18 lipca 2012

11. W konfrontacji z szarą rzeczywistością nie raz pozostajemy bezsilni.


 /Magda/
Stanowczo mam za słabą wole, zamiast zaraz po powrocie z Paryża wsiąść do pociągu i wracać do domu ja wylądowałam na mieszkaniu Kadziewicza. Jego lokum znajdowało się na Podwisłoczu a z okien kuchni i salonu widok pokazywał halę Podpromie. Zastanawiałam się, gdzie Kaśka znalazła nam to mieszkanie? Czy będzie z niego daleko tutaj? Niestety, wszystkie moje pytania dotyczące lokalizacji pozostawały bez odpowiedzi, brunetka w tej sprawie milczała jak grób. Już ja się z nią policzę jak tylko się zobaczymy.
- Nie wiem czy perspektywa, by widzieć dzień w dzień swojej miejsce pracy jest najlepszym pomysłem – zaśmiałam się spoglądając przez okno na Rzeszów skąpany w popołudniowym słońcu.
- Zawsze można kupić rolety i wszystko pozasłaniać – Łukasz również śmiał się ze mną. – Mi nawet odpowiada to miejsce podobno na tym samym osiedlu mieszka jeszcze kliku siatkarzy. Za to z tego co wiem to Gregor mieszka naprzeciwko – skinął głową na bloki znajdujące się po drugiej stronie rzeki tuż przy hali.
- No to ten będzie miał już całkiem dobrze 5 minut i będzie na miejscu – już miałam mu powiedzieć, że sama mam nadzieję, że zamieszkam w pobliżu, kiedy Amelka wpadła do kuchni domagając się lodów.
Z racji tego, że Kadziu nie miał ich na stanie całą trójką wybraliśmy się w kierunku rynku, który znajdował się niedaleko. Od razu mogłam odczuć jak Rzeszów różni się od Tarnowa. Tutaj co drugi przechodzień pozdrawiał Łukasza a grupki nastolatków zgromadzone w pobliskich ogródkach piwnych prosiły o autograf. Nie ukrywam, że czułam te ciekawskie spojrzenia, a nawet kilka szeptów pod moim adresem, ale nie było to nic nieuprzejmego. Na uśmiech odpowiadałam uśmiechem, zdawałam sobie jednak sprawę, że moja osoba wzbudziła prawie tak samo wielkie zainteresowanie jak obecność Amelii u boku Łukasza. Sama nie mogłam ciągle się przyzwyczaić, że powoli staję się częścią tego świata, który do tej pory był mi zdany tylko i wyłącznie z gazet, portali internetowych czy telewizji. Na razie wszystko odbywało się bezboleśnie bez żadnych nietypowych historia. Czy tak miało być zawsze? A ja miałam się przekonać, że bycie z siatkarzem od środka wygląda tak jak bycie z normalnym facetem i, że tylko na forach internauci dorobili to tego taką dziwną otoczkę.

- Łukasz ja powinnam wracać. W domu wiedzą, że dziś przyleciałam, zaczną się tylko niepotrzebne pytania, a pojutrze i tak muszę wracać do pracy – siedziałam wtulona w jego ramie, gdyby to ode mnie zależało z chęcią zostałabym już tutaj na zawsze.
- Jutro sam cię odwiozę, podrzucę Melę do Ignaczaków i spędzimy jeszcze kilka godzin razem. A co do tego ostatniego to, żeby nie marnować czasu to… - zbliżył swoją twarz do mojej a ręka zawędrowała na odsłonięte udo. – Melka chyba już śpi co powiesz na… – musnął wargami mój policzek przesuwając się powoli w stronę ust. Nie musiał nawet kończyć, oddalam mu ten pocałunek i każdy kolejny. Nie mogłam się obejść bez jego ust, jego dotyku głosu, zapachu. Zakochałam się na zabój i, choć nie wiedziałam jak to jest z jego strony to w takich chwilach zapominałam o tym, chciałam cieszyć się tym co mam. Byłam nauczona, że od życia nie można wymagać za wiele, bo nie raz brutalnie potrafi odebrać nawet maleńką namiastkę szczęścia. Siatkarz wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni, gdzie cicho, ale z ogromną czułości kochaliśmy się kolejny już raz.
***
/Krzysiek/

