, że towarzystwo, w którym się w tym okresie obracałam, nie przyniesie mi niczego dobrego, ale ten świat mnie równie mocno fascynował co przerażał. Na szczęście pewnego dnia siatkówka zdołała się przebić przez to jeszcze mocniej. To ona uratowała mnie przed tamtym życiem, dając całkiem nową lepszą szansę. Czasami ludzie pytają mnie, komu zawdzięczam to, co już osiągnęłam. Zawsze odpowiadam nie komu a czemu, to siatkówka wskazała mi właściwą drogę, to dzięki niej jestem w tym miejscu teraz. Niedługo, bo za miesiąc zbliżała się obrona mojej pracy licencjackiej z dietetyki, a później kolejny wybór uczelni, by móc kontynuować to co również pokochałam i z czym chciałam związać swoją przyszłość. Sama nie wiem, kiedy z powodu tych rozmyślań zasnęłam, za to wiem na pewno, że moją ostatnią myślą było to, iż już za kilka godzin znów znajdę się między tymi fantastycznymi kibicami, by móc dopingować naszych chłopaków.
***
/Kaśka/
Stałyśmy za bocznymi bandami na Podpromiu, do meczu było jeszcze około 40 minut. Sama się sobie dziwiłam jak dałam się namówić Magdzie na to żebyśmy do Rzeszowa pojechały pociągiem. Nie dość, że w naszym „kochanym” środku lokomocji spociłam się, jak bóbr, bo z żar z nieba lał się niemiłosierny to jeszcze teraz zamiast usiąść na naszych miejscach kolejny raz okrążałyśmy boisko. Ok. nie żebym była niezadowolona, bo wiem jak ta moja blond wariatka kocha tą dyscyplinę, ale kac po wczorajszym męczył mnie niemiłosiernie i wolałabym siedzieć, a nie stać. Nie wiem może w ostatni czasie troszkę przeholowywałam z alkoholem, ale trzeba było korzystać z okazji. U nas w Hadesie był zwyczaj, że półgodziny przed zamknięciem klient może postawić drinka pracownikowi. Lubiłam z tego przywileju korzystać, jeszcze, gdy stawiał jakiś przystojniak. Teraz starałam się jednak skupić na tym co od dobrych 15 minut trajkocze mi do ucha Magda. Na samo to, jak nawijała o siatkówce, gęba mi się śmiała. Kochała to i wiedziała o niej wszystko, gdyby w środku nocy ktoś wyrwał ja i zaczął wypytywać o parametry zawodników czy ich przynależność klubową odpowiedziałaby bez zająknięcia. Nie oszukujmy się i mnie urzekła ta dyscyplina, może nie byłam jakimś zagorzałym kibicem, ale rozgrywki reprezentacyjnie oglądałam na bieżąco, z ligą było gorzej, ale Madzia nadrabiała za nas obie.
-Chodźmy już usiąść przecież z tych miejsc, które mamy wszystko będzie widać jak na dłoni- jęknęłam przebierając z nogi na nogę. Niestety, moje nowe czerwone szpilki mocno zaczęły dawać mi się we znaki.
-A mówiłam ci żebyś nie stroiła się jak Stróż w Boże ciało…- spojrzała na moje stopy- ale ty zawsze jesteś mądrzejsza ode mnie- oczywiście wiedziałam, że mnie zbeszta i jak zwykle miała racje.
Może przesadziłam, ale jakoś dziś rano te szpileczki aż podskakiwały w moją stronę bym je założyła. Po drugie miło było poczuć się przynajmniej raz na jakiś czas wyższą od mojej przyjaciółki. Zawsze zazdrościłam jej tych dodatkowych 10 centymetrów. Ona sama jak zwykle ubrała się skromnie, nie lubiła rzucać się w oczy. I tak to, że założyła na siebie kolory barw narodowych a szczególnie czerwoną bokserkę to był szczyt jej możliwości, nie znosiła, bowiem tego koloru.
-Patrz Panas idzie- pociągnęła mnie za ramie w prawą stronę.
O tak, właśnie szedł najprzystojniejszy trener jakiego znam, w ogóle facet po 40, który mi się podobał.
-Nasi mogli, by już przyjść, Francuzi zresztą też- pamiętałam doskonale naszą eskapadę na finały Ligi Światowej w Katowicach. Robiłam tym wypadem prezent urodzinowy dla Magdy a i sama miałam taki sam ubaw jak ona. Polubiłam, wtedy ekipę Francuzką i chciałam ich ponownie zobaczyć.
Niedługo, potem gdy ciągle nie udało mi się zaciągnąć blondynki na trybuny na boisko wkroczyli Francuzi a zaraz po nich Polacy. Nasze aparaty poszły w ruch na dobre kilka minut.
-Nie mogę patrzeć na tego Kłosa. Normalnie krew mnie zalewa, że on jest w kadrze a Kadzia nie ma- wiedziałam, że prędzej czy później ten temat wypłynie. Od czasu powołań ciągle słyszałam to jak Krasikov nie mogła przeboleć, że Castellani ominął najlepszego środkowego. Byłam pewna, że ona teraz będzie nawijać tylko o tym.
