/Magda/
Miałam wrażenie, że to co wydarzyło się wczorajszego wieczora, a raczej nocy można, by było rozłożyć na dobre kilka dni a i tak nie zabrakło, by wrażeń. Odkąd zaczęłam się spotykać z Łukaszem życie nabrało innego tempa, wszystko działo się intensywnie ze zdwojoną szybkością. Ja sama przyzwyczajałam się do tego. Zauważyłam jedną bardzo znaczącą zmianę w swoim życiu. Najzwyczajniej na świecie się zakochałam i było mi z tym cholernie dobrze. Oczywiście nadal ciągle odzywała się we mnie ta stateczna Magda, która musi przemyśleć wszystko na tysiąc sposobów, ale szybko zagłuszała ją ta nowa, która ulokowała się w moim sercu. Czy byłam zaskoczona tym uczuciem, które pojawiło się jakby znikąd? Ani trochę. Od zawsze należałam do osób u, których dość szybko pojawia się to uczucie. Jednak od dłuższego czasu starałam się je tłumić w siebie, by nie doznać zawodu. Z Kadziewiczem było, inaczej z początku sama nie wiedziałam czego oczekiwać po tej znajomości i broniłam się gdzieś tam w środku przed tym wszystkim. Na nic się to zdało. Za każdym razem, gdy jego usta dotykały moich a ciało było blisko mojego tak, że czułam rytm jego serca przenosiłam się w inny świat a cała reszta przestawała się liczyć. Jego wczorajsza propozycja była dla mnie ogromnym zaskoczeniem i długo nie mogłam zasnąć rozważając to, co powiedział. Słyszałam przed piątą nad ranem perlisty śmiech Kaśki i głos, który chyba należał do Łomacza, gdy żegnała się z nim przy drzwiach. Potem były odgłosy budzącego się do życia miasta, gwar uliczny i dobiegający gdzieś z oddali śpiew ptaków a ja podjęłam decyzję. Nie widziałam sensu, żeby zastanawiać się nad tym dłużej, inaczej czekały, by mnie kolejne noce pełne rozważań i wątpliwości.
Siedziałam na łóżku czekając aż Wieczorek pozbiera wszystkie swoje rzeczy a jakieś dziwnie chochliki znów pojawiły się w mojej głowie pytając czy na pewno dobrze robię podejmując taką, a nie inną decyzję.
- Magda mówię do ciebie, gdzie ty mi znów odlatujesz? Czyżby, kiedy mnie nie było to ty z Łukaszem pozwoliliście sobie na małe szybkie co nieco ? – no tak nie zdążyłam jej jeszcze zdać relacji z wczorajszego wieczora.
- Gorzej Kasiu, gorzej – stwierdziłam siląc się na poważną minę a ta z przejęcia klepnęła obok mnie na łóżku.
- Chyba mi nie chcesz powiedzieć, że Łukasz w tym wieku jest no wiesz… - przeciągnęła, by chwilę później wydusić z siebie - …że on już nie może!
Nie mogłam się powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem a przyjaciółka spojrzała na mnie jak na kogoś, kto dopiero uciekł z psychiatryka.
- Nie wiem, tego jeszcze nie udało mi się sprawdzić. Jak sprawdzę to dam ci znać – oberwałam, za to poduszką. – Ej za, co to, przecież to ty zaczęłaś, sprowadzając jak zawsze wszystko do jednego. Może i ty masz coś z naszych siatkarzy, bo oni też nawijali, by o seksie na okrągło – zerknęłam na nią mrużąc oczy a ta wydęła usta jak obrażona dziewczynka.
- Nie odwracaj kota ogonem – prychnęła w końcu. – Mów, o co chodzi, nie mam zamiaru męczyć się w tej niewiedzy.
- Łukasz zaproponował mi wyjazd do Paryża z Amelią i Ignaczakami… - miałam zamiar wszystko dokładnie zobrazować, ale brunetka zaczęła mnie ściskać i podskakiwać na łóżku jednocześnie.
- Zgodziłaś się prawda? – spytała, gdy uspokoiła swoje nadgorliwe reakcje.
- No właśnie powiedziałam, że się zastanowię i zastanowiłam się już, ale nie wiem czy dobrze robię – z kim jak, z kim, ale z Kasią mogłam się podzielić tym, że ciągle czułam się nieswojo.
- Hej chyba mi nie chcesz powiedzieć, że mu odmówisz? – jej oczy z chwili na chwilę zmieniały swój rozmiar, by przybrać wreszcie wielkość pięciozłotówek.
- Chyba się zgodzę – wypuściłam głośnio powietrze mówiąc to. – Boję się, ale jak nie zaryzykuje to nigdy się nie dowiem czy wato było i będę żałować do końca życia – po tych słowach nastąpiła kolejna fala ściskania z jej strony, tak, że obie leżałyśmy po paru sekundach na łóżku głośno się śmiejąc.
- Ale ci zazdroszczę, Paryż i te sprawy. Też bym pojechała – rozmarzyła się brunetka.
- Akurat to dla ciebie żaden problem. Bierz ze sobą Grześka i heyah – wbiłam jej palec między żebra, po czym uciekłam na drugi koniec pokoju, wiedziałam, że tego nie znosi.
- Mi się wydawało, że spałaś jak wróciłam? – popatrzyła na mnie spod byka rozmasowując miejsce w które ją dźgnęłam.
- A mi, że wolałaś Bartmana niż Grześka i mając okazje to wybierzesz raczej tego pierwszego i to z nim będziesz flirtować – dobrze pamiętałam jej przeciągłe westchnienia, gdy kamera podczas spotkań naszej kadry robiła zbliżenie na osobę Zibiego.