Dominika dała nam dziś w kość tak jakby chciała nas ukarać za to, że nie zabraliśmy jej na te wakacje a w tym czasie została z dziadkami. Coś mi podpowiadało, że kolejne moje dziecko wrodziło się we mnie. Iwonka była jakaś nie w sosie dlatego postanowiłem sam zająć się dzieciakami i ogarnąć przygotowania do snu. Z Sebastianem nie było problemu, wystarczyło dać mu do ręki jego ulubiony komiks i sam zajął się sobą, za to Doma gaworzyła w najlepsze nie mając wcale ochoty na sen. Śpiewałem, kołysałem, robiłem głupie miny a jej niebieskie oczka wpatrywały się we mnie z radością bez grama zmęczenia. Dopiero po jakiejś godzinie zasnęła na całego. Gdy wszedłem do kuchni Iwona rozmawiała przez telefon, nie miałem zamiaru jej przeszkadzać jednak, gdy padło nazwisko Łukasza zwyczajnie z ciekawości zostałem przysłuchując się rozmowie.
- Kiedy ja ci powtarzam, że nas też postawił przed faktem dokonanym. Również o tym nic nie wiedziałam! – rzuciła coraz bardziej poirytowana.
- …
- A, po co miałabym do ciebie dzwonić, czy to, by coś zmieniło? Przecież chyba nie przyjechałabyś do nas? – pytała swoją rozmówczynie.
-…
- Nie wmawiaj mi, że go z Krzyśkiem kryjemy, przestań się doszukiwać w każdym wydarzeniu intrygi, by tobie zrobić na złość! – teraz to już wpieniła się na całego.
-…
- Część! – dokończyła rzucając telefonem o stół. Wiedziałem, że to nie mogło być nic dobrego. Rzadko, kiedy widziałem swoją żonę w takim stanie. Teraz nawet najdelikatniejszy żart, który chciałbym rzucić, by rozładować atmosferę mógł wywołać tylko kolejna awanturę.
- Kto to był?- w sumie nie wiem po co pytałem, bo podświadomie znałem odpowiedź.
- Kamila, dowiedział się, że Łukasz nie zabrał Moniki na ten wyjazd, jej matka widziała Kadziewiczówne w centrum handlowy. Teraz ma do nas pretensje, że nic jej nie powiedzieliśmy – tak Kama była dobra, by zawsze winnych widzieć w kimś innym tylko nie w swojej osobie.
- Powiedziałaś jej o Magdzie? – jeżeli tak byłem przekonany, że wynikną z tego same kłopoty.
- Pytała to odpowiedziałam, nie będę jej kłamać. To, że jej nie lubię nie znaczy, że mam ją oszukiwać. Z resztą w tej sprawie mam takie samo zdanie jak ona. Głupotą było, że Kadziewicz zabrał Magdę na wspólne wakacje z Amelką. Przecież dla dziecka to nie jest taka łatwa sytuacja, no, ale jemu można powtarzać a on i tak wie swoje – nie mogłem uwierzyć, że Iwona bierze stronę byłej Kadziewicza.
- Amelia polubiła Magdę. Jakoś nie zauważyłem, żeby miała z tym problemy – nie chciałem się na ten temat kłócić widząc, że Iwona ma odmienne zdanie, ale musiałem jakoś obronić decyzję przyjaciela.
- Już mi nie rób wykładów jak dzieci reagują na pewne sprawy. Podejrzewałam, że jak Łukasz wróci do Polski to będą z tego tylko same kłopoty. Nie mieszajmy się już do tego, widzisz, co to z nami robi sami też się kłócimy – teraz sama zbliżyła się do mnie i wtuliła w mój bok. Fakt życie z takim przyjaciele jakim był Kadziu nie należało do łatwych, jego pomysły często przewyższały moje a Iwona miała co jakiś czas obawy bym i ja nie zrobił znów czegoś głupiego. Oboje ciągle pamiętaliśmy tą „olsztyńską” aferę.
- Dobrze nie będziemy się już wtrącać, ale pozwól mi przynajmniej zadzwonić do niego niech wie, że Kama dowiedziała się o wszystkim – przytaknęła tylko biorąc się za przyrządzanie herbaty. Niestety, Łukasz nie miał zamiaru odebrać ode mnie telefonu. Gdyby to zależało tylko od mojej osoby to byłbym skłonny wsiąść teraz w samochód i osobiście mu o tym powiedzieć. Wiedziałem jednak, że Iwona nie była, by zadowolona z takiego pomysłu. Szybko wysłałem, więc sms-a z konkretną informacją. Miałem nadzieję, że przyjaciel szybko wyprostuje wszystko nie powodując większych zgrzytów na linii z byłą żoną.
***
/Kaśka/