-No przecież trzeba być ślepym, żeby na jego miejsce powołać taką miernotę, która nie ma ani zagrywki a i piłki nie potrafi mocno uderzyć! Niedobrze mi się robi jak widzę, kiedy środkowi głaskają piłkę zamiast porządnie przywalić!- złościła się coraz bardziej -Wkurza mnie to, że u nas coraz mocniej dają o sobie znać układy, pewnie to przez, to nie ma Łukasza w kadrze, bo komuś podpadł. Na Boga to wicemistrz Rosji i on teraz marnuje się siedząc w domu!- niewiele brakowało a zaczęła, by tupać ze złości jak mała dziewczynka Dobrze jednak wiedziałam, iż boli ją to, że w siatkówce zaczyna się dziać coś niedobrego.
-Nie powiedziałbym, że się marnuję- usłyszałyśmy rozbawiony głos za swoimi plecami.
Stałyśmy za bocznymi bandami na Podpromiu, do meczu było jeszcze około 40 minut. Sama się sobie dziwiłam jak dałam się namówić Magdzie na to żebyśmy do Rzeszowa pojechały pociągiem. Nie dość, że w naszym „kochanym” środku lokomocji spociłam się, jak bóbr, bo z żar z nieba lał się niemiłosierny to jeszcze teraz zamiast usiąść na naszych miejscach kolejny raz okrążałyśmy boisko. Ok. nie żebym była niezadowolona, bo wiem jak ta moja blond wariatka kocha tą dyscyplinę, ale kac po wczorajszym męczył mnie niemiłosiernie i wolałabym siedzieć, a nie stać. Nie wiem może w ostatni czasie troszkę przeholowywałam z alkoholem, ale trzeba było korzystać z okazji. U nas w Hadesie był zwyczaj, że półgodziny przed zamknięciem klient może postawić drinka pracownikowi. Lubiłam z tego przywileju korzystać, jeszcze, gdy stawiał jakiś przystojniak. Teraz starałam się jednak skupić na tym co od dobrych 15 minut trajkocze mi do ucha Magda. Na samo to, jak nawijała o siatkówce, gęba mi się śmiała. Kochała to i wiedziała o niej wszystko, gdyby w środku nocy ktoś wyrwał ja i zaczął wypytywać o parametry zawodników czy ich przynależność klubową odpowiedziałaby bez zająknięcia. Nie oszukujmy się i mnie urzekła ta dyscyplina, może nie byłam jakimś zagorzałym kibicem, ale rozgrywki reprezentacyjnie oglądałam na bieżąco, z ligą było gorzej, ale Madzia nadrabiała za nas obie.
-Chodźmy już usiąść przecież z tych miejsc, które mamy wszystko będzie widać jak na dłoni- jęknęłam przebierając z nogi na nogę. Niestety, moje nowe czerwone szpilki mocno zaczęły dawać mi się we znaki.
-A mówiłam ci żebyś nie stroiła się jak Stróż w Boże ciało…- spojrzała na moje stopy- ale ty zawsze jesteś mądrzejsza ode mnie- oczywiście wiedziałam, że mnie zbeszta i jak zwykle miała racje.
Może przesadziłam, ale jakoś dziś rano te szpileczki aż podskakiwały w moją stronę bym je założyła. Po drugie miło było poczuć się przynajmniej raz na jakiś czas wyższą od mojej przyjaciółki. Zawsze zazdrościłam jej tych dodatkowych 10 centymetrów. Ona sama jak zwykle ubrała się skromnie, nie lubiła rzucać się w oczy. I tak to, że założyła na siebie kolory barw narodowych a szczególnie czerwoną bokserkę to był szczyt jej możliwości, nie znosiła, bowiem tego koloru.
-Patrz Panas idzie- pociągnęła mnie za ramie w prawą stronę.
O tak, właśnie szedł najprzystojniejszy trener jakiego znam, w ogóle facet po 40, który mi się podobał.
-Nasi mogli, by już przyjść, Francuzi zresztą też- pamiętałam doskonale naszą eskapadę na finały Ligi Światowej w Katowicach. Robiłam tym wypadem prezent urodzinowy dla Magdy a i sama miałam taki sam ubaw jak ona. Polubiłam, wtedy ekipę Francuzką i chciałam ich ponownie zobaczyć.
Niedługo, potem gdy ciągle nie udało mi się zaciągnąć blondynki na trybuny na boisko wkroczyli Francuzi a zaraz po nich Polacy. Nasze aparaty poszły w ruch na dobre kilka minut.
-Nie mogę patrzeć na tego Kłosa. Normalnie krew mnie zalewa, że on jest w kadrze a Kadzia nie ma- wiedziałam, że prędzej czy później ten temat wypłynie. Od czasu powołań ciągle słyszałam to jak Krasikov nie mogła przeboleć, że Castellani ominął najlepszego środkowego. Byłam pewna, że ona teraz będzie nawijać tylko o tym.