- Daj spokój miała bym być z kimś ładniejszym ode mnie. Nie zniosła bym tego – filmowym gestem rozrzuciła swoje długie pukle po plecach. – A tak na poważnie to Zibi jest bardzo fajny chłopakiem, ale nie dla mnie. Po za tym mam jakieś dziwne przeczucie, że to jeszcze nie ten czas a on kiedyś gdzieś tam przypadkiem spotka tą jedyną tak jak ja tego jednego – wymachiwała rękami odprawiając jakieś dziwne rytuały w powietrzu, śmiejąc się przy tym jakby wypiła przynajmniej pół butelki czystej.
- Znów bawisz się w te dziwne przeczucia i inne farmazony, kiedy ci się to w końcu znudzi –westchnęłam patrząc na zegarek, za 10 minut miałyśmy się znaleźć w lobby na dole.
- Oj, tam, Grześ na chwile obecną też był fajny – poruszyła brwiami znów wypełniając pokój swoim zabawnym rechotem.
W drodze na dół dowiedziałam się, jak Kaśka spędziła wczorajszą noc i poranek w towarzystwie Łomacza. Doskonale przy tym odczytując jej zamiary co do jego osoby. Traktowała Grześka jak spoko faceta, ale nie wiązała z, nim jakiś większych planów z resztą jak to ona ma w zwyczaju. Miałam nadzieję, że nie zawróciła mu zbytnio w głowie i, że on również miał podobne podejście do ich relacji, inaczej poczuje zawód. Na dole czekali na nas już prawie wszyscy a ja nerwowo spojrzałam na zegarek bojąc się, że to my jesteśmy powodem tego zgromadzenia. Jednak to Kurek był tym ostatnim niedobitkiem z naszej grupy. Po kilku minutach pożegnań, deklaracji, że znajdziemy się na FB udało nam się ruszyć w stronę parkingu. Kątem oka spoglądałam na Kasię, która z jakimś nieodgadnionym wyrazem twarzy kroczyła u boku Grzesia naszego niespodziewanego towarzysza podróży.
***
Mniej więcej w tym samym czasie co u
dziewczyn …
/Grzesiek/
Nie mogłem uwierzyć, ale to chyba było to. Czyżby los był aż tak łaskawy dla mnie i pozwolił bym mógł szybciej zapomnieć o Natalii? Na chwilę obecną tak właśnie było a moją głowę zaprzątał obraz roześmianej twarzy brunetki, jej wesołe zielone oczy i otwarty sposób bycia. Gdy pocałowała mnie przy fontannie pierwszy raz od kilku miesięcy poczułem się znów szczęśliwy. Może to Kasia pomoże mi zapomnieć o tych przykrych wydarzeniach. Zbyszek od razu odkrył, że to jedno spotkanie wywarło na mnie duże wrażenie i śmiał się z tego trochę pod nosem.
- Bartman zejdź ze mnie ok.?! – rzuciłem w niego adidasem a ten w ostatniej chwili się uchylił. Jak zwykle miał szczęście.
- A czy ja mówię źle o całej tej sytuacji? – pytał mnie brunet odrzucając z powrotem but. – Mam tylko takie wrażenie, że trochę ci to wszystko ogłupiło i już widzisz ołtarz i wypowiadaną przysięgę. Nie zagalopowałeś się przypadkiem?
Łatwo mu było mówić, pewnie jego śpiewka wyglądała, by inaczej, gdyby sam został potraktowany podobnie jak ja przez Nati. Sam przestałem już pomału wierzyć, że uda mi się tym zapomnieć a teraz czułem, że może tak być. Może i moje nadzieje były zbyt duże i zbyt szybko wybiegałem w przyszłość, ale taki już byłem, nie interesowały mnie znajomości na jedną noc.
- To co ja mam zrobić, kiedy ona tak mi się podoba, że, odkąd ją tylko zobaczyłem nie mogę przestać o niej myśleć – załamałem ręce i usiadłem na szafce przy łóżku.
- Może ją najpierw poznaj, a potem dopiero zaczniesz układać menu weselne – Bartman i te jego ironiczne rady. Z drugiej strony podświadomie wiedziałem, że on ma racje, ale chwilowo wolałem upajać się beztroskim szczęściem.
- Z resztą będę miał dziś doskonałą okazję, by poznać ją bliżej, zabieram się z Kadziem do Rzeszowa a wiem, że on podwozi dziewczyny do Krakowa na mieszkanie – cieszyłem się na ten plan, już miałem wszystko obgadane z Łukaszem, który nie miał nic przeciwko temu bym zabrał się z nimi.
- Mam wracać do Warszawy sam, jesteś okropny! – Zbyszek zaczął udawać załamanie i wielką rozpacz. – Boże, co ta miłość potrafi zrobić z ludźmi – roześmiał się na koniec, na całe szczęście, bo już myślałem, że będzie miał mi za złe, że zostawiam go samego w podróży.
… z każdą kolejną minutą, gdy znalazłem się w samochodzie zacząłem mieć przeczucie, że miałem zbyt wygórowane ambicje. Kasia była miła, wesoła tak samo, jak wczoraj, ale coś mi podpowiadało, że na nic więcej nie mogę liczyć z jej strony a wydarzenia z nocy były tylko miłym akcentem. Niestety, droga do Krakowa, gdzie rozstawaliśmy się z dziewczynami minęła zdecydowanie za szybko.
- Na pewno nie możecie jechać z nami? – dopytywałem błagalnie a Wieczorek kręciła przecząco głową.
- Musimy się spakować i zdać mieszkanie właśnie dziś a te wszystkie nagromadzone klamoty same do pudeł się nie schowają – oznajmiła ze smutkiem.
- To może wam pomożemy? – z nadzieją spojrzałem na Łukasza szukając u niego jakiejś aprobaty.