Byłam trochę zła na Magdę, wróciła z Paryża, a nawet nie raczyła się odezwać. Dzwoniłam, ale nie odbierała, a potem zwyczajnie odzywała się automatyczna sekretarka albo, więc miała mnie dość albo rozładował jej się telefon. Szkoda, bo dzisiaj wraz z Karoliną i małą ekipą remontową w postaci moich dwóch postrzelonych braci mieliśmy odnawiać nasze pokoje. Od taty wygrzebałam niemałą sumkę na urządzenie tych pokoi. Nawet zaczęłam widzieć pozytyw w tym, że blondyna się nie odzywa, oszczędzi mi tych ciągłych narzekań, że to jest za drogie, a to jej nie potrzebne. Sama jej urządzę pokój bez gadania, najwyżej potem stwierdzi, że woli mieszkać na klatce schodowej. Kolory były wybrane, z racji tego, że oba pokoje nie różniły się metrażem było obojętne, który z nich zajmę. W moim ściany właśnie malowały się na bordowo z dodatkiem jednej ściany w odcieniach beżu u Magdy, za to miało być wesołe połączenie limonki ze śliwką. Sama Karolina była zachwycona metamorfozami jakie przechodziły w jej mieszkaniu i podkradła farby, by na jednej ze ścian w swoim pokoju namalować misterne wzory.
- Śliczne malujesz. Przyznaj się jesteś artystką i do Polski przyjechałaś odpocząć od zgiełku wokół twojej osoby jaki powstał w Stanach albo szukasz tutaj inspiracji – przyglądałam się, jak szatynka krótkimi pociągnięciami pędza maluje piękne wywijasy, łącząc odważnie kolory. Jej pokój był już wyremontowany i urządzony, w rogu stała sztaluga a na niej płótno ze szkicem jakiegoś krajobrazu.
- Maluję, bo to mi pomaga zapomnieć – odparła krótko odwracając się do mnie plecami. Była bardzo skrytą osobą w sumie nie wiele o niej wiedziałam, ale, za to byłam pewna, że dobry z niej człowiek.
- Złamane serce? – ciekawość nie pozwoliła mi zamilknąć w tej chwili. Dziewczyna milczała nadal stojąc tyłem. Może ją uraziłam tym pytaniem?- Dobra nie będę naciskać, wybacz.
- Mówiłaś coś? – ponownie odwróciła się do mnie pytając zdenerwowana, jakby ostatnie słowa w ogóle nie padły.
- Nie nic, idę po coś do picia, widziałam tutaj niedaleko sklepik. Chcesz coś? – ta pokręciła tylko głową. Wyraz jej twarzy się zmienił, już nie była taka radosna jak przedtem, nie miałam pojęcia czemu jej zachowanie tak się zmieniło. Chyba nie powiedziałam nic złego.

Szłam spokojnie w stronę sklepu, kiedy moją uwagę przykuł maleńki kotek próbujący przejść na drugą stronę uliczki. Rozejrzałam się niespokojnie w obie strony szukając zagrożenia, ale nic takiego nie było w pobliżu. Jednak po chwili zaparkowany nieopodal niebieski wóz ruszył w stronę kociaka, który ze strachu przystaną na środku drogi. Ja nie wiele myśląc ruszyłam na pomoc łapiąc go w ostatniej chwili sama ryzykując potrącenie. Pisk opon rozległ się po osiedlu a zaraz potem kierowca wysiadł z wozu przerażony równie mocno jak ja. Nie zważałam na jego minę a naskoczyłam na niego.
- Jak jeździsz baranie! Nie widziałeś go! – krzyczałam nie patrząc na to, że górował nade mną o dobre pół metra.
- Nie widziałem przepraszam naprawdę. To słońce tak pada, że ogranicza widoczność – odezwał się po polsku, ale z wyraźnym wschodnim akcentem. Nie byłam pewna jakim dokładnie tu Magda była ekspertem nie ja. Przyjrzałam się mu dokładniej. Brunet był odstawiony w garnitur na pewno nie tani, na ręce miał porządny zegarek, fura też była niezła. A co jak to członek jakiejś rosyjskiej mafii? Tak wiem za dużo kryminałów oglądam. Postanowiłam spuścić z tonu, przecież nigdy nic nie wiadomo
- To ja przepraszam – lepiej nie zadzierać z podejrzanymi typami, nie chciałam żadnych kłopotów. – Na przyszłość proszę jednak uważać – kociak cicho pomiaukiwał w moich ramionach.
- Dobrze – spojrzał skruszony prosto w moje oczy. Widziałam wiele błękitnych oczu w swoim życiu, ale te miały w sobie jakiś nieznany mi dotąd błysk i radość. Przestałam myśleć, że człowiek o tak dobrym spojrzeniu może mieć zatargi z jakąś ciemną stroną. –Ja muszę już jechać, mam nadzieję, że temu kotu nic nie jest – pogłaskał malucha a ten rozmruczał się na dobre.
- Ja tego dopilnuje – stałam i szczerzyłam się do niego jak głupia, ten mężczyzna dziwnym sposobem mnie zawstydzał. Patrzyłam jak ponownie wsiada do swojego granatowego BMW zastanawiając się kim jest. Miałam wrażenie, że gdzieś go już widziałam, ale akurat coś takiego zdarza mi się często. Usiadłam na pobliskiej ławce czekając może ktoś zainteresuje się małym kocurkiem, niestety nie poszczęściło mi się. Wróciłam do mieszkania z zamiarem napisania jakiegoś ogłoszenia, a, jeżeli nikt się nie zgłosi to będziemy mieli na mieszkaniu jeszcze jednego lokatora.
***
/Magda/