-No przecież trzeba być ślepym, żeby na jego miejsce powołać taką miernotę, która nie ma ani zagrywki a i piłki nie potrafi mocno uderzyć! Niedobrze mi się robi jak widzę, kiedy środkowi głaskają piłkę zamiast porządnie przywalić!- złościła się coraz bardziej -Wkurza mnie to, że u nas coraz mocniej dają o sobie znać układy, pewnie to przez, to nie ma Łukasza w kadrze, bo komuś podpadł. Na Boga to wicemistrz Rosji i on teraz marnuje się siedząc w domu!- niewiele brakowało a zaczęła, by tupać ze złości jak mała dziewczynka Dobrze jednak wiedziałam, iż boli ją to, że w siatkówce zaczyna się dziać coś niedobrego.
-Nie powiedziałbym, że się marnuję- usłyszałyśmy rozbawiony głos za swoimi plecami.
***
/Łukasz/
Postanowiłem poodwiedzać stare kąty. Ostatnio, gdy bywałem w Polsce
ograniczałem się do przebywania w Olsztynie i okolicach razem z Melką. Teraz
sezon ligowy dobiegł końca powołania do kadry zabrakło co wcale mnie nie
zdziwiło, ale nie chciałem rezygnować z kontaktu z chłopakami. To, że miałem
otwarty konflikt z Danielem, Krzyśkiem i Ryszardem to całkiem inna sprawa.
Rzeszów i mecz naszych z Trójkolorowymi był dobrą okazją do spotkania się z
kadrowiczami jak i z Igłą, który przechodził rekonwalescencję po operacji
kolana. Nie udało mi się wyciągnąć Krzyśka na Podporomie stwierdził, że
wystarczy mu wczorajszy dzień, który spędziliśmy z chłopakami. Poszedłem, więc
sam, po meczu czekała mnie droga do Częstochowy, by odwiedzić Benka
Szczerbaniuka. Stałem z boku i obserwowałem jak trybuny powoli wypełniają się
kibicami w narodowych barwach, robiło się coraz tłoczniej Mnie zauważała
niewielka liczba osób, brak stroju reprezentacyjnego i bejsbolówka robiły
swoje. Niedaleko mnie stały dwie dziewczyny, miałem wrażenie, że obie są z
jakiegoś portalu internetowego, ponieważ ciągle pstrykały fotki. Różniły się od
siebie nie tylko wyglądem, ale i stylem ubioru. Blondyna mimo płaskich
sandałów, gdy się prostowała była równa z brunetką, która wbiła się w wysokie
szpilki. Jedna w skromny makijażu druga z krwisto czerwonymi ustami, które
podkreślały jeszcze bardziej pełne wargi. U tej pierwszej jasne pasma kończyły
się tuż za linią karku doskonale odsłaniając plecy, które zdobił zmysłowy
tatuaż feniksa, u drugiej gęste ciemne pukle sięgały za linię łopatek. Powoli
się do nich przybliżyłem i przysłuchiwałem się rozmowie. Nie spodziewałem się,
że to blondynka będzie tutaj wiodącą postacią. Coraz bardziej zdumiony
przysłuchiwałem się temu jak zaciekle broni mnie i z jaką ochotą widziałaby
mnie ponownie w kadrze. Nie odczułem tego, by była jakąś zadurzoną we nie
fanatyczką, co mi, więc szkodziło sprawdzić, co tak naprawdę o mnie sądzi. Może
to było tylko zwykłe gadanie jakiejś początkującej dziennikarki.
-Nie powiedziałbym, że się marnuję- zagadnąłem do nich śmiejąc się, a gdy obie się odwróciły z rozbawieniem musiałem stwierdzić, że zrobiłem, im sporą niespodziankę.
-Miło mi słyszeć, że ktoś tak zaciekle mnie broni, choć ani trochę mnie nie zna- spojrzałem blondynce w oczy, a jej twarz spłynęła rumieńcem. Czyli mój urok ciągle działał jak należy.- Zdradzicie mi swoje imiona, moje piękne zwolenniczki.
-Kaśka- pierwsza odezwała się brunetka i podała mi rękę.
-Magda- potem poznałem również imię blondynki.
-Czyli co naprawdę twierdzicie, że nasz środek jest aż tak marny?- byłem ciekaw ich opinii, Czy to prawda czy tylko takie puste gadanie i szukanie sensacji w mojej osobie.
-Przecież to widać. Jedyna nadzieja w Czarnowskim, w Nowakowskim, jeżeli się przebudzi i kiedyś w Wiśniewskim- Magda wyliczyła skrupulatnie. Miałeś świetny sezon, sama widziałam. Jeden z liderów drużyny, wybrany do grona najlepszych środkowych w lidze, a teraz zamiast tam- wskazała na boisko- jesteś tutaj.
-Cóż poradzić- uciąłem krótko, nie będę przecież niczego zdradzać, jeszcze wykorzystały, by to w jakiś sposób.- Chcesz mi powiedzieć, że śledziłaś rozgrywki w Rosji?