- Grzesiek dramatyzujesz z resztą umówiliśmy się na 15 a już jest 13.10 chyba nie chcesz się spóźnić na to obejrzenie mieszkania. Dziewczyny nie mieszkają na drugim końcu Polski zawsze, gdy ja będę się wybierał do Tarnowa ty możesz zabrać się ze mną – Kadziewicz postawił mnie momentalnie na ziemi. Z jednej strony miał rację, ale z drugiej on nie miał w tym sezonie na głowie kadry a ja przecież do Rzeszowa miałem się sprowadzić dopiero w październiku na sezon ligowy.
- Widzę, że wszyscy przeciwko mnie, ale macie rację przesadzam – uśmiechnąłem się, bo jeszcze dziewczyny wzięłyby nie za jakiegoś humorzastego gbura któremu nic nie pasuje.
- Na pocieszenie Grzesiu masz tu nasze numery telefonu, bo znając już trochę Łukasza to zapomni – Magda wręczyła mi karteczkę z zapisanymi kontaktami uściskała serdecznie, a potem odeszła na bok, by pożegnać się z Kadziem.
- Do ciebie też mogę zadzwonić? – wolałem się upewnić pytając o zdanie Kasię na ten temat, bo czułem, że to co się między nami stało miało odmienne znaczenie dla mnie i dla niej.
- Jasne, inaczej nie dałabym ci tego numeru – ona znów to zrobiła podeszła do mnie i pocałowała w usta. Nie wiedziałem już co mam myśleć o zachowaniu tej dziewczyny.
Już w Rzeszowie…
- Spodobała ci się co? – bardziej stwierdził niż zapytał Łukasz, gdy zmierzaliśmy do klatki wskazanej przez miłego przechodnia.
- Tylko błagam nie praw mi morałów. Zibi już dziś wystarczająco mi nawrzucał – szybko się ubezpieczyłem na taką ewentualność.
- Nie mam zamiaru. Kaśka to świetna dziewczyna, dość postrzelona, ale, jeżeli na kadrze dajesz radę wytrzymać z Kurkiem to z nią nie będziesz miał problemu – Łukasz poznał już brunetkę mogłem, więc mu zaufać, jeżeli chodzi o zadnie jakie miał na jej temat. – Jak chcesz to spytam Magdę co i jak? –zaproponował.
- Może na razie poczekamy co przyniesie czas.
Gdy mijaliśmy kolejne piętro przy jednym z drzwi zobaczyliśmy dziewczynę szarpiącą się z zamkiem, która klęła siarczyście mieszając przekleństwa po polsku i po angielsku.
- Może pomożemy? – niemal równocześnie zaoferowaliśmy z Kadziem pomoc. Szatynka na początku spojrzała na nas z przestrachem tak jakby pierwszy raz widziała dwóch facetów o takim wzroście a przecież ja nie zależałem do tych najbardziej wyrośniętych. Może przestraszyła się, że zwyczajnie ktoś obcy zaczepia ją na korytarzu?
- Dziękuje nie umiem sobie z tym poradzić. Te drzwi ciągle się zacinają –odezwała się po chwili milczenia, w jej głosie słychać było bardzo wyraźny amerykański akcent. Po kilku sekundach udało nam się zamknąć drzwi.
- Dziękuje jeszcze raz, gdyby nie panowie to spóźniła bym się do pracy – wskazała na aparaty, które leżały u jej stóp.
- Nie ma za co, ale proszę najlepiej poprosić swojego chłopaka, by na nie spojrzał, bo wygląda na to, że mogą tak robić częściej - na moją wzmiankę o chłopaku szatynka spojrzała na mnie i oblała się rumieńcem a w jej oczach dostrzegłem jakiś nieodgadniony smutek i zakłopotanie. Mimo, że błękit jej oczu był ciepły tlił się w nich żal może zagubienie, sam nie wiedziałem co to dokładnie jest.
- Jeszcze raz dziękuje. Good bye – dodała i już zbiegała po schodach na dół.
- Widzę, że piękna sąsiadka ci się szykuje –dodał Kadziewicz, gdy wspinaliśmy się na kolejne piętro, gdzie znajdowało się moje mieszkanie.
/Grzesiek/
Nie mogłem uwierzyć, ale to chyba było to. Czyżby los był aż tak łaskawy dla mnie i pozwolił bym mógł szybciej zapomnieć o Natalii? Na chwilę obecną tak właśnie było a moją głowę zaprzątał obraz roześmianej twarzy brunetki, jej wesołe zielone oczy i otwarty sposób bycia. Gdy pocałowała mnie przy fontannie pierwszy raz od kilku miesięcy poczułem się znów szczęśliwy. Może to Kasia pomoże mi zapomnieć o tych przykrych wydarzeniach. Zbyszek od razu odkrył, że to jedno spotkanie wywarło na mnie duże wrażenie i śmiał się z tego trochę pod nosem.
- Bartman zejdź ze mnie ok.?! – rzuciłem w niego adidasem a ten w ostatniej chwili się uchylił. Jak zwykle miał szczęście.
- A czy ja mówię źle o całej tej sytuacji? – pytał mnie brunet odrzucając z powrotem but. – Mam tylko takie wrażenie, że trochę ci to wszystko ogłupiło i już widzisz ołtarz i wypowiadaną przysięgę. Nie zagalopowałeś się przypadkiem?
Łatwo mu było mówić, pewnie jego śpiewka wyglądała, by inaczej, gdyby sam został potraktowany podobnie jak ja przez Nati. Sam przestałem już pomału wierzyć, że uda mi się tym zapomnieć a teraz czułem, że może tak być. Może i moje nadzieje były zbyt duże i zbyt szybko wybiegałem w przyszłość, ale taki już byłem, nie interesowały mnie znajomości na jedną noc.
- To co ja mam zrobić, kiedy ona tak mi się podoba, że, odkąd ją tylko zobaczyłem nie mogę przestać o niej myśleć – załamałem ręce i usiadłem na szafce przy łóżku.