Dochodziło południe a my dopiero teraz wstaliśmy z łóżka. Amelia nadal smacznie spała, a zasłonięte zasłonki w jej pokoju dawały magiczny różowy półmrok. My sami ciągle uśmiechaliśmy się do siebie wspominając wspólnie spędzone chwile. Wtedy w czterech ścianach sypialni mogłam przekonać się, że siatkarzowi na mnie zależy, przynajmniej tak to odczuwałam. Czułe słowa szeptane do ucha, gesty i to, że nie jesteśmy tam po, to by zaspokoić pojawiającą się żądzę dawały mi przeświadczenie, że powinno być dobrze między nami. Kadziu przygotował tosty a ja parzyłam poranną kawę, odkąd spróbował mojej kawy po raz pierwszy ciągle się jej domagał. Istna sielanka. Moje myśli pogalopowały daleko zastanawiałam się czy tam mogło, by wyglądać nasze życie?
- Widzę, że humor dopisuje, w sumie to się nie dziwię od zawsze wiedziałem, że znam się na rzeczy – pochylił się nade mną całując w kark.
- Mogłabym tak codziennie- nie do końca wyrwana ze swoich marzeń powiedziałam nie zastanawiając się nad mocą tych słów. Chyba teraz była odpowiednia chwila, by powiedzieć o tym, że również zamieszkam w Rzeszowie.
- Jak już jesteśmy przy tym temacie to byłaś pierwszą kobietą, która zbudziła się w tym łóżku i nie mam… - nie dane było mu dokończyć zdania, ponieważ w korytarzu rozległo się głośne pukanie do drzwi. Wyminął mnie klnąc cicho pod nosem. Czy on teraz chciał mi zaproponować stały związek i żebym z, nim została? Czy był już na to gotowy? Przynajmniej tak odebrałam to, co chciał powiedzieć.
- Kompletnie cię pojebało! – usłyszałam kobiecy krzyk. –Myślałeś, że się nie dowiem?! Jak widać już wiem! – głos zbliżał się z chwili na chwilę a zaraz potem w drzwiach kuchni pojawiła mi znana ze zdjęć szatynka. Kamila obrzuciła mnie wzrokiem pełnym pogardy, po czym odwróciła się do Łukasza wrzeszcząc nadal. –Teraz wziąłeś się za małolaty?! Tak nisko już upadłeś. Jak już zamierzasz pieprzyć się z kolejna swoją fanką to rób, to, ale nie w obecności Amelii! Niepotrzebne jej takie przygody – czułam się, jak intruz słuchając tych wyzwisk i wrzasków.
- W tej chwili się uspokój, obudzisz małą! – Kadziewicz szarpnął Kamę za rękę wciągając ją do kuchni.
- Tobie już podziękujemy. Nie mam zamiaru załatwiać rodzinnych spraw przy… - zamilkła jakby szukała odpowiedniego słowa. Może dobrze, że go nie znalazła, bo spodziewałam się usłyszeć od niej to, co najgorsze. Nim wyszłam poczułam jeszcze delikatne muśnięcie dłoni Łukasza o moje przedramię, ale to wcale nie dodało mi otuchy. I tak w jej oczach byłam tą najgorszą, zwykłą dziwką. Słysząc ciągłe krzyki dobiegające z kuchni zerknęłam jeszcze na chwilę do Melki, spała, ale już bardziej niespokojnie, chyba była przyzwyczajona do takich kłótni. Potem wróciłam do sypialni i szybko zaczęłam pakować swoje rzeczy, wiedziałam, że, dopóki Kamila znajduje się tutaj ja nie jestem mile widziana. Przemykając do łazienki po pozostawione tam wczoraj kosmetyki wrzaski nadal niosły się w najlepsze.
- Możesz przestać wtrącać się w moje życie! – domagał się Kadziu.
- Będę się wtrącać, dopóki Amelia będzie z tobą przebywać ! Mam tylko nadzieję, że to doświadczenie cię czegoś nauczy, zabieram małą do Olsztyna jeszcze dziś! Ty się kolejny raz nad sobą zastanów. Jesteś ojcem nie rób ze swojego domu burdelu! Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że ta blondi coś dla ciebie znaczy, przecież cię znam! – po tym pytaniu zapadła cisza, a ja tak bardzo teraz właśnie chciałam usłyszeć tę jedną jedyną odpowiedź, jednak się nie doczekałam. Nie było sensu bym została tutaj dłużej zarzuciłam torbę przez ramię i pojawiłam się w korytarzu. Nie wiem czy Łukasz był świadomy tego, że doskonale słyszałam każde słowo, stał teraz wściekły opierając dłonie o blat stołu a Kamila wytrzymywała to spojrzenie. Zauważył mnie po chwili i gdy spojrzał na mnie dostrzegłam w jego oczach mieszaninę złości, smutku i wyrzutu. Nie mogłam wysilić się na, choćby jedno słowo czy uśmiech. Nie robiąc nic ruszyłam w stronę drzwi przez nikogo nie zatrzymywana. Idąc w stronę dworca w głowie nadal miałam ich krzyki i jego wyraz twarzy. Chyba tam w środku przed paroma chwilami dostałam odpowiedź kim byłam dla niego. Brak jakiejkolwiek obrony mojej osoby dał mi do zrozumienia, że tak naprawdę nie znaczyłam dla niego zbyt wiele, gdyby było, inaczej chyba stanął, by w mojej obronie a tak. Przeczucie podpowiadało mi, że to spojrzenie, którym mnie obdarował było ostatnim jakie miałam okazje zobaczyć. Na moście Zamkowym przystanęłam na chwilę, by poszukać w torbie moich raybanów, mimo zachmurzenia wsunęłam je na nos ukrywając pojawiające się w oczach łzy. Z każdym kolejnym krokiem było ich więcej i więcej. Powinna była się przygotować na podobną scenę i taką ewentualność, że tak to się może skończyć. Jak widać byłam zbyt naiwna myśląc, że wszystko samo się poukłada tak jak tego chcę. Teraz już nie było czego układać, moją historię z Kadziewiczem powinnam uważać za zamkniętą. Już nie wierzyłam, że to skończy dobrze.