-Śledziła to mało powiedziane- wtrąciła Kaśka.- Ona ogląda wszystko, ligę polską, rosyjską, a nawet włoską i jeszcze w tym wszystkim znajduje czas na studia i prace.
-To podziwiam determinacje, mi samemu nawet nie chciało się śledzić naszych rozgrywek ligowych, o polskich nawet nie wspomnę.
-Kaśka przesadza z tym, że oglądam wszystko, staram się, ale mam też inne obowiązki. U nas jak jest każdy widzi, Pliński nie pociągnie już całego sezonu, a młodzi nie mają ogrania.
-Głowa do góry przed tymi chłopakami jeszcze sporo lat ciężkiej pracy, ja też, kiedy zaczynałem…-poczułem jak ktoś łapie mnie za bark, był to Włodek Sandalski.- Przepraszam- powiedziałem do dziewczyn i oddaliłem się na rozmowę, która trwała do początku meczu. Ta krótka wymiana zdań i przysłuchiwanie się dziewczyną wcześniej połechtało moją próżność, miło było wiedzieć, że są jeszcze tacy kibice. Niestety, gdy wróciłem ich już nie było. Na próżno szukałem tych twarzy wśród zgromadzonych ludzi, a szkoda, bo byłem ciekaw co mają mi jeszcze do powiedzenia.
-Nie powiedziałbym, że się marnuję- zagadnąłem do nich śmiejąc się, a gdy obie się odwróciły z rozbawieniem musiałem stwierdzić, że zrobiłem, im sporą niespodziankę.
-Miło mi słyszeć, że ktoś tak zaciekle mnie broni, choć ani trochę mnie nie zna- spojrzałem blondynce w oczy, a jej twarz spłynęła rumieńcem. Czyli mój urok ciągle działał jak należy.- Zdradzicie mi swoje imiona, moje piękne zwolenniczki.
-Kaśka- pierwsza odezwała się brunetka i podała mi rękę.
-Magda- potem poznałem również imię blondynki.
-Czyli co naprawdę twierdzicie, że nasz środek jest aż tak marny?- byłem ciekaw ich opinii, Czy to prawda czy tylko takie puste gadanie i szukanie sensacji w mojej osobie.
-Przecież to widać. Jedyna nadzieja w Czarnowskim, w Nowakowskim, jeżeli się przebudzi i kiedyś w Wiśniewskim- Magda wyliczyła skrupulatnie. Miałeś świetny sezon, sama widziałam. Jeden z liderów drużyny, wybrany do grona najlepszych środkowych w lidze, a teraz zamiast tam- wskazała na boisko- jesteś tutaj.
-Cóż poradzić- uciąłem krótko, nie będę przecież niczego zdradzać, jeszcze wykorzystały, by to w jakiś sposób.- Chcesz mi powiedzieć, że śledziłaś rozgrywki w Rosji?
-Śledziła to mało powiedziane- wtrąciła Kaśka.- Ona ogląda wszystko, ligę polską, rosyjską, a nawet włoską i jeszcze w tym wszystkim znajduje czas na studia i prace.
-To podziwiam determinacje, mi samemu nawet nie chciało się śledzić naszych rozgrywek ligowych, o polskich nawet nie wspomnę.
-Kaśka przesadza z tym, że oglądam wszystko, staram się, ale mam też inne obowiązki. U nas jak jest każdy widzi, Pliński nie pociągnie już całego sezonu, a młodzi nie mają ogrania.
-Głowa do góry przed tymi chłopakami jeszcze sporo lat ciężkiej pracy, ja też, kiedy zaczynałem…-poczułem jak ktoś łapie mnie za bark, był to Włodek Sandalski.- Przepraszam- powiedziałem do dziewczyn i oddaliłem się na rozmowę, która trwała do początku meczu. Ta krótka wymiana zdań i przysłuchiwanie się dziewczyną wcześniej połechtało moją próżność, miło było wiedzieć, że są jeszcze tacy kibice. Niestety, gdy wróciłem ich już nie było. Na próżno szukałem tych twarzy wśród zgromadzonych ludzi, a szkoda, bo byłem ciekaw co mają mi jeszcze do powiedzenia.
***
/Magda/
-Jak się zaraz stąd nie ruszymy to będziemy wracać późniejszym pociągiem. A przecież jutro rano mamy wracać na uczelnie. Jak tu chcesz jutro prowadzić niewyspana?- siedziałyśmy pod Podpromiem na krawężniku. Kaśka zapierała się, że nie pójdzie ani kroku więcej, szpilki postawiła obok siebie a sama rozmasowywała obolałe stopy.