- Może ją najpierw poznaj, a potem dopiero zaczniesz układać menu weselne – Bartman i te jego ironiczne rady. Z drugiej strony podświadomie wiedziałem, że on ma racje, ale chwilowo wolałem upajać się beztroskim szczęściem.
- Z resztą będę miał dziś doskonałą okazję, by poznać ją bliżej, zabieram się z Kadziem do Rzeszowa a wiem, że on podwozi dziewczyny do Krakowa na mieszkanie – cieszyłem się na ten plan, już miałem wszystko obgadane z Łukaszem, który nie miał nic przeciwko temu bym zabrał się z nimi.
- Mam wracać do Warszawy sam, jesteś okropny! – Zbyszek zaczął udawać załamanie i wielką rozpacz. – Boże, co ta miłość potrafi zrobić z ludźmi – roześmiał się na koniec, na całe szczęście, bo już myślałem, że będzie miał mi za złe, że zostawiam go samego w podróży.
… z każdą kolejną minutą, gdy znalazłem się w samochodzie zacząłem mieć przeczucie, że miałem zbyt wygórowane ambicje. Kasia była miła, wesoła tak samo, jak wczoraj, ale coś mi podpowiadało, że na nic więcej nie mogę liczyć z jej strony a wydarzenia z nocy były tylko miłym akcentem. Niestety, droga do Krakowa, gdzie rozstawaliśmy się z dziewczynami minęła zdecydowanie za szybko.
- Na pewno nie możecie jechać z nami? – dopytywałem błagalnie a Wieczorek kręciła przecząco głową.
- Musimy się spakować i zdać mieszkanie właśnie dziś a te wszystkie nagromadzone klamoty same do pudeł się nie schowają – oznajmiła ze smutkiem.
- To może wam pomożemy? – z nadzieją spojrzałem na Łukasza szukając u niego jakiejś aprobaty.
- Grzesiek dramatyzujesz z resztą umówiliśmy się na 15 a już jest 13.10 chyba nie chcesz się spóźnić na to obejrzenie mieszkania. Dziewczyny nie mieszkają na drugim końcu Polski zawsze, gdy ja będę się wybierał do Tarnowa ty możesz zabrać się ze mną – Kadziewicz postawił mnie momentalnie na ziemi. Z jednej strony miał rację, ale z drugiej on nie miał w tym sezonie na głowie kadry a ja przecież do Rzeszowa miałem się sprowadzić dopiero w październiku na sezon ligowy.
- Widzę, że wszyscy przeciwko mnie, ale macie rację przesadzam – uśmiechnąłem się, bo jeszcze dziewczyny wzięłyby nie za jakiegoś humorzastego gbura któremu nic nie pasuje.
- Na pocieszenie Grzesiu masz tu nasze numery telefonu, bo znając już trochę Łukasza to zapomni – Magda wręczyła mi karteczkę z zapisanymi kontaktami uściskała serdecznie, a potem odeszła na bok, by pożegnać się z Kadziem.
- Do ciebie też mogę zadzwonić? – wolałem się upewnić pytając o zdanie Kasię na ten temat, bo czułem, że to co się między nami stało miało odmienne znaczenie dla mnie i dla niej.
- Jasne, inaczej nie dałabym ci tego numeru – ona znów to zrobiła podeszła do mnie i pocałowała w usta. Nie wiedziałem już co mam myśleć o zachowaniu tej dziewczyny.
Już w Rzeszowie…
- Spodobała ci się co? – bardziej stwierdził niż zapytał Łukasz, gdy zmierzaliśmy do klatki wskazanej przez miłego przechodnia.
- Tylko błagam nie praw mi morałów. Zibi już dziś wystarczająco mi nawrzucał – szybko się ubezpieczyłem na taką ewentualność.
- Nie mam zamiaru. Kaśka to świetna dziewczyna, dość postrzelona, ale, jeżeli na kadrze dajesz radę wytrzymać z Kurkiem to z nią nie będziesz miał problemu – Łukasz poznał już brunetkę mogłem, więc mu zaufać, jeżeli chodzi o zadnie jakie miał na jej temat. – Jak chcesz to spytam Magdę co i jak? –zaproponował.
- Może na razie poczekamy co przyniesie czas.
Gdy mijaliśmy kolejne piętro przy jednym z drzwi zobaczyliśmy dziewczynę szarpiącą się z zamkiem, która klęła siarczyście mieszając przekleństwa po polsku i po angielsku.
- Może pomożemy? – niemal równocześnie zaoferowaliśmy z Kadziem pomoc. Szatynka na początku spojrzała na nas z przestrachem tak jakby pierwszy raz widziała dwóch facetów o takim wzroście a przecież ja nie zależałem do tych najbardziej wyrośniętych. Może przestraszyła się, że zwyczajnie ktoś obcy zaczepia ją na korytarzu?
- Dziękuje nie umiem sobie z tym poradzić. Te drzwi ciągle się zacinają –odezwała się po chwili milczenia, w jej głosie słychać było bardzo wyraźny amerykański akcent. Po kilku sekundach udało nam się zamknąć drzwi.
- Dziękuje jeszcze raz, gdyby nie panowie to spóźniła bym się do pracy – wskazała na aparaty, które leżały u jej stóp.
- Nie ma za co, ale proszę najlepiej poprosić swojego chłopaka, by na nie spojrzał, bo wygląda na to, że mogą tak robić częściej - na moją wzmiankę o chłopaku szatynka spojrzała na mnie i oblała się rumieńcem a w jej oczach dostrzegłem jakiś nieodgadniony smutek i zakłopotanie. Mimo, że błękit jej oczu był ciepły tlił się w nich żal może zagubienie, sam nie wiedziałem co to dokładnie jest.