Fabuła tego rozdziału, żeby nie było była zamierzona od samego początku, dlatego ten rozdział kończy się tak, a nie, inaczej. Nie wiem czy ktoś będzie mnie jeszcze pamiętał i chciał to czytać, ale, jeżeli tak dajcie znak. Może to jakoś, choć trochę mi pomoże.
Nie wiem, co będzie z tym blogiem. W zeszłym tygodniu już myślałam, że jest dobrze, kiedy udało mi się ruszyć z pisaniem. Niestety, w tym przeżyłam bardzo mocne załamanie twórcze. Jest coraz gorzej ze mną, coraz ciężej mi się pisze i choć bym chciała to jakoś nie idzie. Wiem, że Was zawiodłam i na pewno padną takie słowa. Zawiodłam też przede wszystkim samą siebie i cholernie źle się z tym czuje. Dodaję, bo obiecałam, że dodam. Kolejny rozdział, o ile się jeszcze jakiś pojawi nie prędzej jak za miesiąc może nawet później.
Przepraszam.


19 komentarzy:

  1. No, nie czemu Kadziu nie stanął w jej obronie?! Wkurzył mnie noo.

    A co do ciebie, to nie przepraszaj,bo tak tez czasem bywa. Wiele osób czeka na twoje rozdziały i jak nie będzie Ci szło to to zostaw, pisanie powinno być dla ciebie przyjemnością, a nie karą. Oczywiście 99% lub 100% czytelniczek będzie załamanych wtedy tak jak i ja, ale nie możesz pisać jeśli jest to dla ciebie nie wiem jak to nazwać.. obowiązek, kara? Ja z wielka chęcią czytam każdy z rozdziałów i jak prosiłaś o znak to ja jeszcze chce to czytać :D

    P.S. Mam nadzieję,że moje słowa nie uraziły Cie w żaden sposób, jeśli tak to od razu przepraszam.
    Pozdrawiam MartyŚ :

    OdpowiedzUsuń
  2. Najpierw rozpłynęłam się nad tym, że Kadziu zabrał ją do swojego mieszkania, później nad tym kotkiem [ kocham koty! ] , no, a potem nad tym samochodem no :D Już jest Alek, i bardzoooo mnie to cieszy ! :) Co za jędza z tej Kamili, jak widać, nadal nie pogodziła się z rozstaniem z Kadziem, ale nie musiała tego okazywać, aż w taki sposób... + Nie martw się, co jak co,ale mnie się tak prędko stąd nie pozbędziesz :) Poczekałam na ten odcinek, to poczekam i na następne . :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mel, uwielbiam to opowiadanie. jest mi cholernie przykro, że tak rzadko dodajesz coś nowego, ale rozumiem Cię i trzymam kciuki, żeby to załamanie twórcze było chwilowe i już nigdy nie powróciło. co do rozdziału, to bardzo dobry. Kadziu, Kadziu, Kadziu, zawiodłam się na nim... ale sielanki cały czas być nie może :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja zawsze z niecierpliwością czekam na każdy kolejny . rozdział i czekać będę:):). Mam nadzieję, ze miłość do pisania wygra i wena wróci!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. No to się porobiło... :/ dlaczego on nie stanął w jej obronie ?? a ta Kamila mogła się opanować, nie tylko ze względu na Magdę a na Małą :/ rozdział jak zawsze świetny :) mam nadzieję, że jednak będą się częściej pojawiać :) pozdrawiam Ines. P.S Życzę weny bo pewnie się przyda :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Melody pamiętamy, pewnie że pamiętamy o Tobie i Twoim opowiadaniu... przyznam, że rozdział czytał jednym tchem i czułam, że coś się musi wydarzyć... za długo było dobrze.. Mam nadzieję i wierzę w to, że pojawi się tutaj jednak coś szybciej niż za miesiąc. Życzę weny twórczej i powodzenia w pisaniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. W tym wszystkim strasznie szkoda mi Magdy. Kama potraktowała ją jakby od początku wiedziała jaka ona jest. Kiedyś oglądałam wywiad z nią i Kadziem, wtedy wydawała mi się cholernie sympatyczna ale już wiem, że tutaj jej nie polubię. Chociaż oczywiście wina leży po dwóch stronach. Wiadomo, że Łukasz mógł się zdenerwować i na pewno był zaskoczony ale nie mam zielonego pojęcia jak mógł nie stanąć w obronie Magdy. Mam tylko nadzieje, że postara się to jakoś naprawić bo naprawdę polubiłam ich jako parę.