Ja czułam się dziwnie. Mecz się odbył, przegraliśmy zero do trzech, ale za wiele z tego spotkania nie pamiętam, wiem, że na boisku w pewnym momencie równocześnie na przyjęciu pojawi się Zbyszek z Bartkiem, ale nic dobrego nam to nie przyniosło. Sama myślami byłam, gdzie indziej. Nie wierzyłam, że spotkałam tam jego, do tego wymieniłam z nim parę moich własnych spostrzeżeń, a on mnie nie wyśmiał. W rzeczywistości Łukasz był taki jak zapamiętałam go z innych meczy reprezentacyjnych, pewny siebie, ale ogniki radości w jego oczach sprawiały, że był bardziej dostępny, ciepły, a nie tak przerażający, jak Bartman, którego wzrok przeszywał na wylot. Te kilka chwil rozmowy odmieniło ten dzień na dobre. Nie chciała za dużo mówić jakie wrażenie na mnie to wywarło, bo Kaśka zaraz wzięłabym nie za jakąś hotkę, z których już nie raz się wyśmiewałyśmy, a po drugie sama wolałam się stopować. Przecież to nic nie znaczy, zwykła krótka rozmowa, a ja przeżywałam w duchu jak mrówka okres. Szczerze i tak to spotkanie zamieniła bym na, to by Łukasz był tam na boisku z chłopakami.
-Zadzwonię po taksówkę, naprawdę nie dam rady dojść do dworca- Kasia sięgnęła po smartfona a w tym czasie oba autokary z reprezentacjami opuściły parking.- Jaki tu jest adres?- dopytywała brunetka.
-Podpromie 10, wystarczy, że powiesz hala Podpromie- pokręciłam głową, czasami dziwiłam się, że to ja jestem blondynką, a nie ona .
Przy nas zatrzymał się czerwony Lexus który również opuszczał hale. Byłam pewna, że zaraz nas ktoś ochrzani za to, że tutaj siedzimy. Szyba powoli się opadała w dół.
-Może was gdzieś podrzucić?- zapytał a zanim zdążyłam odpowiedzieć Wieczorek już zrobiła to za mnie.
-Czemu nie- powiedziała pierwsza i pakowała się do samochodu.
-Jak się zaraz stąd nie ruszymy to będziemy wracać późniejszym pociągiem. A przecież jutro rano mamy wracać na uczelnie. Jak tu chcesz jutro prowadzić niewyspana?- siedziałyśmy pod Podpromiem na krawężniku. Kaśka zapierała się, że nie pójdzie ani kroku więcej, szpilki postawiła obok siebie a sama rozmasowywała obolałe stopy.
Ja czułam się dziwnie. Mecz się odbył, przegraliśmy zero do trzech, ale za wiele z tego spotkania nie pamiętam, wiem, że na boisku w pewnym momencie równocześnie na przyjęciu pojawi się Zbyszek z Bartkiem, ale nic dobrego nam to nie przyniosło. Sama myślami byłam, gdzie indziej. Nie wierzyłam, że spotkałam tam jego, do tego wymieniłam z nim parę moich własnych spostrzeżeń, a on mnie nie wyśmiał. W rzeczywistości Łukasz był taki jak zapamiętałam go z innych meczy reprezentacyjnych, pewny siebie, ale ogniki radości w jego oczach sprawiały, że był bardziej dostępny, ciepły, a nie tak przerażający, jak Bartman, którego wzrok przeszywał na wylot. Te kilka chwil rozmowy odmieniło ten dzień na dobre. Nie chciała za dużo mówić jakie wrażenie na mnie to wywarło, bo Kaśka zaraz wzięłabym nie za jakąś hotkę, z których już nie raz się wyśmiewałyśmy, a po drugie sama wolałam się stopować. Przecież to nic nie znaczy, zwykła krótka rozmowa, a ja przeżywałam w duchu jak mrówka okres. Szczerze i tak to spotkanie zamieniła bym na, to by Łukasz był tam na boisku z chłopakami.
-Zadzwonię po taksówkę, naprawdę nie dam rady dojść do dworca- Kasia sięgnęła po smartfona a w tym czasie oba autokary z reprezentacjami opuściły parking.- Jaki tu jest adres?- dopytywała brunetka.
-Podpromie 10, wystarczy, że powiesz hala Podpromie- pokręciłam głową, czasami dziwiłam się, że to ja jestem blondynką, a nie ona .
Przy nas zatrzymał się czerwony Lexus który również opuszczał hale. Byłam pewna, że zaraz nas ktoś ochrzani za to, że tutaj siedzimy. Szyba powoli się opadała w dół.
-Może was gdzieś podrzucić?- zapytał a zanim zdążyłam odpowiedzieć Wieczorek już zrobiła to za mnie.
-Czemu nie- powiedziała pierwsza i pakowała się do samochodu.
Pierwszy raz ciężko pisało mi się początek
opowiadania. Może to jakiś znak, że nie powinnam w ogóle zaczynać? Dobra
rozdział jest, oddaje go do waszej oceny.
Troszkę muszę was ostrzec akcja będzie się tutaj
rozwijać stopniowo nie wszyscy bohaterowie pojawią się od razu. W opowiadaniu
mamy maj 2010, wszystkich bohaterów przewiduje dopiero w akcji
wrzesień-paździenik 2010. Tak ułożyła to sobie moja wyobraźnia, nie będę nic
zmieniać, bo wszystko tylko się popląta.