- Jeszcze raz dziękuje. Good bye – dodała i już zbiegała po schodach na dół.
- Widzę, że piękna sąsiadka ci się szykuje –dodał Kadziewicz, gdy wspinaliśmy się na kolejne piętro, gdzie znajdowało się moje mieszkanie.
***
/Łukasz/
Kolejne dni z jednej strony minęły mi bardzo szybko a z drugiej wlekły się, jak nigdy. Przed wyjazdem było mnóstwo załatwiania, biegania i ciągłych telefonów od Kamili, która raz po raz tłumaczyła jak mam się zajmować własnym dzieckiem. Przecież nie byłem aż tak kiepskim ojcem żebym tego nie potrafił. Magda zgodziła się na wyjazd co podnosiło mnie na duchu na myśl o spędzeniu z blondynką tych kilku dni od rana do wieczora. Fakt ten wolałem zataić przed byłą żoną, bo znając ją jeszcze wyskoczyłaby z tym, że zakazała, by Amelce wyjazdu. Monika również była szczęśliwa, że może zostać w pracy, ale nie ukryło się przed nią to, że mam już kogoś na jej miejsce. Na szczęście moja młodsza siostrzyczka była równie postrzelona jak ja, więc obiecała trzymać język za zębami, nie szwędać się w tym czasie po Olsztynie, żeby nie wpaść na Kamę i życzyła udanego wyjazdu.
Amelia z chwili na chwilę była coraz bardziej podekscytowana a apogeum osiągnęła, gdy usiedliśmy na krzesełkach w poczekalni na lotnisku Jasionka. Wierciła się z każdą chwilą coraz bardziej nie mogąc się już doczekać.
- Tatusiu czemu nie ma ujka Ksysia? Moze on zapomnial? – wyciągała główkę, by dostrzec w niewielkim tłumie sylwetkę Ignaczaka.
- Kochanie wujek już dzwonił, zaraz będzie, o spójrz już idzie – dostrzegłem Igłę, który wraz z Iwoną i Sebastianem zmierzali w naszym kierunku. Melka została wyściskana i wycałowana na wszystkie strony a ja z Sebastianem przybiliśmy piątek na przywitanie.
- Łukasz, gdzie jest Monika? Nigdzie jej nie widzę – spytała zaniepokojona Iwona, gdy omiotła wzrokiem ludzi znajdujących się wokoło.
- Nie wiecie o wszystkim, Monika z nami nie leci – nie było sensu dłużej trzymać ich w niewiedzy, skoro już za chwilę wszystko miało się wydać. Oboje patrzyli na mnie zaskoczeni.
- Oszalałeś! Chcesz dać Kamili kolejny powód, by ograniczyła ci kontakty z małą?! – Iwona naskoczyła na mnie. Tak ona potrafiła robić to, jak nikt, przecież, na co dzień od lat przebywała z Krzyśkiem a jego też trzeba było ciągle przywoływać do porządku.
- Iwonka daj spokój, jestem pewien, że Łuki wie, co robi – Krzysiek szedł mi na ratunek i od razu został, za to zgromiony wzrokiem. Nie chciałem, żeby już na lotnisku powstała jakaś nerwowa atmosfera. Może lepiej byłoby, gdybym powiedział, im o tym wcześniej? Teraz było już pozamiatane.
- Tatusiu a ta niespodzianka? Mowiles ze to jescze przed samolotem – Amelia wróciła do nas po kilku minutowej zabawie z Sebkiem. Teraz wszystkie oczy zostały zwrócone na mnie z wyczekiwaniem. Nie spodziewałem się aż takiego zamieszania.
- Już, zaraz sama zobaczysz –spojrzałem na córkę, a potem podniosłem wzrok na tłum ludzi. – Właśnie do nas idzie –uniosłem rękę i pomachałem Magdzie, która odwzajemniła gest uśmiechając się do nas z lekkim zdenerwowaniem na twarzy.
- Zaszalałeś chłopie – usłyszałem jeszcze głos Krzyśka, nim blondynka znalazła się obok.
Kolejne dni z jednej strony minęły mi bardzo szybko a z drugiej wlekły się, jak nigdy. Przed wyjazdem było mnóstwo załatwiania, biegania i ciągłych telefonów od Kamili, która raz po raz tłumaczyła jak mam się zajmować własnym dzieckiem. Przecież nie byłem aż tak kiepskim ojcem żebym tego nie potrafił. Magda zgodziła się na wyjazd co podnosiło mnie na duchu na myśl o spędzeniu z blondynką tych kilku dni od rana do wieczora. Fakt ten wolałem zataić przed byłą żoną, bo znając ją jeszcze wyskoczyłaby z tym, że zakazała, by Amelce wyjazdu. Monika również była szczęśliwa, że może zostać w pracy, ale nie ukryło się przed nią to, że mam już kogoś na jej miejsce. Na szczęście moja młodsza siostrzyczka była równie postrzelona jak ja, więc obiecała trzymać język za zębami, nie szwędać się w tym czasie po Olsztynie, żeby nie wpaść na Kamę i życzyła udanego wyjazdu.
Amelia z chwili na chwilę była coraz bardziej podekscytowana a apogeum osiągnęła, gdy usiedliśmy na krzesełkach w poczekalni na lotnisku Jasionka. Wierciła się z każdą chwilą coraz bardziej nie mogąc się już doczekać.
- Tatusiu czemu nie ma ujka Ksysia? Moze on zapomnial? – wyciągała główkę, by dostrzec w niewielkim tłumie sylwetkę Ignaczaka.
- Kochanie wujek już dzwonił, zaraz będzie, o spójrz już idzie – dostrzegłem Igłę, który wraz z Iwoną i Sebastianem zmierzali w naszym kierunku. Melka została wyściskana i wycałowana na wszystkie strony a ja z Sebastianem przybiliśmy piątek na przywitanie.