    Cały czas pamiętamy o Tobie i tym opowiadaniu, a co do kolejnego odcinka to nieważne kiedy ale najważniejsze, że w ogóle będzie.
    Pozdrawiam ;*
    Flavia

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiem, że nigdy nie komentowałam i teraz mogę sobie tylko pluć w brodę, jeszcze widząc, że na tak świetnej historii jest tak mało aktywnych czytelników. Tego to ja chyba nigdy nie ogarnę, że kiepskie niczego nie wnoszące mają po 20 i więcej komentarzy a twoja nie jest doceniana. Ja jestem tutaj od grudnia i zakochałam się w tej historii, przeczytałam wszystko, co twoje i to co jest tutaj przypadło mi najbardziej do gustu, chyba za sprawą bohaterek, bo są takie realne. Mam nadzieje, że się nie obrazisz, za to co teraz napisze, ale dziewczyny z pierwszego opowiadania to dla mnie abstrakcja, jakoś ich irracjonalne zachowania nie przypadły mi do gustu, choć miałam okresy, gdy przezywałam ich perypetie. Co do Żanety i Justyny z drugiego bloga, o ile ta pierwsza jest jeszcze w miarę realna to Justyna i jej dwojakie postępowanie było dla mnie nie do pojęcia, tańczy w nocnym klubie, bo musi, a w sumie chyba jest dość nieśmiała, ja to tak dobrałam. Za to Magda z Kaśką to typowe przyjaciółki jakich wiele u nas w kraju i na świecie, a to, że się między sobą aż tak różnią tylko uzupełnia ich przyjaźń, dodałaś do nich jeszcze Karolinę z jakimś tajemnicami, które mnie bardzo ciekawią. Mam nadzieję, że nie porzucisz tego opowiadania a inni docenią to, co powstaje i zaczną się odzywać.
    Co do tego rozdziału, sama nie wiem chyba od początku, chociaż Kamila nie pojawiła się w spisie bohaterów miałam przeczucie, że ona wszystko rozwali. Nie wiem czemu Łukasz się nie odezwał, odniosłam wrażenie, że jego była to jedyna osoba, która potrafi go przyprzeć do muru i zdominować. Może też rozchodzi się o Amelię i słowa Kamy, że Łukasz, dopóki się nie zmieni to mała nie będzie mieć z nim styczność. Magdzie współczuje, że była świadkiem tego wszystkiego i oberwało jej się za nic. Tego dziewczyna się przecież tak obawiała. Co do pozostałej dwójki Kaśka, zawstydziła Karolinę w sumie to nie bardzo wiem czemu Amerykanka się tak zachowała, może się to później wyjaśni. A potem to spotkanie no właśnie, z kim z Ahremem czy Biereźką, z mojej dedukcji, to jest ten pierwszy, bo Jurij chyba polskiego nie zna, po za tym w tym czasie co było to spotkanie powinien siedzieć na zgrupowaniu, tylko ten garnitur trochę mnie zmylił. Ale może Alek miał jakąś ważną uroczystość.
    Rozpisałam się cóż, jak widać zalecenia mojego promotora o ćwiczenie szerszych wypowiedzi działają. Trzymaj się Melody i wiedz, że jest wiele osób, które czekają tutaj na każdy twój wpis.

    ps. Szkoda, że jest tak mało o Tarnowie, nie wiem czy ty jesteś z tego miasta czy z okolic, miasto jet piękne sama mieszkam w pobliskim Brzesku, tyle że teraz słowo mieszkam jest mało adekwatne do tego co napisałam, bo obecnie siedzę na studiach w Krakowie. Może, więc napiszę pochodzę i pomieszkuję w Brzesku :P

    OdpowiedzUsuń
  9. No i ja się pytam, dlaczego?! Dlaczego Kadziu zachował się jak nastolatek, którego mamusia nakryła z dziewczyną, która rzekomo jest dla niego ważna, i nie był w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa. Tak się nie zachowuje odpowiadzialny i dorosły facet. Rekacja Magdy jak najbradziej zrozumiała. Niby te słowa nie były wypowiadane przez samego Łukasza, ale on tego nie zanegował, a dla blondynki takie zachowanie oznaczało potwierdzenie słów Kamili. Byłej żony Kamila nie ruszam, bo takie zachowania u byłych żon są normalne. Przemawia przez nią zazdrość i to, że Kadziu już nie jest jej. Oj Łukasz, trzeba odciąć pępowinę od "mamusi" Kamili, a Magdzie pokazać, że nie jest dla ciebie kimś takim o kim mówiła twoja eks wife.
    Spotkanie Kaśki i Alka? Szalone, ale wydaję mi się, że te postacie w tym opowiadaniu właśnie takie będą i jak najbardziej to mi odpowiada. Musi być moc by zaiskrzyło ;)
    Pozdrawiam i wracam na gadu by powtarzać ci bez końca i jak zaje.biste jest to opowiadanie o to jak piszesz ;***