U wszystkich bohaterów
narracja będzie pierwszoosobowa. Sama jestem zaskoczona, ale przechodząc do
Kaśki zwyczajnie również wybrałam tę narrację i tak już zostawiłam. Mam
nadzieję, że z panami w tym opowiadaniu i taką narracją też sobie dam jakoś
radę.
Jutro początek ME, nie nastawiam się na nic. W zeszłym roku byłam pełna nadziei i co mi potem zostało, tylko pęknięte serce. Wole być miło zaskoczona, a, jeżeli nie, zawód będzie mniejszy.
Kurczę być może poraz pierwszy uda mi się być u Ciebie pierwszą na liście haha:)
OdpowiedzUsuńZacznę na chwilkę od końca. Ja wiem ze to dobry pomysł abyś pisała to opowiadanie i nie miej co do tego wątpliwości:) Początki sa trudne, ale u Ciebie tego nie widać bo masz już wprawę:D Dobra nie marnuję czasu tylko przechodzę do sedna.
Magda i Kaśka to prawdziwe przyjaciółki i wariatki za razem. Wspólne wypady, kłopoty, pogaduchy. Spędzają dużo czasu razem, maja te same zainteresowania. Choć z pozoru się od siebie różnią, to w rzeczywistości dużo je łączy. Pierwsze spotkanie z Łukaszem, zapewne jak rozumie jednym z idoli Magdy to chyba dla niej najlepsza niespodzianka tego wypadu na mecz. Kadziu okazał się być sympatycznym człowiekiem i jak to powiedziała Magda nie wyśmiał jej spostrzeżeń na jego temat. Chociaż za to podsłuchiwanie to należy mu się pstryczek w nos.
Kaśka to raczej ta bardziej szalona z tej dwójki. Ale właśnie dlatego one się tak uzupełniają. Jedna szalona, druga dość rozważna. Piękna jest taka przyjaźń. Od razu zgodziął się na podwózkę czerwonym lexusem. Zapewne za kierownica siedział Łukasz, a Magda znów będzie miała okazję zamienić z nim kilka słów.:)
Wiesz jak tak sobie to wszystko czytałam, przemyślałam to doszłam do wniosku iż Magda z opowiadania jest podobna do Ciebie. Wiem wiem moje dziwne domysły, przecież aż tak dobrze się nie znamy. Jednak czytając to co ona opowiadała o sobie, pomiędzy wierszami dostrzegłam twoją sylwetkę:) To zaangażowanie w siatkówkę i pasja z jaka o niej mówiła:) To tylko takie tam moje spostrzeżenia:)
czekam na więcej, bo strasznie mi się tutaj podoba:) A to ze bohaterowie bedą występować powoli, niczemu nie przeszkadza:)
Super, buuzzzii:*:*
Ty nie mów takich rzeczy,ze zaczynanie opowiadanie było błędem. Każdemu początki pisze się źle (przynajmniej z tego co słyszałam :) ),a Tobie naprawdę wyszło bardzo dobrze. Na temat,zrozumiale. Ja mam z tym zawsze problemy. Podobają mi się obie bohaterki i na razie jakoś obydwie sa moimi ulubionymi :) mimo,ze różnią się od siebie diametralnie to obydwie mają wyrazisty charakter. Kaśka nieco zakręcona,ale dobrze,ze jest Magda,która w razie potrzeby może przywołać ją do porządku :) Podobała mi się bardzo rozmowa Magdy z Łukaszem :) Och jak fajnie byłoby go tak po prostu spotkać na meczu i porozmawiać z nim kiedy nie patrzy na Ciebie jak na platonicznie zakochaną w nim nastolatkę. Ciekawa jestem też kto zabrał dziewczyny spod hali... Czyżby Łukasz? :) Czekam z niecierpliwością na kolejny. Buziaczki :*
OdpowiedzUsuńSkoro początki wychodzą ciężko spod Twojej ręki to znak, że jesteś na właściwym miejscu i potem będzie łatwiej i przyjemniej :) i bardzo dobrze, że piszesz to opowiadanie :) Aj coraz bardziej poznajemy dziewczyny :) Magda nie miała łatwo, ale pokonała jako tako swoje trudności i powoli jej życie się krystalizuję, musi tylko jeszcze uporać się raz na zawsze z zawiedzionym serduchem i utraconą nadzieją na grę w siatkówkę, chociaż nigdy na nic nie jest za późno. Kasia to taka w gorącej wodzie trochu kompana;p widać że to energiczna dziewczyna z zapałem, sądząc jak szybko wsiadła do samochodu- podejmuję nam decyzję;p haha szalona. Dyskusja na temat Kadziewicza i Polskich środkowych jak najbardziej trafna- ten nasz nieobecny to bardzo spostrzegawczy jest nie ma co, od razu idealnie przyjrzał się dziewczyną :) Magda jak go broniła :)) i miła pogawędką i to bardzo. Potem od razu dzień jest przyjemniejszy :) mnie się jak najbardziej podoba :) czekam na kolejny;p mam nadzieje, że na Podpromiu nie będę tyle czekała haha
OdpowiedzUsuńfajnie się zapowiada :D no i ciekawi mnie co będzie dalej ;) napewno będę zaglądać ;)
OdpowiedzUsuńJak to jest, że ostatnio brakuje mi słów, by w odpowiedni sposób oddać moje odczucia po przeczytaniu rozdziału? Nie wiem, ale spróbuję dać z siebie wszystko. Za efekt końcowy z góry przepraszam ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy wniosek, jaki zaczął mi się nasuwać na myśl w trakcie czytania był taki, że blondynka z brunetką zawsze będą się przyjaźnić. Nie ważne, jak wiele ich różni od siebie. Tak jest w moim realnym życiu i serio... Sprawdza się. Imię Kasia uwielbiam - z powodów oczywistych xd Postać wykreowaną tutaj, wręcz ubóstwiam. Nie było o niej może tak wiele, jak na temat Magdy, ale co tam.