- Łukasz, gdzie jest Monika? Nigdzie jej nie widzę – spytała zaniepokojona Iwona, gdy omiotła wzrokiem ludzi znajdujących się wokoło.
- Nie wiecie o wszystkim, Monika z nami nie leci – nie było sensu dłużej trzymać ich w niewiedzy, skoro już za chwilę wszystko miało się wydać. Oboje patrzyli na mnie zaskoczeni.
- Oszalałeś! Chcesz dać Kamili kolejny powód, by ograniczyła ci kontakty z małą?! – Iwona naskoczyła na mnie. Tak ona potrafiła robić to, jak nikt, przecież, na co dzień od lat przebywała z Krzyśkiem a jego też trzeba było ciągle przywoływać do porządku.
- Iwonka daj spokój, jestem pewien, że Łuki wie, co robi – Krzysiek szedł mi na ratunek i od razu został, za to zgromiony wzrokiem. Nie chciałem, żeby już na lotnisku powstała jakaś nerwowa atmosfera. Może lepiej byłoby, gdybym powiedział, im o tym wcześniej? Teraz było już pozamiatane.
- Tatusiu a ta niespodzianka? Mowiles ze to jescze przed samolotem – Amelia wróciła do nas po kilku minutowej zabawie z Sebkiem. Teraz wszystkie oczy zostały zwrócone na mnie z wyczekiwaniem. Nie spodziewałem się aż takiego zamieszania.
- Już, zaraz sama zobaczysz –spojrzałem na córkę, a potem podniosłem wzrok na tłum ludzi. – Właśnie do nas idzie –uniosłem rękę i pomachałem Magdzie, która odwzajemniła gest uśmiechając się do nas z lekkim zdenerwowaniem na twarzy.
- Zaszalałeś chłopie – usłyszałem jeszcze głos Krzyśka, nim blondynka znalazła się obok.
Chciałabym pisać krótsze rozdziały ,
bardziej konkretne, ale mi nie wychodzi. Jak siadam, by pisać to dostaje
jakiegoś słowotoku, że i tak musze wszystko skracać, by nie zanudzać Was
niepotrzebnymi dialogami i opisami. Z resztą mam wrażenie, że jest tego za
dużo. Ale dobra ja się podobno nie znam, bo wy twierdzicie, że wszystko jest w
porządku.
To może ja się przestanę nad tym
zastanawiać i zamilknę?
Według wstępnego zarysu Igła miał tutaj być inny, ale nie mam serca go takim zrobić. Tak, więc wszystko najprawdopodobniej spadnie na Iwonę.
Ważne ogłoszenie na koniec! Nie wiem, kiedy tutaj pojawi się kolejny rozdział, trochę mi się w życiu pozmieniało ostatnio, a do tego już niedługo zbliża się sesja. Mam nadzieję, że poczekacie.
Według wstępnego zarysu Igła miał tutaj być inny, ale nie mam serca go takim zrobić. Tak, więc wszystko najprawdopodobniej spadnie na Iwonę.
Ważne ogłoszenie na koniec! Nie wiem, kiedy tutaj pojawi się kolejny rozdział, trochę mi się w życiu pozmieniało ostatnio, a do tego już niedługo zbliża się sesja. Mam nadzieję, że poczekacie.
Ściskam Was mocno.
Bosko. Po prostu bosko. Tylko nie wiem w co Kaśka pogrywa? Daje Grześkowi nadzieję, a tak naprawdę chyba nie zamierza z nim być. Nie lubię czegoś takiego. Ale widzę, że Grześ będzie miał fajną i zapewne ładną sąsiadkę. Cieszę się, że Magda zdecydowała się na wyjazd z Łukaszem, Amelką i Ignaczakami. Czeka ich niezapomniana podróż.Czekałam z utęsknieniem na ten rozdział i już nie mogę się doczekać następnego. Pozdrawiam ;* i zapraszam na http://ladieu-est-une-lettre-de-toi.blog.onet.pl/ . Opowiadanie ze skokami narciarskimi w tle :)
OdpowiedzUsuńCzego może chcieć więcej dziewczyna niż odwzajemnionej miłości? Świat staje się piękniejszy, dni znośniejsze, ludzie milsi niż są w rzeczywistości. Magda powinna te różowe okulary założyć do końca, nie ma się co zastanawiać, Kadziu ją kocha i basta. Trzeba czerpać to szczęście całą sobą, tak jakby ta piękna bajka nie mogła się już więcej przytrafić. Najlepiej niech trwa wiecznie :)
OdpowiedzUsuńBiedny Grzesiu... sam nie wie na czym stoi. Kurde jak ja go rozumiem! Można by rzec, że jestem w takiej samej sytuacji, tylko to ja jestem Grzesiem i tak jak on czeka na rozwój zdarzeń z nadzieją na coś więcej czekam i ja. Serduszko ma złamane, ale czyżby Kasia miała cudowny klej by je posklejać? Nie chciałabym by Łomuś został znowu skrzywdzony, taki ciepły mężczyzna...