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana mnie na pewno nie zawiodłaś. Wiesz, że mam ogromną słabość do Twoich opowiadań. Tak też jest i w przypadku tej historii. A było juz tak pięknie. Kadziu, Magda ich wspólna noc, a potem zjawiła się ta Kama i wszystko musiała zepsuć. Przecież Łukaszowi zależy na Magdzie i ja jestem przekonana, że tylko dlatego, ze ta jego była żona zagroziła mu zabraniem Amelki ten nie był w stanie zachować się tak jak powinien czyli stanąć w obrnie Magdy. Ale jeszcze się zrekompensuje, prawda? No, a Kasia poznała Alka, to teraz jeszcze tylko Karolina musi poznać Gregora i będzie dobrze! Kochana ja będę czekała. Nawer jak miałabym czekać rok, to będę! Bo wiem, że będzie warto. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak nas zawiodłaś? no co ty, grunt, że wróciłaś :) a czy ktoś pisze w większym czy mniejszym odstępie czasowym to nie ważne:) ważne, że pisze :) tyle w temacie :). Moja Droga ja ten firefox czy onet wyzabi.jam! potem wychodzi, że się opiern.iczam, a oni mi utrudniają i tracę cierpliwości wiesz ile czekałam ostatnio żeby Ci skomentować? godzinę a i tak się wieszał, więc dopiero jestem dzisiaj i mam zamiar wykorzystać ten czas :). A było tak pięknie między Łukaszem a Magdą :) wręcz bajkowo, ich uczucie rozkwitało i Magda mogła stwierdzić, że naprawdę się w nim zakochała :) Myślę, że Łukasz też tak czuł...tyle się między nimi pięknych rzeczy wydarzyło. Razem szczęśliwi w Rzeszowie :). I nawet miała mu powiedzieć, że też tutaj zamieszka...jednak zjawiła się jego Była- bo tak ją mogę nazwać i narobiła rumoru! ale dlaczego ŁUKASZ nie bronił Magdy?, pozwolił żeby wysłuchała wszystkich obelg skierowanych w jej osobę, to bolało...nie ładnie Panie Kadziewicz- vel. Kuna- wybacz nie mogłam się powstrzymać ale mnie zezłościł użyłam sformułowania mamy :D, źle się wydarzyło oj bardzo źle...a Iwona co wyrabia? wtrąca się w sprawy Łukasza i mu namieszała, mogła nic nie mówić jego byłej. Ech... Igła co ty masz ;p ino się kłócisz ;p. Karola coś ukrywa i to jest wiadome, tylko co? dobra nie będę zgadywała;p i Kasia ratująca kotka :d no to stanęła w obronie zwierzątka;p się komuś dostało :D brunet niebieskie oczka- Alek?:D tylko czy on ma niebieskie oczy stwierdzam, że tak :) cudownie :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Na początku powiem, że nie musisz przepraszać, rozumiem brak tej weny, i naprawdę życzę Ci byś minęła ten dołek i wróciła do tego świata, jakże pięknego przecież. Na pewno się odblokujesz i napiszesz dalsze świetne rozdziały. Za miesiąc czy nawet za dłużej, pamiętaj, że ja będę na nie czekać, bo się po prostu od Twojej twórczości uzależniłam...

    A przechodząc do treści rozdziału...
    No to Magda wpadła, może nie po uszy ale po brodę. Jest szczęśliwa i naprawdę zakochana, bo inaczej nie można wytłumaczyć tego wszystkiego. Dobrze się ze sobą dogadują, spędzają czas jak najzwyklejsza rodzina. Piękny widok :) a to wspomnienie mieszkania Gregora, my już tu wiemy, że niedaleko będzie mieszkała też ona, ale ona tego nie wie he he ciekawe jak zareaguje na tą informację ;)
    Krzysiu ujmuje me serce! Uwielbiam go! Naprawdę musiał się namęczyć z córeczką, ale widać mała jest chyba odporna na jego żarciki i miny, musi się postarać o nowy repertuar by zadowolić Domkę. Brrr Iwona jest taka zimna, taka jakaś sama nie wiem, ale nie wzbudza pozytywnych uczuć. Tak samo jak była Kadzia. Chociaż tylko jest tak wspomniana. Cała prawda sie wydała, i tak dość późno, bo już przecież wrócili do kraju...oj coś się boję, że będzie to miało jakieś większe konsekwencje...
    Aaaa remoncik :D żeby Kaśka wiedziała jak blisko jest jej przyjaciółka :D ale nie wie biedaczyna :P zakochana Madzia nie ma głowy pamietać o świecie jak pod bokiem ma Kadzia. Wcale to nie dobrze :P dziewczyny muszą same się męczyć z urządzaniem mieszkania, ale z tego co widzę a raczej czytam ^^ idzie im całkiem dobrze! Te kolorki jak sobie wyobraziłam sa mega energetyczne :D
    Ale fajnie! Nowy bohater :D Olieg się domyślam? :D normalnie Polak to by naskoczył na nią ale widzę tutaj pełna kulturka z jego strony. Ma u mnie 5 za te zachowanie :) a Kociak cudowny! Niech zostanie z nimi i niech nadadzą mu jakieś ciekawe imię :)
    Końcówka zupełnie wytrąciła mnie z równowagi... Kamila jest chora psychicznie.... powinna się leczyć! Tak krzyczeć nie zważając na nic, na Amelkę na Magdę która nie jest niczemu winna. Do tego Kadziu który nie potrafił powiedzieć słowa obrony w kierunku dziewczyny, która go pokochała, tego się nie spodziewałam, naprawdę, zawiódł na całej linii... biedna Madzia ;((((