Ogólnie rzecz biorąc, to rozdział pierwszy bardzo mi się podoba. No i to kadziewiczowe wejście, ha! Swoją drogą, to nie ładnie przecież podsłuchiwać xd
Okej. Czekam na rozdział numer dwa bardzo niecierpliwie.
Pozdrawiam ;*
Widać, że dziewczyny łączy prawdziwa przyjaźń. Obie są swoimi przeciwieństwami i pewnie dlatego tak dobrze się dogadują, uzupełniając się wzajemnie.
OdpowiedzUsuńUrzekła mnie pasja z jaką Magda mówi o siatkówce, widać jak bardzo kocha ten sport i jak zależy jej na reprezentacji. Kaśka może nie jest aż taką fanką tego sportu ale za to nadrabia cechami swojego charakteru. Trzeba im przyznać, że tworzą naprawdę dobry duet.
Kadziu zaliczył prawdziwe wejście smoka chociaż za podsłuchiwanie powinien dostać pstryczka w ucho. Niemniej jednak pokazał się naprawdę z dobrej strony i w przeciwieństwie do tego, co większość o nim mówi okazał się naprawdę ciepłym i sympatycznym facetem.
Wydaje mi się, że to on jest kierowcą tego czerwonego Lexusa i Magda będzie miała jeszcze okazję do zamienienia z nim kilku zdań.
Początki zawsze są trudne jednak pierwszy rozdział jest naprawdę dobry.
Jeśli chodzi natomiast o naszych chłopców to masz rację, chyba lepsze jest miłe zaskoczenie niż zawód chociaż wierze w nich mocno i mam nadzieje, że pokażą na co ich stać.
Pozdrawiam ;)
Super, mam swoją imienniczkę w opowiadaniu ;D No i tak się składa, że mam siostrę Magdę. Ale my się jakoś nie dogadujemy tak dobrze jak te dwie przyjaciółki. Rozdział super ;] Zastanawiam się kim był osobnik który zaproponował dziewczynom podwiezienie. Mam swoje domysły, ale bądź co bądź to tylko domysły ;p Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuń{siatkarskie-pragnienia}
Super rozdział :) :p Rozmowa z Kadziem :) Fajnie, że mają własne zdanie :) ale szkoda, że Kadzia nie ma w kadrze :) Ciekawe kto po nie podjechał :) czekam na dalszy ciąg wydarzeń i pozdrawiam :) black.angel
OdpowiedzUsuńPoczątki chyba mają to do siebie, że są trudne;)) ale później na pewno będzie lepiej, ale i tak jak zawsze rozdział jest świetny. zastanawia mnie czy to Łukasz zatrzymał się koło dziewczyn, ale nikt inny do głowy mi nie przychodzi;D czekam na następny;)
OdpowiedzUsuńMi zawsze źle pisze się początki, ale to taki już mój urok :D. Co do rozdziału to fajnie, że Kadziu odezwał się do dziewczyn. Lubię jak siatkarze są normalni i nie wywyższają się ponad wszystko. Oczywiście gdy była mowa o szpilkach na meczu to zaczęłam się śmiać, bo ja też na jakikolwiek mecz to tylko szpilki :D. Ostatnio koleżanka stwierdziła, że nikt normalny na mecze siatkówki nie zakłada szpilek tylko ja :D. Cóż kolejny mój urok, ale ja kocham szpilki - szkoda, że mój kręgosłup nie za bardzo mnie po tym kocha i boli ;(. Nigdy nie umiałam komentować pierwszych trzech rozdziałów, więc wybacz ten nieuporządkowany komentarz. I czekam na kolejny rozdzial.