Oj Iwona to twarda kobieta i widać, że ma zapędy "tyrańskie", w końcu ktoś musi trzymać Igłę na smyczy ^^ Ciekawe jak zareaguje na pojawienie się Magdy u boku Kadzia, jestem tego bardzo ciekawa, bo z tego co czytam to Igła już ja polubił :) Achhh szykuje się nam nie lada zabawa! :)
P.S. Błagam Cię Madziu nie pisz krótszych rozdziałów! Absolutnie Ci tego zabraniam! Takie są ok, albo nawet i za krótkie bo jak już Ci dziś wspominałam uwielbiam czytać to co wychodzi spod Twojej klawiatury! Jesteś genialna! Pamiętaj, że wszyscy wysyłamy do Ciebie pozytywne wibracje byś przetrwała ten trudny czas dla Ciebie! Trzymam kciuki by wszystko się ułożyło a w Twoim życiu zapanowało szczęście, bo w pełni na nie zasługujesz. Trzymaj się cieplutko, buziaki :* :* :*
Będę czekać na następny rozdział, choćby miesiąc albo i dłużej :)
Jaki Grześ jest tutaj słodki :D Co jak,co , ale jego lubię bardzo,i cieszę się, że jest w tym opowiadaniu ;d. Mam nadzieję, że Magda nie będzie mieć jakiś nieprzyjemności ze strony Iwony, sama bym pewnie nie miała serca robić z Igły kogoś bardzo stanowczego, i nie miłego ;d jakoś mi tak nie pasuje ;p . Ps. sesja- i mnie to czeka niedługo . ;]
OdpowiedzUsuńSuper :) Jestem tylko ciekawa czy Grzesiek serio się zakochał, czy jest to raczej próba zapomnienia o swojej eks. Kaśka chyba nie traktuje tego zbyt poważnie chociaż kto wie jak się to rozwinie :) Jestem mega ciekawa reakcji Ignaczaków a przede wszystkim malej Amelki na
OdpowiedzUsuńto że Magda z nimi jedzie :) pozdrowionka i czekam na następny rozdział :)
Grzesiu jest tutaj przeuroczy. Widać, że Kaśka wpadła mu w oko i ma wobec niej nieco poważniejsze plany. Szkoda tylko, że o niej nie można powiedzieć tego samego. Szukała przygody i wygląda na to, że ją znalazła tylko szkoda, że dla jednej ze stron znaczyło to co innego a teraz jeszcze Kaśka wysyła sygnały, które są dla Grześka sprzeczne. On sam już chyba nie wie czego ma oczekiwać od tej znajomości. Niemniej jednak wydaje mi się, że 'tajemnicza' sąsiadka może nieco u niego namieszać. Ciesze się, że Magda zdecydowała się pojechać z Łukaszem i resztą do Paryża. Na pewno będzie to dla niej n początku trudne ale jestem pewna, że wszyscy ją polubią.
OdpowiedzUsuńKrzysiek i bycie 'niedobrym'? Nie to zdecydowanie do niego nie pasuje i podobnie jak Ty moja Kochana nie potrafiłabym go takiego opisać. Igła to Igła, po prostu. No i ogromnie się cieszę, że Magda postanowiła jechać z Łukaszem, mam tylko nadzieję, że Iwona nie uprzykrzy jej życia, ale Łukasz z Krzyśkiem na to nie pozwolą, wiem to! No i chyba wiem kim jest ta sąsiadka. Ale nie rozumiem zachowania Kaśki. Jeżeli nie wiąże większych planów z Grześkiem to nie powinna robić mu żadnych nadziei i bawić się w jakieś gierki. On już swoje w życiu przeszedł, już jedna go zraniła po drugiej mógłby się już nie pozbierać. Cudo moja droga, jak zwykle zresztą. Sesja powiadasz - niech moc będzie z nami studentami! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMadzia nam się zakochała i Madzia sama się przed sobą przyznała a to już duży sukces ;) Bo czasem to z tymi uczuciami różnie bywa. Na miejscu Magdy też miałabym obawy przed takim wyjazdem, nie tyle z Łukaszem co z Amelią i znajomymi Kadzia. To jest jednak stresujące uczucie. Sama nie doświadczyłam, ale z autopsji znajomych słyszałam. Rozmowa z Kaśką ? Jak zawsze wprawia mnie w dobry humor bo u nich widać taką szczerość i otwartość na siebie, że aż miło czytać o takiej przyjaźni. Kaśka jak to Kaśka, z takiej okazji jak Magda by skorzystała a i sama przyjaciółka brunetki zdecydowała się na wyjazd ;) Dokończę w komentarzu wątek Madzi i Łukasza. Kadziu dopiął swego i wyobrażam sobie jego minę, kiedy zobaczył na lotnisku blondynkę. Widzę oczyma wyobraźni ten jego uśmiech. Tak samo oczyma wyobraźni widzę Łukasza razem z Amelką. Uroczy widok zapewne ;D Nie podoba mi się zachowanie Iwony i wiem, że pewnie jeszcze długo nie będzie. Obawiam się trochę ich relacji w Paryżu. No, ale pożyjemy zobaczymy. Teraz Kaśka i Grzesiek. Tak jak ci napisałam na gadu, nie jestem pewna z kim Grzesiu będzie kręcił. Bo pojawienie się Karoliny w roli jego sąsiadki całkiem zbiło mnie z tropu, ja już miałam ich poparowanych a tu masz,zastanawiam się intensywnie ;) Łomacz w Kasi się zauroczył, ale czy to wystarczy? Sama nie wiem. Po głębszej analizie na dzisiejszym wfie doszłam do wniosku, że Grześ nie pasowałby do Kasi ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;***
No i jednak się zgodziła :) Widzę, że Gregor coś w kierunku Kaśki :) naprawdę świetny rozdział :) pozdrawiam i czekam na next :) black.angel
OdpowiedzUsuńMasz racje, Igły nie da się zmienić:D Fajnie, że Magda się zgodziła. Już nie mogę doczekać sie tego wyjazdu;] Hmmm, a Gregor to z kim będzie? Z Kaśką, czy tajemniczą sąsiadką?;]
OdpowiedzUsuńA co to długości opowiadania, to według mnie jest dobrze;] Opisy są bardzo ciekawie napisane, co tylko plusuje;]
Onet to denerwuje chyba wszystkich jak leci, którzy publikują nowe rozdziały! Ja to za każdym razem go przeklinam i posyłam do diabła. Niestety się mnie nie słucha... Ech. Liczę, że w końcu się ogarnie.