    Pozdrawiam i mocno ściskam wysyłając pozytywne wibracje :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Aaaaaleeek! <3 Moje rzeszowskie, zaraz po Krzysiu, słoneczko! On cudownie wygląda idąc korytarzem z synem za rękę xd A Kadziu zachował się karygodnie... Aż brak mi słów.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ohh, no to się porobiło... Nieźle się Kama wkurzyła, ale mnie wpienił Kadziu. Czemu nie stawił się na Magdą? Skoro tak mu na niej zależy to czemu jej nie zatrzymał?? I czemu nie powiedział Kamie tego wszystkiego? Powiem szczerze, że chyba myślę, że jednak Łuki i Magda nie będą razem... Nie wiem skąd u mnie takie przypuszczenia, ale tak to już jest..
    Mam jednak nadzieję, że mnie zaskoczysz i że jednak im sie uda:)
    Hmm w końcu do siebie pasują, no i Amelka polubiła Madzię.
    Ciekawi mnie jeszcze ten tajemniczy gość, w twoim opowiadaniu, który o mało co a by przejechał małego kociaka.
    Mam nadzieję, że w nastepnym rozdziale uchylisz rąbka tajemnicy :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Z bólem głowy, bo z bólem głowy, ale przeczytałam. Ból głowy nie był spowodowany rozdziałem - broń Boże! Tak już człowiek ma jak sobie raz przeziębi zatoki to potem umiera jak mocniej zawieje. Matko jaka ta Kamila nerwowa - zazdrosna jakaś czy co? Zachowanie Kadziewicza mnie rozczarowało. Dlaczego nie stanął w obronie Magdy? Przecież coś do niej czuje. A może tylko jest świetnym aktorem? Jeśli tak to jak go znajdę to uduszę. Amelka przecież polubiła Magdę i nic się złego nie dzieje. Wszystko jest w porządku. Kobiety... Kto nas zrozumie?

    OdpowiedzUsuń
  16. Kochana mnie nie zawiodłaś! Dobrze wiesz jak uwielbiam opowiadania z Łukaszem,dlatego błagam(już nawet nie proszę,ale błagam) nie kończ tego opowiadania choćby nie wiem co. Ja będę czekać-miesiąc,dwa,ale będę! Tym bardziej jak mają się dziać takie rzeczy jak w tym rozdziale. Może na sam początek to co najwazniejsze-Łukasz mnie zawiódł. Myślałam,ze jednak zależy mu na Magdzie. Przepraszam,ale jeśli tak by było to nie stałby jak słup soli,patrząc na Krasykov i wiedząc,ze wszystko słyszała. Nawet nie zrobił ani jednego gestu,by nie czuła się jak intruz. Współczuję jej. Zaangażowała się,atu taki cios. Nie,wcale nie dziwię się Kamili,być może straciła zaufanie do Łukasza. Być może to on od samego początku powinien grać w otwarte karty. W taki sposób jak teraz nigdy nie zdobędzie zaufania innych osób. Z niecierpliwością czekam na kolejny,buźka kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak ja się cieszę, że wróciłaś po tak długiej nieobecności. I nie ukrywam, że już się bałam, że już nic się tutaj nie pojawi, ale zaskoczyłaś mnie, a to dobrze.
    Hm... co do treści to uważam, że Łukasz zachował się źle, choć to za delikatnie powiedziane. Powinien bronić swojej kobiety. Eh. Rozczarował mnie swoim zachowaniem.
    Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo się cieszę, że Alek w końcu się tutaj pojawił < 3
    Szkoda mi Magdy, co nie zmienia jednak faktu, że Kadziewicza i tak uwielbiam. Bardzo lubię czytać Twoje opowiadania i dlatego mam nadzieję, że jednak dasz radę dokończyć to co tutaj zaczęłaś. W związku z tym życzę Ci weny i tego abyś znowu odnalazła radość i łatwość w pisaniu. Przesyłam trochę pozytywnej energii więc łap :)

    OdpowiedzUsuń
  19. To jest boskie i jest tutaj Aluś <3 Fajnie piszesz, jest humor, barwne postacie i zaskakujące zwroty, akcji,

    OdpowiedzUsuń