OdpowiedzUsuńMagda to widać, ze naprawdę interesuje się siatkówką i wie co jest na rzeczy.. Przygoda z Kadziem się dopiero zaczyna:D
OdpowiedzUsuńpodoba mi się bardzo. rozmowa z Kadziem, chciałabym przeżyć coś takiego. :d i czy to nie Łukasz chciał podwieźć gdzieś dziewczyny ? :D [zamkniete-serce]
OdpowiedzUsuńJak dobrze rozpoczynać weekend z tym opowiadaniem ;) ja może zacznę od twojej mowy końcowej(mam ewidentne wrażenie, że ciągle ciągnie się za mną ta sprawa sądowa, którą pisałam na historii i często używam tego typu słownictwa xD). Bardzo ale to bardzo dobrze zrobiłaś, że zaczęłaś to opowiadanie ;) Wiesz jak ja na nie czekałam i nie mówię tu u Jerzym;)
OdpowiedzUsuńJa w osobie Madzi widzę Ciebie kochana ale o tym to ja chciałabym porozmawiać z tobą na gadu ;) Kasia jest przeciwieństwem Magdy ale obie dziewczyny mocno się uzupełniają i to jest piękne w przyjaźni i najważniejsze. Nie zmieniać się dla przyjaciela tylko starać się by on zaakceptował nasze wady i zalety. Nie wątpliwie ta zasada sprawdziła się u dziewczyn i za to można je podziwiać a nawet trzeba. Bardzo mi się podobają rozmowy dziewczyn na temat siatkówki. Tu znowu mam nieodparte wrażenie, że w opowiadaniu wyrażasz swoje poglądy na temat siatkówki i wszystkiego co związane z tym sportem. Poglądy na temat pana Łukasza są tak słuszne, że aż by się chciało powiedzieć by Madzia dostała się trenera ówczesnego i powiedziała mu jakie osiągnięcia i jakie umiejętności idą zaraz za Kadziem. By powiedziała jaki to wspaniały i otwarty człowiek i by w końcu obaliła mit, który ludzie powtarzają na jego temat. Ciągną i kojarzą go cały czas z Olsztynem 2006 roku a przecież każdemu powinno dać się szansę jeśli widać, że się zmienia i zasługuję na tą szansę. Madzia musi się się za to zabrać ;)
Pozdrawiam ;***
Moja droga już mnie masz. Od razu mogę powiedzieć, że będę tutaj z wielką przyjemnością do samego końca, który mam nadzieję, że będzie minimum po 50 odcinkach. Jest Kadziu, jest impreza! Czekam z niecierpliwością na dwójkę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie. Coś mi się wydaje że Łukaszka i . Madzię ciągnie do siebie Czekam na dalszy rozwój wydarzeń. Dziś się nie rozpisuję, bo nie mam weny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo Ci spotkanie, Kadziewicz w bejsbolówce od tyłu się przyczaił, o jezu jako to brzmi ;P
OdpowiedzUsuńCzerwone autko spadło dziewczynom niemalże z nieba, mam nadzieję, że to właśnie Łukasz.
Ach te wysokie obcasy, no cóż czego się nie robi, aby uzyskać te dodatkowe cm jak i dodatkowe punkty w oczach faceta ;D
To i ja się wypowiem :)
OdpowiedzUsuńSuper się zaczyna, narracja jest taka hmmm bliższa, tylko to słowo mi się nasuwa. Napięcie stopniujesz powoli, aż ciarki przechodzą co będzie się działo dalej z Kadziem i dziewczynami.
Podoba mi się!
Więc dziewczyny poznały Kadziewicza... Przyznam, że w dość ciekawych okolicznościach. Ogólnie rozdział bardzo mi się podoba choć niewiele mogę z niego jeszcze wywnioskować :)
OdpowiedzUsuńKadziu! Ja już nic więcej nie potrzebuję, naprawdę ^^
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobry pomysł że stworzyłaś ten blog i podoba mi się:) O już pojawił się Kadziu i Magda naprawdę dobrze zna się na siatkówce czuję że będzie się działo. Pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńwidzę, że nawet Nowy Sącz się przewinął♥♥♥ jeju jak wiele rzeczy może się w rzeczywistości sprawdzać.... czekam na następne
OdpowiedzUsuńHm... więc po kolei.
OdpowiedzUsuńMagda- bardzo mi przypomina mnie. Wygadana, rezolutna, zna się na siatkówce no i co najważniejsze ma identyczne zdanie na temat Kadziewicza i Kłosa jak ja. Intrygująca postać.
Kaśka- ona i te jej czerwone szpilki. No i te ,,czemu nie''. Bo kierowcą czerwonego Lexusa jest Łukasz, prawda?
Łukasz- opisany dokładnie tak, jak go pamiętam z meczy Reprezentacji. Szczery i otwarty. Takiego go uwielbiam.
Zapowiada się ciekawa historia.
Zabieram się do czytania rozdziału numer 2, bo mam zaległości :)
Widzę, że naprawdę warto było zacząć czytać to opowiadanie. Masz bardzo ciekawy styl pisania, ale też i pomysł. W ogóle nie zauważyłam powtórzeń wyrazów, co spowodowało, że lepiej się czyta. Jestem bardzo ciekawa jak dalej potoczy się akcja. a opowiadanie zamieszczam w linkach z racji tego, że zaczęłam już czytać a przede mną tylko 4 notki, pozdrawiam gorąco :)
OdpowiedzUsuń