OdpowiedzUsuńA teraz komentarz właściwy: rozdział przeczytałam już wczoraj, ale tuż przed snem i starczyło czasu na naskrobanie tutaj czegokolwiek. Magda i Łukasz - to mi się bardzo podoba i oby tak dalej! Fajnie, że zgodziła się polecieć do Paryża. Ciekawe, jak Amelka na tą niespodziankę zareaguje. Chociaż przeczuwam, że nie będzie problemu :)
Kaśka natomiast nie powinna tak bawić się uczuciami Grzesia. On taki sympatyczny przecież... Szkoda mi go. No ale ciekawa jestem jak to dalej się wszystko potoczy.
Czekam na kolejny rozdział!
Buziaki ;*
Mam nadzieję, że w Twoim życiu pozmieniało się na lepsze:):):):) Grześ tutaj to strasznie nie życiowy i głupiutki jest:). Fajnie, ze Magda zaryzykowała i spróbuje zbliżyć się do Łukasza:)
OdpowiedzUsuńszkoda mi tego Grzeska, ah ta Wieczorek! Magda się zgodziła. jestem ciekawa czy Melka ją polubi. :) [wskazowki-zegara]
OdpowiedzUsuńMasz rację, przestań się nad tym zastanawiać i zamilknij. Rozdziały są świetne i ani mi się waż skracać ich długości! Zrozumiano? Mam nadzieję, że tak :)
OdpowiedzUsuńGrzesia mi szkoda, skoro Kaśka się nim... bawi. Ciekawe co z nimi będzie. No bo on ją lubi, nawet bardzo, a ona daje mu złudne nadzieje. Tak nie można!
Wkurzam się na krzysiową Iwonkę, niepotrzebnie tak na Kadzia naskoczyła. W ogóle jakaś taka niemiła -.-
Pozdrawiam ;*
Lubię Kaśkę bo jest bardzo spontaniczna i chociaż z jej przygody z Grześkiem mogą być problemy to nie rusza mnie to tak bardzo :) Dobrze że Magda jedzie z Łukaszem do Paryża bo będą mieli okazję pobyć razem a to pewnie jeszcze bardziej ich zbliży :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co dalej w relacjach Magdy z Iwoną... na pewno będzie ciekawie. A słodkość Grześka mnie po prostu powala - jest niesamowity! Pozdrawiam Cię goraco :* Iness [beautiful-volley-stories]
OdpowiedzUsuńZ tym wolnym czasem to naprawdę jest ciężko :( Ja mam mnóstwo zaległości na blogach nie licząc tego,ze w ogóle nie zaczęty kolejny rozdział :( No,ale dość o mnie narzekania ;) Tak czytając ten rozdział stwierdziłam,ze najciekawiej w kolejnych rozdziałach będzie się przedstawiała sylwetka Grzesia :) Jego dość nieczytelna znajomość z Kaśką i nowa współlokatorka,która podejrzewam sporo namiesza w jego życiu. Oj tutaj to się będzie działo :) Już uprzedziłaś jaka będzie Iwona w tym opowiadaniu,więc podejrzewam,ze Magda nie będzie miała łatwo,zeby ją do siebie przekonać. Czekam z niecierpliwością co będzie działo się na tej wycieczce. Buziaki :*
OdpowiedzUsuńI like it!! Nie wiem jak ty to robisz, ale masz mnie za każdym razem jak czytam coś twojego. To jest jak magnez, przyciąga i czasem się oderwać nie można.
OdpowiedzUsuńKaśka jest naprawdę mega postrzelona i chyba wydaje mi się że czasami coś powiea potem pomyśli haha ;p Ale fakt popieram że na ten wyjazd Magda się powinna zgodzić, bo tak naprawdę nie ma niczego do stracenia. I wiesz co? Wspaniale, że Magda się zgodziła na ten wyjazd do Paryża. Rozumiem jej obawy i zapewne będąc w jej sytuacji mocno bym sie zastanawiała, ale z drugiej strony "kto nie ryzykuje ten nic nie ma" czy jakoś tak to szło. Mam ogromna nadzieje, że Amelia polubi Magdę, bo to chyba jest dla niej najważniejsze w tym momencie. Łukasz ten jest przeszczęśliwy z tego powodu i może to Iwona dostrzeże, zamiast na niego napadać i przypominać o tym co może jego była zrobić.
Grześ!!! Zakochany, zakochany. Tak to będzie to Kaśka zawróciła mu w głowie:) I w pewnej kwestii nie popieram Grześka a Zibiego właśnie. Z takimi rzeczami nie wolno się spieszyć, trzeba się dobrze poznać a dopiero potem planować coś wspólnie. Odwrotna kolejność kończy się potem przeważnie w odwrotny sposób niż wszyscy by chcieli:) Dlatego wszystko powoli:) Nowa sąsiadka to zapewne Karolina o ile się nie mylę, no ale zobaczymy jak się to dalej wszystko potoczy:)
Kochana co tu dużo mówić, po prostu cudo!:*
Kaśka jest faktycznie niesamowicie postrzelona i zakręcona. Z jednej strony okazała sympatię Zbyszkowi, ale z drugiej kręci z Grzesiem, który jak widać jest bardzo uczuciowy i nie interesują go przygody na jedną noc. Myślę, że to dobrze, że woli stałe związki, jakkolwiek powinien uważać na to z kim się wiąże, bo to, iż jest zbyt ufny może obrócić się przeciwko niemu. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy tej historii i życzę zaliczenia egzaminów na 5! :):*
OdpowiedzUsuńoj Grzesiu Grzesiu, nie zakochuj się tak szybko, Zibi ma rację;pp Mam nadzieję, że Magda zostanie zaakceptowana, a mała intryga Kadzia nie zostanie zdemaskowana przez jego byłą;)
OdpowiedzUsuń